Dawid jest już drugim rozmówcą, który zdecydował się wziąć udział w moim cyklu wywiadów: „Wywiady z młodymi”. Przypomnę, że artykuły wchodzące w skład cyklu mają przedstawić sport z perspektywy juniorów – nastolatków, którzy niedługo będą stanowili o sile seniorskich zespołów, a o których prawie się nie mówi. Wywiad te mają Państwu pozwolić zrozumieć nas – młodych sportowców i to, czym dla nas jest sport (więcej o idei cyklu wywiadów: http://www.sportowepodhale.pl/index.php?s=tekst&id=10749).
Dawid to 18-letni piłkarz, kapitan juniorów starszych (kategoria wiekowa obejmująca trzy klasy szkoły średniej) Nowotarskiego Klubu Piłkarskiego „Podhale” Nowy Targ, uczeń Liceum Ogólnokształcącego Wojewódzkiego Ośrodka Szkolenia Sportowego Młodzieży w Krakowie oraz uczestnik międzynarodowego turnieju „Trophee du Rhin”.
Jakub Udziela: Dawid, jesteś już drugą osobą, którą zaprosiłem do mojego cyklu wywiadów i chciałbym cię zapytać: co sprawiło, że zgodziłeś się na rozmowę?
Dawid Duda: Na pewno dobra idea, wyszedłeś z fajną inicjatywą. Sam chcę się dowiedzieć od innych ludzi uprawiających różne sporty jak oni to widzą oraz oczywiście sam od siebie też chcę coś dodać.
Zacznijmy więc od początku: jak długo grasz już w piłkę nożną?
-Od jak dawna? Hmm... już troszkę się tego uzbierało. Pamiętasz zresztą sam - razem już w szkole podstawowej graliśmy w szkółce piłkarskiej "Górale". Od tamtego czasu nieustannie trenuję w klubach.
A próbowałeś może gry w innych dyscyplinach sportu?
-Pół roku grałem w ping-ponga. I to by było na tyle (śmiech). Reszta to tylko piłka nożna.
Nie oszukujmy się: piłka nożna jest bardzo pospolitą i popularną dyscypliną w Polsce. Ale chciałbym spytać, czy u ciebie wystąpił jakiś szczególny czynnik, że wybrałeś akurat ten sport?
-Od małego - wiadomo - grało się zawsze z kolegami gdzieś koło domu. Ale takim przełomowym dla mnie momentem był Mundial 2006. Wtedy, gdy oglądałem Mistrzostwa Świata, stwierdziłem: "tak, chcę być piłkarzem. Chcę naprawdę grać w piłkę!". Od wtedy angażuję się już w to na całego. Od tamtego momentu w moim życiu piłka była zawsze obecna.
Chciałeś być jak tamte piłkarskie gwiazdy?
-Tak, dokładnie!
Jesteś zawodnikiem NKP „Podhale” Nowy Targ. Ostatnio klub ten odnosi spore sukcesy. Jak to wygląda w praktyce? Jak często trenujecie, jak często gracie mecze?
-Mecze mamy raz w tygodniu, w soboty. Liga teraz nie jest długa, gdyż mamy w niej tylko osiem drużyn. W związku z tym nasz trener (przyp. red. Robert Siemek) wyszedł z inicjatywą do Podhalańskiego Podokręgu Piłki Nożnej, by zrobić trzy, zamiast dwóch rund, z racji tego, że - bądźmy szczerzy - siedem meczów na rundę dla drużyn młodzieżowych to lekka patologia i trzeba to przedłużyć, ze względu chociaż na tych młodych piłkarzy, którzy jeszcze nie łapią się do drużyn seniorskich i poza juniorami nie mają styczności z grą. To nie powinno tak być, że trenuje się tak długo, a gra się raptem siedem meczy w rundzie. Powinno się grać co najmniej dwa razy tyle, tak jak w innych ligach. Co do treningów to trenujemy dwa razy w tygodniu: w poniedziałek i czwartek. Ja niestety nie mogę trenować z drużyną, bo na co dzień jestem uczniem szkoły sportowej w Krakowie, gdzie trenuję, natomiast na mecze w soboty przyjeżdżam do Nowego Targu.
