Justyna Florczak, bo o niej mowa, to zawodniczka aktualnego Mistrza Polski Seniorek w unihokeju – czołowy napastnik MMKSu Podhale Nowy Targ. Jak podaje strona Polskiego Związku Unihokeja – mimo młodego wieku – ma już za sobą blisko 30 występów w reprezentacji Polski juniorek i seniorek.
Kim tak naprawdę jest ta młoda zawodniczka i jak doszła do tego, że mając zaledwie 20 lat, jest jedną z najlepszych, o ile nie najlepszą polską unihokeistką? Jakie są jej plany na przyszłość i dlaczego decyduje się ona poświęcać tyle czasu na ten amatorski sport? O tym oraz o wielu innych sprawach związanych z unihokejem przeczytacie w moim wywiadzie. Serdecznie zapraszam!
Jakub Udziela: Justyna, jesteś już piątym gościem w moim cyklu „wywiady z młodymi”, ale dopiero pierwszą kobietą. Czujesz, że jesteście w sporcie niedoceniane?
Justyna Florczak: Jako kobiety raczej nie, nigdy tego nie odczułam. Jeżeli chodzi o unihokej, to bardziej niedoceniany jest sam sport, który uprawiamy, gdyż wciąż nie jest on dyscypliną olimpijską. Przez to zarówno drużyny męskie, jak i kobiece są w kiepskich sytuacjach finansowych, bez względu na płeć i wyniki, jakie osiągają.
Przez moje wywiady pragnę ukazać wszystkim czytelnikom, czym dla młodego człowieka jest jego pasja. Czym dla niego jest sport i dlaczego warto go w tym wspierać już od najmłodszych lat. A ty jak wcześnie zaczęłaś swoją przygodę z unihokejem?
- Moja przygoda zaczęła się dość późno, bo dopiero w szóstej klasie szkoły podstawowej. Wcześniej nawet nie wiedziałam o istnieniu tego sportu.
Ktoś cię zaprowadził na twój pierwszy trening? Poszłaś sama, z koleżankami…? Jak to było?
- W szkole ogłoszono, że co tydzień będą się odbywać zajęcia z unihokeja, więc zapisałyśmy się z koleżankami, głównie z ciekawości. Poza tym, zawsze lubiłam aktywnie spędzać czas, dlatego decyzja zapadła szybko.
Od początku czułaś, że to jest to, co kochasz?
- Kochać to za dużo powiedziane, ale bardzo szybko złapałam "zajawkę". Po jakimś czasie, jeden trening w tygodniu to było dla mnie o wiele za mało.
To kiedy nastąpił taki przełomowy moment? Kiedy wiedziałaś, że naprawdę chcesz to robić?
- W drugiej klasie gimnazjum, kiedy dostałam pierwsze powołanie do kadry. Wtedy uświadomiłam sobie, że mogę zacząć marzyć o tym, że uda mi się coś w sporcie osiągnąć. To był bardzo pozytywny bodziec, który zmotywował mnie do treningów jeszcze bardziej.
Kto ci najbardziej utrudniał twój unihokejowy rozwój?
- Chyba nie było takiej osoby. A jeśli była, to i tak jej starania na nic się zdały.
A kto najbardziej cię wspierał?
- Zdecydowanie rodzice. Od samego początku, aż do dnia dzisiejszego. Jeżeli zaś popatrzeć na sam aspekt sportowy, to również trenerzy.
Chciałaś kiedykolwiek zrezygnować?
- Momenty zwątpienia były, w końcu każdy sportowiec je ma, ale nigdy nie chciałam całkowicie zrezygnować.
Co najbardziej męczy w uprawianiu tego sportu?
- Teraz, kiedy występuję tylko w kategorii seniorskiej, uciążliwa jest mała ilość meczy. To nie sprzyja rozwojowi. Trenuję po to, aby grać, dlatego szkoda, że system rozgrywek jest taki, a nie inny. Przykre jest także to, że kadra jest nagrodą, za którą zazwyczaj trzeba płacić.
A co najbardziej przy nim trzyma?
