30.01.2021 | Czytano: 2328

Ekstraklasa mężczyzn. Wrócili z dalekiej podróży (+zdjęcia)

Dla obydwu zespołów był to bardzo ważny mecz, mogący rozstrzygnąć sprawę awansu do play off. Górale mieli nóż na gardle.



 
Goście przyjechali do stolicy Podhala mając trzy punkty przewagi nad piątym obrońcą tytułu. Ale też Górale mieli o jedno spotkanie więcej.  Mistrzowie musieli wygrać. Nic więc dziwnego, że zmobilizowali wszystkich najlepszych graczy. W tym sezonie po raz pierwszy obrońcy tytułu dysponowali optymalnym składem. Już na mecz z Zielonką wrócili zawodnicy, którzy grali za południową granicą i byli wartością dodaną. Wrócili także ci, na których wcześniej mistrzowie nie mogli liczyć. Na ławkę trenerską powrócił Bartosz Gotkiewicz, który w ostatnich latach, będąc także graczem, był ojcem sukcesów tej drużyny. No i postało nam tylko czekać na dobre wieści z hali sportowej na Niwie. Górale wygrali po karnych, ale nadal są w trudnej sytuacji.  W sporcie wszystko jest możliwe.


 
Po 20 minutach  sympatycy mistrzów kraju mieli nietęgie miny.  Ich ulubieńcy nie potrafili dwukrotnie zapobiec utracie gola. Sami zaś nie potrafili sforsować defensywy rywala na tyle, by Oniszk musiał wyjmować ażurowy przedmiot z siatki. Oczywiście Górale mieli sytuacje, ale w tej dyscyplinie sukces nie mierzy się ilością okazji, ale to co wpada do sieci. Rozczarowanie było duże, tym bardziej, iż Górale mają graczy, którzy z niejednego pieca chleb jedli, o ogromnych możliwościach.
 
W przerwie musiało być bardzo gorąco w szatni mistrzów kraju, bo na drugą część meczu wyszli nabuzowani i zmotywowani. Potrzebowali 28 sekund od rozpoczęcia odsłony, by po raz pierwszy zmusić do kapitulacji ostatnią instancję przyjezdnych. „Przybysze” rozmontowali defensywę rywala.  19 sekund później było już 2:2. Czy te szybkie ciosy nie naruszyły fundamentu Łochowa? – zastanawiano się.  No i złapali karę, za którą szybko zostali skarceni utratą gola. Tylko 23 sekundy na ławce kar przebywał Guzek, bo niezawodny „eksportowy” duet dał gospodarzom pierwsze prowadzenie. Jeśli ktoś myślał, że te ciosy zamroczyły rywala i będzie już z górki,  to się mylił. Szybko po tym ciosie otrząsnęli się przyjezdni. Najpierw  wykorzystali okres liczebnej przewagi, gdy na  2 minuty odesłany został Ciapała, a chwilę później objęli prowadzenie. No i na tym nie poprzestali. Za moment przywrócili dwubramkowe prowadzenie. Górale znowu musieli rzucić się w pogoń. Powtórzyła się sytuacja z pierwszych minut drugiej tercji. Mistrzowie potrzebowali 23 sekundy, by doprowadzić do wyrównania. Drużyny poszły na niesamowitą wymianę ciosów, ale trzeba też przyznać, że w defensywie prezentowały radosną twórczość.  Na gol Łochowa odpowiedzieli nowotarżanie, ale remis trwał bardzo krótko.  Za  moment przyjezdni  znowu byli „na górze” i schodzili na drugą przerwę z dwubramkową zaliczką.


 
W trzeciej tercji goście w pewnym momencie prowadzili już różnicą czterech goli. Karol Pelczarski i Jan Jaskierski dwoili się i troili, próbowali ratować twarz mistrzów, ale mieli małe  wsparcie w kolegach. W końcówce do pościgu włączył się Dawid Pazdro.   Górale za ich sprawą walczyli do końca i cztery minuty przed zakończeniem trzeciej odsłony mieli już tylko jednobramkowe manko. Końcówka emocjonująca, dramatyczna, trzymająca widzów w niepewności do ostatnich sekund. Goście wzięli czas, ale 105 sekund przed syreną niezawodny Karol Pelczarski doprowadził do wyrównania. To była jego piąta bramka.
 
„Wrócili z dalekiej podróży” – tak powiedziałby nieżyjący już komentator telewizyjny, Jan Ciszewski. Mistrzowie w karnych zadali decydujące trafienie. Kto zadał?  A jakże,  Karol Pelczarski.
 
Górale Nowy Targ – Olimpia Łochów 12:11 K (0:2, 6:6, 5:3;0:0) karne 3:2
0:1 M. Skura – Sadolewski (5:02)
0:2 K. Skura (12:18)
1:2 Jaskierski – Karol Pelczarski (20:28)
2:2 Leja – Korczak (20:47)
3:2 Jaskierski – Karol Pelczarski (23:51 w przewadze)
3:3 Sternicki – Moleń (25:14 w przewadze)
3:4 Moleń – D. Skura (26:27)
3:5 Sadolewski (28:28)
4:5 Leja – Korczak (32:25)
5:5 Karol Pelczarski (32:48)
5:6 Wierzchołowski – K. Skura (33:06)
6:6 Jaskierski – Karol Pelczarski (34:01)
6:7 M. Skura – Sternicki (34:49 w przewadze)
6:8 M. Skura – Sternicki (38:24)
7:8 Karol Pelczarski – Jaskierski  (42:37)
7:9 Sadolewski (43:55)
7:10 Guzek – K. Skura (46:13)
7:11 K. Skura – Wierzchołowski (49:51)
8:11 Karol Pelczarski – Jaskierski (49:31)
9:11 Vogel (53:41)
10:11 Karol Pelczarski – Pazdro (55:47)
11:11 Karol Pelczarski – Pazdro (58:45)
12:11 Karol Pelczarski (karny)
Górale: Pawlik (M. Janusz) -  Kwak, Kostecki, Bisaga, Jasiewicz, Vogel, Tomalak, Pazdro, Ciapała, Leja, Stypuła,  Turwoń,  Szal, Karol Pelczarski, Konrad Pelczarski, Korczak,  Smarduch, Jaskierski,  Baczewski, Ł. Janusz. Trenerzy: Bartosz Gotkiewicz i  Bartosz Ciapała.
Olimpia: Oniszk - Marszal, Wierzchołowski, D. Skura, Guzek, Miszczuk, Moleń, M. Skura, Sternicki, K. Skura, Sadolewski, Cegiel, Kostrzewa. Trenerzy: Krystian Moleń, Sebastian Srernicki i Michal Skura.
 
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Andrzej Pabian
 

Komentarze







reklama