Kraków? Chodzisz tam do szkoły?
-Tak, tak. Zresztą z połową naszej drużyny (śmiech), bo zwerbowałem chłopaków z klasy do gry w NKP i się zgodzili.
Szkoła Mistrzostwa Sportowego czy coś innego?
-To jest inna szkoła. Ja chodzę do Liceum Ogólnokształcącego pod kierunkiem Wojewódzkiego Ośrodka Szkolenia Sportowego Młodzieży w Nowej Hucie. Jest to naprawdę w porządku szkoła.
Drążę temat dalej: jak wygląda chodzenie do takiej szkoły? Czym ona różni się od zwykłego liceum?
-To jest normalne liceum z elementami treningów: codziennie dwa lub jeden. Oprócz tego niczym się nie różni od przeciętnego liceum. Przedmioty mamy takie same jak w innych szkołach. Z tą tylko różnicą, że po prostu mamy do tego treningi.
Treningi w ramach lekcji? Jak to jest zorganizowane?
-Dwa treningi w tygodniu są w ramach wychowania fizycznego, a pozostałe to zajęcia pozalekcyjne.
Ciężko jest?
-Nie, nie, spokojnie. Duży nacisk jest kładziony na technikę, ale to też wszystko zależy od trenera.
A jak z nauką? Trudno pogodzić z treningami?
-Nie, jest okej. Dajemy radę. Z matematyką jedynie - jak u wszystkich - bywają problemy, ale to już indywidualne.
Jak nauczyciele są do was nastawieni? Mocno naciskają na was, czy raczej rozumieją, że dla was najważniejsza jest piłka nożna?
-Jak najbardziej są wobec nas w porządku. Rozumieją, że dużą część naszego czasu poświęcamy na sport.
Tak więc chodzisz do szkoły sportowej w Krakowie, ale mecze ligowe grasz w Nowym Targu. A jak reszta chłopaków u ciebie ze szkoły? Grają klubach krakowskich lub czy wy jako szkoła uczestniczycie w jakichś ligach lub turniejach?
-Tak, czasami zdarzają się turnieje, gdzie mamy szkolną reprezentację, ale nie uczestniczymy w żadnej lidze. Szkoła Mistrzostwa Sportowego ma swoją drużynę, ale my nie. Jako uczniowie w Krakowie tylko trenujemy, a tak to gramy w swoich klubach tam, skąd pochodzimy.
Jeśli więc chodzi o realia krakowskiej piłki to jesteś w stanie mi coś powiedzieć?
-Jedynie tyle, co w szkole - część chłopaków gra w podkrakowskich klubach i usłyszę od nich co nie co. A tak to chodzimy po prostu z kolegami na mecze małopolskiej ligi juniorów, czy też mecze innych krakowskich klubów. Na podstawie tego mogę powiedzieć, że widać lekką różnicę w tym graniu w porównaniu do Podhala, ale bardziej jeśli chodzi o profesjonalizm: jest dużo krótkiego grania piłką, zaś tutaj na Podhalu często widzimy jak stoper gra "na pałę" do przodu na "szybkiego gościa" i tak czasem wyglądają akcje. W Krakowie raczej czegoś takiego nie ma.
Dużo osób w twoim wieku ma wątpliwości, czy wybrać szkołę sportową, zostawiając znajomych, rodzinę i wszystko, co wiążę się z rodzinną miejscowością. Może od ciebie usłyszę – na podstawie doświadczenia - czy warto się zdecydować na wyjazd do Krakowa w tak młodym wieku oraz czy wybierając taką szkołę definitywnie zamykamy sobie drogę do robienia potem w życiu czegoś zupełnie innego niż piłka nożna?
