Druga część meczu dobrze rozpoczęła się dla góralek. Po zagraniu Cyrwus spod bandy Pysz ze środka nie dała szans bramkarce. Wydawało się, że nowotarżanki przejmują kontrolę nad meczem. Nawet gry grały w osłabieniu umiejętnie przetrzymywały piłeczka przy bandzie w tercji ataku zyskując na czasie. Odnosiło się wrażenie, że przyjezdne grają w przewadze. Tymczasem… Wystarczyło nieodpowiedzialne zgranie zza własnej bramki na kij przeciwniczki. Na szczęście nie został wykorzystany, ale kolejny prezent już tak. Zresztą jeszcze dwa takie zagrania góralek trochę wykurzały. W 34 minucie uderzenie zza obrońcy, Hobot odbiła piłeczkę, żadna z nowotarżanek nie asekurowała strzału i dobitka znalazła drogę do siatki. Na szczęście szybko odpowiedziały przyjezdne. Podobnie jak przy pierwszej bramce Pysz ze środka, z nabiegu pokonała bramkarkę.
W ostatniej tercji nowotarżanki przeważały, dążyły do zmiany rezultatu, ale za bardzo kombinowały. Kiedy prosiło się o oddanie strzału, jeszcze próbowały zagrywać do koleżanki i… podanie było przecinane.
PKS MOS Zbąszyń – MMKS Podhale Nowy Targ 3:2 (1:0,2:2, 0:0)
1:0 J. Szetzchen – Opic (1:22)
1:1 Pysz – Cyrwus (21:26)
2:1 Kasper – Marek (30:39)
3:1 K. Szetzchen – Kasper (33:34)
3:2 Pysz – Filak (34:47)
PKS MOS: Pawlik Poślednik, Kubicka, K. Szetzchen, J. Szetzchen, Kasper, Kozłowska, Adamczyk, Marek, Waszkowiak, Opic, Kubiak, Kotecka, Roszak, Różycka, Kolendowicz. Trener Marcin Hoffmann.
MMKS Podhale: Hobot – Timek Dziadkowiec, Florczak, Kowalczyk, Pysz, Mamak, Gajewska, Pudzisz, Malinowska, Filak, Cyrwus. Trener Arkadiusz Pysz.
Stefan Leśniowski