- To moja pasja. Lubię grać i lubię wygrywać. A czasem nawet przegrywać, żeby dostać zastrzyk motywacji. Sport drużynowy cały czas kształtuje mnie jako człowieka: wymusza, by być coraz lepszym zawodnikiem i człowiekiem na co dzień.
Warto tyle poświęcać dla tego – jak na razie – amatorskiego sportu?
- Nie wszystko robi się dla pieniędzy. Wiadomo, że każdy by chciał, aby jego hobby było jednocześnie pracą, ale w polskim unihokeju jest to na razie niemożliwe. Mimo to, nie żałuję, gdyż wiem, że warto było się poświęcać dla tych wszystkich wspomnień i ludzi, których poznałam poprzez unihokej.
Co więc pochłania najwięcej pieniędzy podczas uprawianiu tego sportu? Możecie liczyć na wsparcie sponsorów?
- Wyjazdy na mecze oraz opłaty za salę i sędziów. Owszem, możemy liczyć na sponsorów, ale zazwyczaj jest to jednorazowa pomoc i w trakcie sezonu większość opłat spada na zawodników.
No właśnie. Trenerzy, działacze, zawodnicy, kibice, sponsorzy… kto buduje polski unihokej? Albo komu według ciebie najbardziej zależy?
- Ciężko powiedzieć. Każdy dokłada coś od siebie: jeden mniej, drugi więcej.
Rok temu w końcu sięgnęłyście po wymarzony tytuł mistrzowski Salming Ekstraligi Seniorek. Jakie to uczucie: być mistrzem?
- Wspaniałe. Właśnie dla takich chwil naprawdę warto poświęcać czas na pracę podczas treningów.
Mistrzostwo, mistrzostwem, ale czym był dla was ten sukces? Bo na pewno nie tylko zdobytym pucharem i medalami, które zawisły na szyjach. Jakie emocje w was wzbudził?
- Poczułyśmy się spełnione sportowo. To była ogromna radość, utwierdzająca nas w przekonaniu, że to wszystko ma sens. Piękne uczucie.
Wskazałabyś jakiegoś „ojca sukcesu”? Kogoś, kto miał szczególny wkład w mistrzostwo?
- Nasza droga do mistrzostwa była długa i przez ten czas dużo osób pracowało na to, żeby stworzyć zgraną ekipę. Główna w tym zasługa trenera, ale również dzięki naszej – zawodniczek – współpracy na boisku i poza nim udało się zrealizować wspólne założenia.
Na swoim koncie masz też Mistrzostwo Polski juniorek starszych w sezonie 2012/2013. Jak to się ma w porównaniu z seniorkami?
- Każde mistrzostwo "smakuje" inaczej. W moim odczuciu było tak, że im wyższa kategoria, tym większa radość.
Od zawsze grałaś dla MMKSu?
- Pierwszy poważny klub to KS Gorce, a następnie MMKS.
Na boisku wyglądacie na prawdziwie zgraną ekipę. Atmosfera w szatni daje wam tyle pozytywnej energii?
- W szatni oraz na treningach, a także poza nimi. Taki kolektyw tworzył się latami.
Czy to właśnie ten fakt sprawia, że możecie odnosić takie sukcesy?
- Atmosfera w drużynie ma duży wpływ na grę całego zespołu. Wspólne cele jednoczą i tak też się stało z nami. Ale na sukces składa się wiele czynników.
Nie ukrywajmy, że jesteś jedną z najlepszych zawodniczek w Polsce. Czujesz w związku z tym jakiś dodatkowy ciężar na swoich barkach?
- Jeżeli tak jest, to pozostaje mi się tylko cieszyć, w końcu między innymi do tego dążyłam. Ale nie czuję ciężaru. Nadal gram i trenuję tak jak zawsze.
„Patryk Wronka żeńskiego unihokeja” – jak myślisz? Pasuje do ciebie to określenie?
- Patryk jest uznawany za najlepszego zawodnika w Polsce. Wiem jak gra i myślę, że daleko mi do niego. Nawet w żeńskim wykonaniu.