-Po pierwsze: szkoła jest naprawdę super i polecam ją wszystkim młodym piłkarzom. Niektórzy, a szczególnie młodsi, często jeszcze gimnazjaliści - tak jak mówisz - mają problem, żeby zostawić rodzinę i wyjechać, ale to, co jest dobre w tej szkole to fakt, że jeśli idzie się grać potem do krakowskich klubów, to jest realna szansa na osiągnięcie czegoś w tym kierunku. Troszkę gorzej, gdy jest tak jak w moim przypadku, gdzie gram w Nowym Targu, a tam tylko trenuję. Mimo to i tak bardzo dużo się nauczyłem. Co do przyszłości, to na pewno jest szansa zarówno na profesjonalne uprawianie piłki nożnej, jak i na zostanie trenerem, jeśli nie wyjdzie kariera zawodnika. Natomiast jeśli już decydujesz się na taką szkołę, to raczej wybierasz jakiś kierunek w życiu, za którym pragniesz podążać i ciężko potem zmienić go na inny. To nie jest technikum, gdzie po jego skończeniu masz w ręku wyuczony jakiś zawód. Oczywiście da się jeszcze wszystko zmienić, jeśli się tylko chce, a nagle zmienią nam się priorytety, ale - jak to w życiu - różnie z tym bywa.
"Kto nie ryzykuje ten nie je"?
-Tak, dokładnie.
Dobra, ale do rzeczy: jakie są szanse, żeby w tym Krakowie nasza "przygoda z piłką" zamieniła się w piłkarską "karierę"? Macie styczność ze skautami krakowskich klubów, którzy obserwują i wyłapują młode talenty?
-Tak, są tacy i faktycznie możesz zostać zauważony, ale przede wszystkim to ty musisz wziąć sprawy w swoje ręce i sam udać się do takiego klubu z małopolskiej ligi juniorów. Koło naszej szkoły działa nawet klub "Krakus" Nowa Huta, gdzie właśnie gra dużo chłopaków ode mnie z klasy i nawet występy tam, przy dobrym pokazaniu się w lidze, mogą zwrócić uwagę skautów już tych bardziej znanych klubów jak Wisła czy Cracovia. Bywały takie przypadki, że właśnie na tych meczach małopolskiej ligi juniorów można było wspomnianych skautów spotkać.
Natknąłeś się w Krakowie na jakieś szczególne problemy, czy trudności, gdzie zacząłeś nawet myśleć o powrocie do Nowego Targu? Może szczególnie teraz, przed klasą maturalną?
-Na samym początku szkoły były chwile zwątpienia, czy dam radę, czy sobie poradzę. Na pewno mało ludzi znałem, bo tylko z Zubim (przyp. red. Kacper Zubek) tak naprawdę miałem kontakt. Szybko się jednak okazało, że dużo chłopaków z Podhala też tam poszło i niedługo wszyscy się znaliśmy. Miałem jednak pewne wątpliwości przed tą klasą teraz, czy uda mi się zdać maturę, czy podołam i zastanawiałem się nad powrotem do Nowego Targu, ale razem z wszystkim chłopakami z WOSSM-u stwierdziliśmy, że "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" - zostajemy i próbujemy dalej to ciągnąć. Miejmy nadzieję, że się uda.
W Nowym Targu zyskałeś nawet uznanie w oczach trenera seniorów i miałeś przez pewien czas okazję do występów w pierwszej drużynie NKP „Podhale”. Czy to wciąż aktualne?
-Tak, to prawda. Dostałem szansę i mogłem grać z seniorami, ale niestety tu pojawił się taki problem, że ze względu na szkołę nie miałem jak trenować z pierwszą drużyną. Rozmawiałem jednak o tym z trenerami zarówno pierwszej, jak i drugiej drużyny NKP „Podhale” i nie ma z tym problemu. W chwili obecnej grywam w A klasie, natomiast po zakończeniu trzeciej klasy liceum, w przyszłym sezonie spróbuję raz jeszcze powalczyć o miejsce w składzie drużyny trzecioligowej.
Miałeś więc okazję grać zarówno w juniorach, jak i w seniorach. Masz pewne porównanie. Czy te dwie kategorie wiekowe dzieli w tej chwili jakaś ogromna przepaść, czy jest jednak szansa płynnego przejścia z wieku juniorskiego do gry w dorosłej piłce?
