29.11.2009 | Czytano: 1360

Obrony i gole z lodowisk świata (+zdjecia)

– Zborowski i pierwsza piątka są twórcami naszego zwycięstwa – powiedział szkoleniowiec „Szarotek”, Milan Jančuška. „Zbora” był bohaterem potyczki z sosnowieckim Zagłębiem. Gdyby nie on, to kto wie, czy kibice opuszczaliby lodowisko w szampańskich nastrojach.

Podhalanie przez pierwsze 20 minut mieli chyba w pamięci wpadkę w Tychach, bo gra kompletnie im się nie kleiła. Mieli ogromne problemy ze zmuszeniem krążka do posłuszeństwa. Stąd sporo niedokładnych podań, chaotycznej i szarpanej gry. Na nieszczęście najwięcej błędów górale popełniali w tercji ataku. Strata krążka równała się kontrze dwa na jeden. Trzeci taki kontratak gości zakończył się powadzeniem. W tej części gry „Szarotki” miały tylko dwie wyborne sytuację. W 47 minucie Dzwonka w bramce zastąpił Banaszczak, który w ostatniej chwili zakrył bramkę, przyjmując na pierś uderzenie Dziubińskiego. Na kolejną ciekawą akcję swych ulubieńców miejscowi kibicie czekali do 17 minuty. Zapała otrzymał podanie z własnej tercji na drugą linię niebieską, minął bramkarza i wydawało się, że pozostała tylko formalność, by posłać „gumę” do pustej bramki. Tymczasem jak spod ziemi wyrósł kij Dzwonka. Krążek jednak dotarł do Łabuza (bardzo dobre spotkanie), a potem na prawe skrzydło do Malasińskiego, który już się nie pomylił.

- Pierwsza tercja była dobra w naszym wykonaniu – potwierdza szkoleniowiec Zagłębia, Milan Skokan. - Nie pozwoliliśmy na zbyt wiele gospodarzom. Oprócz jednego błędu byliśmy panami sytuacji. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy dogodnych sytuacji, ale kapitalnie bronił Zborowski.

- Fatalne 20 minut w naszym wykonaniu. Po naszych indywidualnych błędach wyprowadzali groźne kontry dwa na jeden. Nie wiem jak potoczyłyby się losy pojedynku gdyby nie „Zbora” – przyznaje trener „Szarotek”, Milan Jančuška.

Druga odsłona był żywsza w wykonaniu gospodarzy. Rozpoczęła się od niewykorzystanych sytuacji sam na sam Kapicy i Ślusarczyka, a potem... Mieliśmy trzy akcje i gole godne lodowisk świata. Rozpoczął Łabuz długim podaniem do Malasińskiego, a ten natychmiast odegrał „gumę” na drugie skrzydło do pędzącego Kolusza, który swobodnie minął obrońcę i backhandem zerwał „pajęczynę” w sosnowieckiej bramce.

Ładne gole zawsze cieszą – mówi Marcin Kolusz. - Brawa należą się jednak kolegom, którzy świetnie rozegrali akcję. Pierwsza tercja nam nie wyszła, popełniliśmy sporo błędów i zbyt często goście mieli sytuacje dwa na jeden. Od drugiej tercji zagraliśmy zdyscyplinowanie, szybciej i rozwiązał się worek z golami.

Za moment Kmiecik z Bryniczką „zakręcili” rywalami w narożniku ich tercji. Bryniczka kapitalnie zasłonił się ciałem, wyjechał przed bramkę i zaskoczony takim obrotem sprawy Dzwonek skapitulował. Zaś w 33 minucie...

- Ivičič dostrzegł, że stałem sam przed bramkarzem i rzucił mi „gumę”. Zrobiłem „ściągę”, przeciągnąłem bramkarza na jedną stronę, a tam gdzie go nie było ulokowałem krążek - opowiada o swoim wyczynie Tomasz Malasiński. - Dobrze, że otrząsnęliśmy się po pierwszej tercji, w której zrobiliśmy dwa, trzy błędy. Uratował nas „Zbora” .

Goście też nie zasypiali gruszek w popiele, ale ich akcje ofensywne kończyły się na dobrze usposobionym Zborowskim, którego interwencje raz po raz kwitowane były gromkimi brawami. Na stojąco kibice nagrodzili jego paradę w trzeciej tercji, kiedy – niczym muchę - z bliska złapał „gumę” do łapaczki. Takie interwencje mogły odebrać sosnowiczanom ochotę do gry, chociaż...