Trener wymaga od ciebie więcej niż od innych zawodniczek? Lub czy ty czujesz, że musisz więcej podczas meczu?
- Im lepszy zawodnik, tym więcej się od niego wymaga, to naturalne. Dlatego wymagania regularnie się zwiększają. Często to odczuwam, ale inne zawodniczki również. Trener czasami wywiera presję i wtedy trzeba się spiąć podwójnie, jednak sama dla siebie zawsze staram się grać jak najlepiej.
Ostatnio bardzo głośno było o Waszym przegranym walkowerem meczu ze Zbąszyniem (przyp. red. więcej o tym fakcie pisaliśmy tutaj: http://www.sportowepodhale.pl/index.php?s=tekst&id=10826). Co sądzisz o całej tej sytuacji?
-Nie rozumiem postawy zawodniczek ze Zbąszynia, ponieważ przy odrobinie dobrej woli mogłybyśmy zagrać ten mecz z niewielkim opóźnieniem. To przykre, że dziewczyny wolały wykorzystać naszą pomyłkę do zdobycia łatwych punktów, zamiast powalczyć o nie z nami na boisku, jak na sportowca przystało. Nie spodziewałam się takiej postawy, zwłaszcza, że tak jak mówiłam wcześniej, meczy nie jest za dużo.
Dziś (przyp. red. poniedziałek, 30 listopada) Polki wyjechały na Mistrzostwa Świata Seniorek, które odbędą się w Finlandii. Ty nie znalazłaś się jednak w gronie powołanych. Co się stało?
- Moja gra najwyraźniej nie pasuje do taktyki jaką obrali sobie trenerzy. Duży wpływ na decyzje miał też Beep Test, który nie jest moją mocną stroną.
Myślałaś o tym, by w przyszłości wyjechać za granicę? By spróbować swoich sił w Szwecji, Szwajcarii, Finlandii…?
- Był taki okres, że myślałam o wyjeździe. To było po maturze. Wtedy byłam na testach w Finlandii i na Czechach, ale z różnych powodów nie wyszło.
Wiążesz więc swoją przyszłość z unihokejem, czy mimo wszystko jest to dla ciebie tylko hobby?
- Teraz już raczej tylko hobby. Ale zobaczymy co czas przyniesie.
Skończyłaś liceum w 2013 roku. Co teraz robisz? Studiujesz?
- Tak, jestem teraz na drugim roku studiów.
Jaki kierunek i na jakiej uczelni?
- Studiuję architekturę w Nowym Targu na PPWSZ.
Studia utrudniają ci regularne trenowanie?
- Różnie to bywa, ale po tylu latach nauczyłam się godzić jedno z drugim, więc generalnie nie ma większego problemu.
Myślałaś kiedykolwiek o tym, jak wyglądałoby twoje życie bez unihokeja?
- Jest dobrze z unihokejem, więc po co "gdybać"?
Myślisz, że warto kiedykolwiek – nawet, gdy idzie się już do pracy, a sport to tylko hobby – rezygnować ze swojej pasji?
- Zdecydowanie nie warto, choć czasem trzeba. To jest część naszego życia i oderwanie od codzienności. Pasja bardzo często napędza do pracy.
A czy ty kiedykolwiek zrezygnujesz?
- Jeśli będę musiała, to wtedy tak.
I na zakończenie: co chciałabyś przekazać młodym sportowcom?
- Żeby marzyli. Nic tak nie motywuje do pracy jak piękne sportowe marzenia. Cierpliwość i praca to klucz do sukcesu, ale nie można zapominać, że sport to ma być przede wszystkim przyjemność.
Dziękuję Ci bardzo za rozmowę!
- Ja również dziękuję! :)
Chcesz dowiedzieć się więcej o przesłaniu moich wywiadów lub przegapiłeś któryś z dotychczasowych? Nic straconego! Poniżej lista moich artykułów:
- Wywiad z Karolem Pelczarskim
- Wywiad z Dawidem Dudą
- Wywiad z Jakubem Haburą
- Wywiad z Fabianem Lesnerem cz. 1
- Wywiad z Fabianem Lesnerem cz. 2
Tekst Jakub Udziela