-Ja osobiście z przejściem z juniorów do gry w drugiej drużynie seniorów nie miałem większego problemu. Ten poziom w tym wypadku nie jest jakiś bardzo wysoki, więc raczej da się swobodnie jako junior rozpocząć grę w seniorach. Jeśli chodzi o ogół, to po prostu trzeba trenować regularnie i starać się prowadzić sportowy tryb życia. Wtedy każdy ma szansę załapania się do drużyny seniorskiej, ale z drugiej strony trzeba po prostu spróbować i mieć wyraźne chęci do gry.
Wspomniałeś o sportowym trybie życia. Coś poza zwykłym treningami: jakaś siłownia lub specjalna dieta?
-Nie, specjalnej diety nie mam żadnej. Staram się po prostu nie jeść niezdrowych rzeczy, a różne używki zdecydowanie ograniczać. Poza tym - wiadomo - treningi na siłowni.
Nie da się ukryć, że NKP „Podhale” zrobiło w ostatnim czasie duży krok wprzód i osiąga spore sukcesy (przyp. red. Juniorzy starsi - 2. miejsce w lidze, A klasa - 1. miejsce w lidze, III liga – 6. miejsce jako beniaminek) . Co jest według Ciebie główną przyczyną tego, że w klubie po prostu "dzieje się dobrze", bo myślę, że te zwycięstwa nie są dziełem przypadku?
-Na pewno przyczyniła się do tego budowa nowego stadionu. Sztuczna murawa daje nam teraz możliwość trenowania niezależnie od pory roku i warunków atmosferycznych. A wszystko w klubie działa dobrze, bo po prostu od młodzika/żaków do seniorów mamy w NKP wszystkie możliwe grupy wiekowe. Od każdej grupy jest też osobny trener. Nie tak jak kiedyś, że jedna osoba trenowała kilka grup młodzieżowych na raz i ciężko było jej się wyrobić. Są więc już znamiona tego profesjonalizmu. Mamy też regularnie treningi, a prócz tego w zimie, przed rundą wiosenną, trenujemy Grit na siłowni Hi-Fitness. Zauważalne jest też to, że wszystkim naszym trenerom chce się robić to, co robią i robią to z sercem oraz stałą chęcią rozwoju i osiągania coraz lepszych wyników.
Dawid, zajrzyjmy teraz za kulisy, czyli do tego, co dzieje się u Was w szatni, bo pewien filmik obiegł już Internet:
Chciałbym spytać skąd ten pomysł na takie... dość oryginalne świętowanie zwycięstwa?
-Od samego początku, gdy otrzymałem opaskę kapitana od trenera, chciałem, żeby atmosfera w drużynie była naprawdę dobra i wszyscy byli zgrani, żeby nie było żadnych grupek, tylko żebyśmy byli jednością. Akurat myśleliśmy jakie przyśpiewki sobie wymyślić na ten sezon, prócz "oklepanego" "Kto wygrał mecz? Podhale!" po zwycięskich meczach i trzeba było wyjść z jakąś nową inicjatywę. Pewnego dnia znalazłem w Internecie nagranie z szatni Korony Kielce, gdzie autorem właśnie takiej przyśpiewki był Czech Radek Dejmek i od niego zaczerpnąłem pomysł na to, co widać na filmiku wyżej.
Bycie kapitanem to dla ciebie pierwsza taka funkcja? Spodziewałeś się przed sezonem tej roli?
-Tak, po raz pierwszy jestem kapitanem, natomiast już w rozmowach w zeszłym roku trener dawał mi do zrozumienia, że to ja w nadchodzącym sezonie, po tym jak Hubert Borowski skończy grę w juniorach, zostanę nowym kapitanem. Wcześniej, gdy Hubert pełnił jeszcze tę funkcję, w przypadku jego absencji właśnie ja zakładałem opaskę.
Czym dla ciebie jest bycie kapitanem?