Na początku trzeciej tercji wykorzystali gapiostwo obrońców Podhala, zdobyli gola i wydawało się, że pójdą za ciosem. Mocno zakręcili góralami w ich tercji, ale bez efektu bramkowego. Chwilę później Podlipni mógł zdobyć kolejnego gola, gdyby wygrał pojedynek oko w oko z ostatnią instancją gospodarzy. Ta sytuacja się zemściła. Dzwonek szybko dwa razy skapitulował i opuścił swój posterunek. W 52 minucie górale wykorzystali podwójną przewagę, a T. Kozłowski, na otarcie łez, sfinalizował podanie brata zza bramki.

- Gra się 60 minut, a nie 20 – mówi z żalem Milan Skokan. - W kolejnych tercjach zagraliśmy bojaźliwie, co wykorzystał przeciwnik. Wygrywa ten kto strzela bramki i żadna to satysfakcja, że oddaliśmy więcej strzałów. Gospodarze wykorzystali nasze szkolne błędy i nie najlepszą dyspozycję bramkarza. Inkasowaliśmy „tanie” bramki. Łapaliśmy frajerskie kary, bo nie wszyscy zawodnicy byli zdyscyplinowani.

- Pierwsze 20 minut nie było dobre w naszym wykonaniu, raz po raz nadziewaliśmy się na kontry dwa na jeden – mówi Milan Jančuška. – Zborowskiemu zawdzięczamy, że straciliśmy tylko jedną bramkę. Potem przejęliśmy inicjatywę. Bardzo dobrze zagrała pierwsza formacja, która była twórcą wyniku.

Liczby meczu
0 – goście nie wykorzystali żadnej z liczebnych przewag.
15 – tyle sekund potrzebowali górale, by w wykorzystać podwójną przewagę.
25 – na tyle minut karnych oceniona została bokserska walka Dariusza Gruszki z Taddy DaCostą.
31 – tyle strzałów oddali Podhalanie na bramkę Zagłębia.
37 – tyle razy musiał interweniować Zborowski.
89 – tyle sekund potrzebowali górale, by zdobyć gole numer sześć i siedem i zatkać „usta” rywalowi.
96 – tyle sekund wystarczyło, by ze stanu 1:1, zrobiło się 3:1.

Złoty kij: Podhale - Zborowski, Zagłębie - Ślusarczyk, Sport - Zborowski.

Podhale Nowy Targ – Zagłębie Sosnowiec 7:3 (1:1, 3:0, 3:2)
0:1 – Ślusarczyk – T. Kozłowski – Galvas (13:07),
1:1 – Malasiński – Łabuz (16:35),
2:1 – Kolusz – Malasiński – Łabuz (23:55), 3:1 – Bryniczka – Kmiecik (25:31),
4:1 – Malasiński – Ivičič (32:21),
4:2 – Jaros – Różański –Sarnik (41:46),
5:2 – Zapała – Gruszka – Sroka (44:45),
6:2 – Ivičič – Zapała – Kolusz (46:14),
7:2 – Suur – D. Galant – Voznik (51:38 w podwójnej przewadze),
7:3 – T. Kozłowski – M. Kozłowski – Ślusarczyk (57:35).

Sędziowali: Wolas (Oświęcim) – Klich, Wieruszewski (Sosnowiec).
Kary: 31 – 35 min.
Widzów 1000

Podhale: Zborowski; Ivičič – Łabuz, D. Galant – Suur (2), Sroka (2) – Sulka (2), Kret – Gaj; Malasiński – Zapała – Kolusz, Baranyk – Voznik – Kapica, Ziętara – Dziubiński – Gruszka (5+20), Iskrzycki – Bryniczka – Kmiecik. Trener Milan Jančuška.
Zagłębie: Dzwonek (46:14 Nowak); Banaszczak – Galvas (2), Duszak – Dronia, Marcińczak – Gabryś; Luka (2) – T. DaCosta ( 7 + 20) – Opatovsky, Różański – Koszarek – Podlipni, G. DaCosta – Sarnik – Jaros (2), M. Kozłowski (2) – T. Kozłowski – Ślusarczyk. Trener Milan Skokan.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski 

Komentarze







reklama