Janik ma bliski kontakt z podhalańskim futbolem . Przecież niedaleko w Garbarzu Zembrzyce jest trenerem. – W dodatku od początku istnienia turnieju halowego oldbojów biorę w nim udział – przypomina. – Bardzo mi się tutaj podoba organizacja zawodów i poziom sportowy. Znam bolączki i osiągnięcia podhalańskiego futbolu. Muszę przyznać, że na Podhalu jest fajna atmosfera dla futbolu. Garnie się młodzież, a i chłopcy po czterdziestce od „kopanej” nie stronią. Pokazują najmłodszym, że warto biegać, grać, uprawiać sport.
- Przed dwoma laty ponieśliście pierwszą porażkę na Podhalu? W ubiegłym roku byliście blisko detronizacji, a w tym roku w ostatnich sekundach uśmiechnęło się do Was szczęście.
- Rzeczywiście przed dwoma laty przegraliśmy po bardzo zaciętej walce. Prosto z autokaru wyszliśmy na parkiet. Nie byliśmy zbytnio rozgrzani i nie wiedzieliśmy jak nasz przeciwnik gra. Zaskoczył nas doskonałą organizacją gry. Preferujemy otwartą piłkę. Nie chcemy się bronić tylko pokazać ofensywny, pełen technicznych sztuczek futbol, publiczności, która tak licznie zasiada na trybunach. W tym turnieju rzeczywiście rzutem na taśmę pokonaliśmy Gazdę. Kapitalny strzał Artura Sarnata w końcówce meczu zapewnił nam zwycięstwo.
- Jak „starsi panowie” z Podhala radzą sobie z futbolówką?
- Muszę powiedzieć, że łatwo z góralami się nie gra, bo są tak zawzięci, że żadna piłka nie jest dla nich stracona. Bardzo pozytywnie odbierany jest ich futbol pod Wawelem. Mamy częste kontakty. 10-15 lat temu z murawy, teraz przyjaźń przeniosła się na parkiet. Z roku na rok poziom się podnosi, bo wiem, że funkcjonują na Podhalu halowe ligi piłkarskie. Gra się co tydzień. Podobnie jak u nas. Co tydzień mamy też jakiś turniej.
- Starsza na to wszystko czasu?
- Nie starcza, by „obskoczyć” wszystkie imprezy na jakie nas zapraszają. Tym bardziej, iż na co dzień jesteśmy trenerami klubowymi i jeszcze kształcimy się w tym sporcie. Ludzie zimą chcą obejrzeć dobry futbol, szczególnie tam, gdzie brak go przez duże „F”.
Zdzisław JANIK (ur. 1964) jest wychowankiem Wisły. Pomocnik który występował także w Błękitnych Modlnica, Wawelu, GKS Bełchatów (epizod), Garbarni Kraków i ponownie w Wiśle. W Belgii reprezentował barwy KV Oostende i Beerschotu Antwerpia. Po powrocie do kraju grał w Cracovii, Kmicie Zabierzów. W międzyczasie wyjeżdżał na dalekie Wyspy Owcze (GI Gota). 3-krotny reprezentant Polski.
Tekst + foto Stefan Leśniowski