-Przede wszystkim jest to wielka odpowiedzialność za cały zespół. Tym bardziej, że w ostatnich latach nam się nie udawało awansować, a za każdym razem było blisko. Teraz mamy nieco inny skład: są u nas chłopaki nie tylko z Nowego Targu, ale i z okolic. Z kolei ja jako kapitan pragnę zespolić nas wszystkich i uważam, że z tak fajną ekipą jaką teraz mamy, jesteśmy w stanie ten sukces osiągnąć. Niemniej jednak ta odpowiedzialność jest duża, bo jeśli są jakieś porażki, czy niepowodzenia, to moim zadaniem jest powiedzieć chłopakom i przekonać ich: "Głowa do góry, trenujemy twardo dalej i następnym razem wygramy!"
Ta atmosfera u was w szatni zawsze tak świetnie wygląda? Czy to zwycięstwa mają na to główny wpływ?
-Wiadomo, że po porażkach zwykle jest szukanie winnych, ale nawet wtedy motywujemy się nawzajem do dalszej gry. Póki co więcej jest jednak zwycięstw, więc jest dobrze.
Pytam i chcę pytać o to każdego mojego rozmówcę: władze samorządowe - odczuwacie ich wsparcie i pomoc w rozwoju klubu?
-My jako zawodnicy skupiamy się na szczęście tylko na grze. Tego typu sprawy załatwia za nas zarząd i to on wie więcej w tej sprawie. My po prostu gramy i cieszymy się, że mamy ku temu dobre warunki.
Przy okazji budowy nowego stadionu im. Józefa Piłsudskiego dało się słyszeć pewne głosy w mieście, mówiące o tym, że to hokej na lodzie, a nie piłkę nożną miasto powinno bardziej wspierać, ponieważ to hokej jest wizytówką miasta, a nie piłka nożna. Co sądzisz o tego typu opiniach?
-Wydaje mi się, że dobrze, iż piłka nożna na Podhalu się ostatnio ruszyła do przodu, gdyż te standardy piłkarskie w naszym mieście wcześniej nie były nawet porównywalne do tego, co w hokeju na lodzie, który przez masę sukcesów i lata tradycji był od zawsze najważniejszym sportem w Nowym Targu. Mimo to, wydaje mi się, że w większej części te pieniądze powinny iść właśnie na hokej, bo jest to jednak sport, który góruje na Podhalu.
Chcesz powiedzieć, że rozumiesz ludzi chcących wspierać hokejowe tradycje, ale jednocześnie chcesz, by piłka nożna też się w naszym mieście rozwijała?
-To jest właśnie takie pół na pół, bo jeśli chcemy dalej rozwoju tej piłki w Nowym Targu, to pieniądze na to muszą być, ale hokej bez pieniędzy też nie ruszy.
Nie chciałbyś po prostu krzywdy dla hokeja?
-Dokładnie. Prosty przykład, który pamiętamy z ubiegłych lat: wycofał się główny sponsor hokejowej drużyny i Podhale musiało tułać się po zapleczu ekstraligi oraz bić się w barażach o awans. Na szczęście wszystko z czasem się poukładało. Sam jestem kibicem hokeja i chodzę na mecze, więc nie tylko piłka nożna, którą uprawiam, ale i hokej jest bliski memu sercu.
Wracając do piłki: wspominałeś, że tego profesjonalizmu w naszym miejscowym klubie jest coraz więcej. Ale czy uważasz, że ten sport jest dostatecznie rozreklamowany na Podhalu? Co byś ewentualnie zmienił lub co nowego wprowadził, byśmy mogli z czasem zbliżyć się poziomem do większych ośrodków piłkarskich, takich jak chociażby Kraków?
-Na pewno w ostatnim czasie coraz bardziej jest widoczny rozwój piłki w naszym regionie. Nie tylko w NKP „Podhale”, ale i w Ostrowsku, czy w Szaflarach, gdzie działają szkółki piłkarskie pod patronatem Wisły Kraków oraz Górnika Zabrze. Widać, że to się rozrasta, jednak za rozwojem musi iść sukces: grupy młodzieżowe muszą awansować do wyższych lig, jak małopolska liga juniorów, żeby móc się mierzyć z drużynami z Krakowa, jeszcze bardziej się rozwijać przez grę z mocniejszymi i przyciągać więcej chętnych do grania.
