O wizycie jakiejś wróżki w nowotarskiej siłowni Olimp nikt nie słyszał. Przyczyna tkwiła w ciężkiej pracy i entuzjazmie Stanisława Małeckiego i jego żony Aleksandry, właścicielki siłowni. W 1994 roku, praktycznie z niczego, powstał Klub Rekreacji, Kulturystyki i Odnowy Biologicznej Olimp. Gdy do członu Olimp dołączył Wojas rozpoczęła się era wyczynowa. W 1999 roku Olimp Wojas zorganizował w nowotarskim MOK mistrzostwa Polski, rok później Puchar Polski. Szybko mógł poszczycić się znaczącymi osiągnięciami w kraju i poza jego granicami kulturystów obojga płci.
Podczas mistrzostw Polski kobiet i par kulturystycznych oraz kobiet w fitness złoty medal w kategorii do 52 kg wywalczyła Joanna Krupa. Wraz z Hurbertem Olborskim stanęła na najwyższym stopniu podium w parach, a tuż za nimi uplasował się duet Monika Biernacka - Marcin Stopka. W fitness brązowy krążek zwisł na szyi Katarzyny Kaliszewskiej, która została także mistrzynią Śląska. Jej młodsza koleżanka, Agnieszka Łachman w mistrzostwach Śląska stanęła na najniższym stopniu podium. Z mistrzostw Europy Krupa wróciła ze srebrnym medalem. Na pewno nie byłoby tych sukcesów gdyby nie sponsor, nowotarska firma Wojas. Pomaga zawodnikom nie tylko w przygotowaniu do startów, ale w ponoszeniu kosztów rygorystycznej, wysokobiałkowej diety.
Rok później był kolejny zlot gwiazd. Największymi bezsprzecznie były - Aleksandra Kobielak w fitness i Halina Kunicka w kulturystyce. Zaprezentowały świetną formę. Cały czas dużym talentem określano Katarzynę Kaliszewską. W zasadzie oprócz Pawła Brzózki, który nie planował w tym roku startów indywidualnych, gdyż przechodził do kategorii ciężkiej, wystąpiła cała elita polskiego bodybuildingu.
Ci, którzy wybrali się wtedy do nowotarskiego MOK mieli okazję być świadkami wspaniałego widowiska. Pokaz gracji i sportowych umiejętności dały fitnesski. Piękne, harmonijne sylwetki, bez przeładowania mięśniami i maskulinizacją, w połączeniu z sprawnością graniczącą w zasadzie z akrobacją – dały znakomity efekt. W rywalizacji kulturystów była okazja podziwiać wspaniałą rzeźbę ciała. Podziwiając bicepsy, tricepsy, rozciągnięte torsy, mięśnie brzucha i ud –na pewno widzowie nie zdawali sobie sprawy ile wysiłku i wyrzeczeń kosztuje mistrzowska sylwetka zawodnika.
- W długim, mozolnym i ciężkim procesie tworzenia kulturysta przekuwa własny tłuszcz w masę sprężystych, pozawijanych finezyjnie mięśni. To nie żart. Proces rzeźbienia własnego ciała wymaga od ćwiczącego świadomości, dyscypliny, skupienia i cierpliwości. Nierozważna dieta może zniweczyć wielotygodniowy mozół, niedostatek snu odbierze siłę, brak świadomości może doprowadzić do kalectwa. W życiu kulturysty nie ma miejsca na improwizację, wyskoki, szaleństwa. Mięśnie nie znoszą odstępstwa od planu. Plan nie znosi luk. Najważniejszy w życiu kulturysty jest sen, potem dieta, a dopiero potem ćwiczenia ujęte w sekwencje powtarzających się intensywnych serii – tłumaczy Stanisław Małecki i dodaje: - To może wydawać się proste. Dźwigasz, wyciskasz, napinasz się, prężysz... Nic błędnego. W rzeczywistości jest o wiele bardziej skomplikowane. Nie wystarczy jeść. Trzeba dużo jeść i świadomie. Trzeba sięgać całymi garściami po witaminy i minerały, odżywki. By po nie sięgać trzeba się bardzo dobrze na tym znać. Nie wystarczy zmuszać organizmu do wielkiego wysiłku. Trzeba go zmuszać do specyficznego wysiłku budującego i formującego mięśnie.
W jednej z książek o kulturystyce wyczytałem: „ Jest takie stare powiedzenie sumujące to, co kulturysta powinien robić w celu przyspieszenia rozwoju masy mięśniowej: nie biegnij, kiedy możesz iść; nie chodź, kiedy możesz stać; nie stój, kiedy możesz siedzieć; nie siedź, kiedy możesz leżeć, a kiedy leżysz, to najlepiej spać”.
Stanisław Małecki, który był prezesem Małopolskiego Związku Kulturystyki Fitness i Trójboju Siłowego (1999-2007 i
członkiem Zarządu Polskiego Związku Kulturystyki Fitness i Trójboju Siłowego ( 1999 - 2005), miał się czym chwalić. – W latach 1998 – 2002 byliśmy najlepszym klubem w rywalizacji klubów sportowych i stowarzyszeń Polskiego Związku Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego, a zrzeszał, bagatela, aż ponad 250 klubów – chwali się.
Przypomnijmy więc najważniejsze osiągnięcia sportowe zawodników Klubu Rekreacji Kulturystyki i Odnowy Biologicznej Olimp Wojas:
Joanna Krupa - czwarte miejsce w mistrzostwach świata, dwukrotna mistrzyni Europy oraz wielokrotna mistrzyni Polski, wszystkie osiągnięcia w kulturystyce.
Katarzyna Kaliszewska – wicemistrzyni świata, mistrzyni Europy w oraz wielokrotna mistrzyni Polski w fitness.
Agnieszka Łachman - mistrzyni Europy juniorów oraz mistrzyni Polski juniorów w fitness.
Mariusz Muskała - wicemistrz Europy i mistrz Polski w kulturystyce.
Marcin Stopka - wicemistrz Polski. Mistrz Polski w parach kulturystycznych z Moniką Biernacką.
Juliusz Malik - mistrz Europy i mistrz Polski w kulturystyce.
Olimp do dzisiaj istnieje, ale już bez członu Wojas. – Gdy powstała hokejowa spółka Wojas Podhale, w statucie miała zapis o działalności w sferze kulturystyki i fitness, ale wtedy bardziej skupieni byliśmy na hokeistach. Sporo pracy było z lodowymi wirtuozami – twierdzi Stanisław Małecki, który był prezesem Zarządu Sportowej Spółki Akcyjnej Hokeja na lodzie Wojas Podhale. Pełnił też funkcję wiceprezesa ds. sportowych i był również pełnomocnikiem prezesa i generalnego sponsora ds. organizacyjnych i sportowych. Prowadził z hokeistami pierwszej drużyny przygotowania siłowe i kondycyjne.
Stanisław Małecki przyczynił się również do osiągnięć Pauliny Rzeczkowskiej. - Paulina trenowała sama, była instruktorem fitness. Żeby wystartować w mistrzostwa Polski trzeba było wejść w inny trening. Przyszła do mnie z mężem z zapytaniem czy jej pomogę w treningu. Zgodziłem się, bo dziewczyna wyciągnęła kartki z rozpisanymi treningami i pomyślałem, to gruba sprawa. Była pierwszą nowotarżanką, która wystartowała w mistrzostwach Polski w bikini fitness. W debiucie zajęła siódme miejsce w seniorach i zakwalifikowała się do seniorskiej kadry narodowej. Zajęła czwarte miejsce w mistrzostwach Polski Masters. Do „pudła” zabrakło jej dwóch punktów. Dokonała tego po zaledwie półtorarocznym treningu. Gdy mi to powiedziała, że chce wystartować w mistrzostwach kraju, złapałem się za głowę. Pomyślałem: „Boże, ta foczka chce jechać na mistrzostwa kraju”. Oczywiście jej tego nie powiedziałem, żeby jej nie deprymować. Rozpoczęliśmy harówkę, a że była pracowita i ambitna, to szybko u niej zaczęły się zmieniać proporcje sylwetki. Do wszystkich zaleceń, bez zmrużenia oka, się stosowała. Trenowaliśmy bardzo mocno. Nawet wrzeszczała: „Stasiu, ty mnie zabijesz!”. Niedawno urodziła córeczkę, ale deklaruje, że wróci. Nie wiem tylko czy jako zawodniczka, czy tylko poćwiczyć.
„Jeśli o czymś usłyszysz - zapomnisz, jeśli coś zobaczysz -zapamiętasz, a jeśli coś zrobisz - zrozumiesz. Życie daje dużo możliwości. Trzeba mieć tylko odwagę, by po nie sięgnąć” – to motto, którym kieruje się Paulina Rzeczkowska.
Stefan Leśniowski