16.03.2019 | Czytano: 2842

Ekstraklasa kobiet: Góralki za burtą. Wygrana Podhala z karetką w tle (+zdjęcia)

Dla nowotarskiego duetu była to bardzo ważna sobota, jeśli myślał o grze w wielkim finale. Porażki sprawiłyby, że pozostałby im mały finał, finał pocieszenia.

Niestety Góralki nie sprostały mistrzyniom kraju, a Podhale wygrało i jutro powalczy o pełną pulę.

MMKS Podhale Nowy Targ – Jedynka Trzebiatów 4:3 (2:0, 2:2, 0:1.
Bramki dla Podhala: Osmala, Florczak 2, Timek,
Stan rywalizacji (do 2 wygranych) 1:1
MMKS Podhale: Młynarczyk  – Maciaszek, Majerczak, Gajewska, Fryźlewicz,  Malinowska, Timek, Klak, Kowalczyk, Florczak, E. Mamak, Pudzisz, Pysz, Osmala.

Dla nowotarżanek był to mecz w gatunku „być albo nie być” w finale mistrzostw kraju. A więc stworzyć sobie możliwość obrony wicemistrzowskiego tytułu. Droga do tego jednak była daleka, bo najpierw trzeba było wygrać w sobotę, a potem powtórzyć ten wyczyn nazajutrz. Wtedy dopiero można będzie pomarzyć o kolejnej walce o tytuł. Wygrana w sobotę tylko dała nadzieję na wygranie półfinału, bowiem w u rywalek doznały porażki 3:6.

Zaczęło się dla miejscowych fantastycznie. Już w 6 minucie objęły prowadzenie, po akcji prawym skrzydłem Timek i zagraniu przed bramkę. Tam Osmala dołożył łopatkę kija i ażurowy przedmiot zatrzepotał w siatce. Chwilę później nie wykorzystały przewagi liczebnej, ale - podczas gry w komplecie – przyjezdne nadziały się na kontrę. Indywidualną akcję sfinalizowała Florczak. Przyjezdne też odgryzały się groźnymi atakami i kilka razy Młynarczyk musiała wykazać się wysokim kunsztem.

W 22 min. gospodynie prowadziły już 3:0, po fantastycznym strzale Timek, po którym piłeczka wylądowała w okienku. Zawodniczki z Trzebiatowa bardzo szybko odpowiedziały, piłeczka po uderzeniu spod bandy trafiła do bramki. Miały jeszcze dwie wymarzone okazje, by doprowadzić do wyrównania. W pierwszym przypadku zawodniczka nie trafiła z metra do pustej bramki, w drugiej nie wykorzystała sytuacji sam na sam. Ale co się odwlecze… Przybyszki znad morza w 37 min. złapały kontakt po strzale Chełstowskiej i sprokurowały karnego. Nim doszło do jego wykonania, bramkarka Jedynki Wiktoria Tomczyk (była zawodniczka Podhala) musiała skorzystać z pomocy medycznej. Na rękach kibiców musiała opuścić swój posterunek, a potem pojechała karetką do szpitala. Zastąpiła ją koleżanka między słupkami i nie obroniła karnego wykonywanego przez Florczak.

W trzeciej tercji trup padał gęsto. Najczęściej pomoc medyczna udzielała zawodniczkom z Trzebiatowa. One też miał na początku odsłony „setkę”, ale jej nie wykorzystały. W 52 min. Fryźlewicz nie zdołał przerzucić piłeczki nad leżącą bramkarką. Broniąca doznała kontuzji i po skorzystaniu z pomocy medycznej wróciła do gry. W 58 min. przyjezdne zdobyły kontaktowego gola, grając w przewadze i mocno nastraszyły gospodynie w ostatnich minutach.

Olimpia Osowa Gdańsk – Górale Nowy Targ 5:2 (2:2, 1:0, 2:0)
Bramki dla Górali: Rokicka, Białoń,
Stan rywalizacji (do 2 wygranych): 2:0
Górale: Jachymiak – Lech, Sarna Pohrebny, Grynia, Piekarczyk, Siuta, Fuła, Pazdro, Krzystyniak, Rogala, Kubowicz, Podlipni, Węgrzyn, Rokicka, Panek, Białoń.

Góralki po porażce u siebie z obrończyniami tytułu stanęły przed ogromnie trudnym zadaniem, by przedłużyć serię. Nad morzem nie gra się łatwo, tym bardziej z faworytem rozgrywek. Po 8 minutach przyjezdne przegrywały 0:2 i wydawało się, że powtórzy się scenariusz z nowotarskiej potyczki. Tymczasem góralki dość szybko doprowadziły do wyrównania (Rokicka, Białoń) i wlały nadzieję w serca swoich fanów na korzystny rezultat.

Przyjezdne walczyły w drugiej tercji, ale to gospodynie (Damps) w 35 minucie zdobyły gola. Gdy w trzeciej tercji gdańszczanki zdobyły kolejne bramki, stało się jasne, że góralek zabraknie w finale.

- Wyrównany mecz, ale tylko udało nam się postraszyć rywalki – mówi Jacek Michalski, trener Górali. – Decydująca dla losów meczu były trzecia bramka po błędzie naszej obrony. jakby po nie uszło powietrze z zawodniczek, a potem gdańszczanki dorzuciły czwartą bramkę i ustaliły wynik spotkania grając w przewadze.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Michał Adamowski
 

Komentarze







reklama