Co sądzisz o systemie rozgrywek juniorskich Podhalańskiego Podokręgu Piłki Nożnej, w jakich gra Twój zespół?
-Ich wadą jest na pewno zbyt mała liczba drużyn w I lidze juniorów starszych, o czym wcześniej wspominałem. W II lidze tych zespołów też jest podobna ilość, więc nie wiem, dlaczego nie można by tych rozgrywek połączyć, tworząc jedną silną i grającą regularnie mecze ligę? Drużyny z II ligi, które oddają często mecze walkowerem, jeżdżą w kratkę na spotkania lub mają kłopoty kadrowe w ogóle wycofać, a zostawić około 13-14 drużyn. Byłoby wtedy paręnaście zespołów w lidze i wtedy takie rozgrywki mają sens. Bo tak naprawdę poziom I i II ligi między sobą zbytnio się nie różni.
Zdjęcie foto Robert Siemak
Mam teraz kilka pytań bezpośrednio do ciebie. Pierwsze z nich: wiele razy doświadczyłeś chwil zawahania czy warto dalej ciągnąć tą grę i trenowanie piłki nożnej?
-Parę razy przytrafiały mi się takie momenty. Szczególnie po porażkach, gdy nic się nie układało i nie udawało się wykonać tego, co sobie przed sezonem zakładaliśmy. Ale po pewnym okresie czasu wracało takie poczucie, że ciągle się chce i chce w tą piłkę grać oraz bez względu na to, gdzie będę grał, ta piłka i tak zawsze będzie w moim życiu.
Z tych wszystkich czynników: co cię najbardziej trzyma przy piłce?
-Nie wiem co mnie trzyma, ale nie chce wypuścić (śmiech). To się po prostu czuje.
Jak uprawianie tego sportu wpłynęło na całokształt Twojego życia? Mówi się, że sport jest niesamowicie ważnym wychowawcą młodego człowieka.
-Zdecydowanie jest to duża część mojego życia. Na pewno przez sport poznałem wiele ciekawych ludzi, masę kolegów... Co więcej? Nie potrafię ci odpowiedzieć w tej chwili.
Oprócz miejscowych klubów: szkółki piłkarskiej "Górale" oraz Nowotarskiego Klubu Piłkarskiego "Podhale" grałeś gdzieś jeszcze?
-Prócz paru przypadków, gdzie byłem na testach w krakowskich klubach, całe życie gram tutaj, w Nowym Targu. Jeśli chodzi o ligę, to miałem okazję doświadczyć tylko tej w naszym regionie.
Twoje największe marzenia? Spełnione, jak i niespełnione? Plany na przyszłość?
-Na pewno moim marzeniem - myślę, że wciąż dość realnym - jest granie w piłkę na poziomie takim, który pozwoli mi z tego wyżyć. Pragnę po prostu robić to, co kocham i z tego żyć.
Żałujesz czegokolwiek z całego twojego sportowego życia?
-Może i były takie momenty, gdzie mogłem przejść do jednego z jakichś klubów krakowskich, chociaż na ten jeden sezon, gdy już u nas w Nowym Targu tych sukcesów nie było i gdy drużynie po prostu nie szło. Może by ktoś zwrócił uwagę na moją grę, może by to poszło do przodu... no różnie mogło być, ale chyba właśnie tego mogę żałować - że trzeba było spróbować swoich sił w jakimś krakowskim klubie w wyższej lidze.
Zakończmy klasycznie: plany i cele twoje oraz twojej drużyny na ten sezon?
-Jeśli chodzi o juniorów to awans do ligi małopolskiej, bo mając taki skład, jak teraz, jesteśmy najmocniejsi personalnie w lidze i katastrofą byłoby tego nie wykorzystać. A co do drugiej drużyny seniorów, to awans z A klasy to V ligi. Również realny.
Dziękuję ci bardzo za tę wyczerpującą rozmowę, Dawid!
-Dzięki wielkie również!
Tekst Jakub Udziela