02.02.2020 | Czytano: 2573

MŚ: Awans biało – czerwonych!

To był mecz dla kibiców o mocnych nerwach. To co działo się przez ponad 63 minuty nie można nazwać nawet huśtawką nastrojów.


 
Zmieniające się akcje, odczucia – od przygnębienia do wybuchu radości. Cały czas pościg Polaków. Gdy już było blisko, to znowu rywal odskakiwał. Była długa analiza wideo. Dojście rywala, dogrywka, no wybuch radości w polskim obozie. Uff, działo się.
 
Nie tak wyobrażali sobie Polacy rozpoczęcie spotkania. Już w 65 sekundzie stracili gola, który wprowadził spokój na kijach Estończyków. Tego nie da się powiedzieć o Polakach. Próbowali odwrócić losy spotkania, ale w decydujących momentach piłeczka nie chciała ich słuchać. Nie chciała się kierować tam, gdzie chcieli. Rywal w 14 minucie po raz drugi trafił do polskiej bramki.
 
Gdy w 44 sekundzie drugiej tercji Estończycy po raz trzeci nas trafili, wydawało się, że mają nas na „widelcu”. Na szczęście tak się nie stało. Szybko wykorzystaliśmy liczebną przewagę i za moment nadążyła się kolejna okazja gry pięciu na czterech. Tym razem w okresie przewagi piłeczka nie znalazła drogi do bramki. W kolejnych minutach Polacy atakowali, a ich rywal grał z kontry. 25 sekund przed końcem odsłony biało – czerwoni umieścili piłeczkę w bramce przeciwnika, złapali kontakt. W trzeciej tercji wszystko mogło się zdarzyć.
 
Już w pierwszych minutach nasza drużyna grała przewagę, ale jej nie wykorzystała. Chwile później taką okazję dostali rywale. Wtedy Pelczarski przegrał pojedynek sam na sam. Nie dasz, dostaniesz. Piłkę przejęli Estończycy i niemal z połowy boiska pokonali naszego bramkarza. Szybko Polacy złapali kontakt. Pelczarski wymanewrował defensywę i zagrał Chlebdzie do pustaka. W 55 minucie mieliśmy dłuższa przerwę, bo zbyt długo trwała analiza wideo.  Piłeczka, tak przynajmniej widać było w internetowym przekazie, przekroczyła linię, a już zza nią wybił gracz z numerem 21. Po analizie gola dla Polaków nie uznano. Za moment Antoniak przestrzelił w wymarzonej wręcz sytuacji. Co się jemu nie udało, udało się Rydzewskiemu  strzałem spod bandy. Jego bramka doprowadziła do dogrywki.
 
Ten sam duet wystąpił we głównej roli w doliczonym czasie gry. Łukaszewski dalekim  crossowym podanie uruchomił Rydzewskiego, a ten uszczęśliwił cały polski team. Wszyscy rzucili się na niego, by świętować awans do czempionatu globu. Strzelec dwóch ostatnich goli został wybrany MVP w polskim zespole.
 
Polska – Estonia 5:4 D (0:2,  2:1, 2:1; 1:0)
0:1 Kasenurem – Unga (1:05)
0:2 Markus - Karielluson (13:53)
0:3 Karielluson – Markus (20:44)
1:3 Malajka – Łukaszewski (22:47 w przewadze)
2:3 Antoniak – Rydzewski (39:35)
2:4 Kasenurm - Karielluson (48:26 w przewadze)
3:4 Chlebda –Pleczarski  (51:38)
4:4 Rydzewski – Łukaszewski (57:33)
5:4 Rydzewski – Łukaszewski (63:06)
Polska: Jastrzębski – Widurski,  Turwoń, Chlebda, Pelczarski,  Dahlstrom – Michał Sienko, Łukaszewski,  Malajka, Maciej Sienko, Antoniak –Sternicki, Skura,  Rydzewski, Łyskawa, Sujkowski –Gawroński, Korpan, Heyne.
 
Stefan Leśniowski
Zdjęcie fickr.com

Stefan Leśniowski
Zdjęcie fickr.com

Komentarze







reklama