29.12.2009 | Czytano: 1124

Kierunek - amatorszczyzna

Przed hokeistami gorący czas. Liga będzie pędzić z szybkością najszybszego pociągu świata. Od 3 stycznia do 9 lutego, kiedy kończy się sezon zasadniczy, drużyny rozegrają 16 kolejek!

- Szalone tempo, ale też hokeiści wkroczą w decydującą fazę przed play off – mówi nasz ekspert, trzykrotny olimpijczyk Gabriel Samolej, który podejmuje próbę zanalizowania tego co się w ostatnim czasie wydarzyło nie tylko na ligowych taflach. – Walczyć będą nie tylko o najwyższą pozycję w tabeli, ale także o bonusy. Teraz okaże się jak zespoły są przygotowane fizycznie. Dotychczasowe rezultaty i poziom ligi mnie nie zaskoczył. Huśtawka formy drużyn jest ogromna. W żadnym meczu nie można być pewnym wyniku. Wszystko zależy od dyspozycji dnia. Stąd też nawet faworyci w poszczególnych meczach przeżywają potworne męczarnie, a nawet uzyskują zaskakujące rezultaty. Krótko mówiąc liga jest nieobliczalna, a eksperyment centrali z dokooptowaniem zespołów z pierwszej ligi, okazał się wielkim niewypałem. Bytomianie nie przystąpili do rozgrywek w grupie B, a KTH jest w niej zdecydowanie najsłabszym zespołem. Kryniczanie mogą sprawić niespodziankę, ale będzie to jednorazowy wyskok. W przyszłym roku centrala powinna zrewidować swój pomysł i nie serwować nam już tej wersji rozgrywek.

- Niepokojący jest fakt, iż większość drużyn ma ogromne kłopoty finansowe – dodaje Samolej. - Wobec zawodników kluby mają zaległości w wypłatach. Nieraz sięgające trzech miesięcy. Cudem jest, że ta nasza liga się jeszcze kręci. Z tym, że wszystko zmierza w kierunku amatorszczyzny. Trzeba zatrzymać proceder staczania się po równi pochyłej, bo niedługo dyscyplina będzie typowo amatorska, prowadzona na zasadach TKKF.

- Potwierdzeniem niech będzie występ zaplecza ekstraklasy w mistrzostwach świata Dywizji I. Za naszą „dwudziestkę” musimy się czerwienić ze wstydu. Przegrać z Chorwacja i spać z grupy, to dla wielu szok. W dodatku doznać takiego upokorzenia u siebie. Niektórzy liczyli, że Polacy, jeśli nie o awans, to powalczą o medalowe miejsce. Dla wielu jednak znawców hokeja spadek nie był wielkim zaskoczeniem. To pochodna wieloletnich zaniedbań w szkoleniu młodzieży. Inne nacje, z którymi kiedyś wygrywaliśmy w dwucyfrowych rozmiarach, zrobiły ogromny skok do przodu. To efekt planowego działania i sporych nakładów finansowych związków krajowych. W nich młodzież jest oczkiem w głowie. Każdy zdaje sobie sprawę, że to przyszłość tej dyscypliny sportu i trzeba na nią dmuchać i chuchać. A u nas... może być jeszcze gorzej. Następne roczniki są bardzo słabe i nie rokują nadziei na lepsze wyniki i czasy polskiego hokeja.

- Wracając do ligi, to jest wyraźny podział na cztery zespoły, które dominują i dwa, które próbują wykorzystać ich chwile słabości. Jastrzębianie i janowianie tylko wtedy są w stanie spłatać im figla. Z pierwszej czwórki zawodzi najbardziej Zagłębie. Co roku wzmocnienia się, ma wielkie aspiracje, nawet na tytuł i gra...nieobliczalnie. Tychy i Cracovia na razie dominują i one między sobą rozstrzygną, kto z najwyższego miejsca przystąpi do decydującej rozgrywki. Dla Podhala, po ostatnich wynikach, można powiedzieć, że są poza zasięgiem. Wydaje mi się, że nowotarżanie będą musieli walczyć o utrzymanie trzeciej pozycji przed play off i jedynie o korzystniejszy rezultat w bezpośrednich konfrontacjach.

Tekst Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama