- Niektórzy zawodnicy w czerwcu pobłądzili, nie z własnej winy – mówi szef grupy Górskie Orły Nowy Targ, Jan Blańda.
– Tak wielka kolarska impreza po raz pierwszy odbyła się w naszym kraju i nie wszystko było dograne. By zadość uczynić „poszkodowanym” doszło do dogrywki. Zawodnicy pojechali bez wpisowego, czyli za friko. Mieli o co walczyć, bo nagród była fura. Mimo świetnej pogody trasa była arcytrudna. 44 kolarzy wystartowało w Maniowach, by udać się na szczyt Lubania, a stamtąd zjechać do Krościenka. Rywalizowano na trzech dystansach – 25, 50 i 100 km. Najdłuższy dystans wybrał tylko Zbigniew Olejak, kiedyś zawodnik naszej grupy, który wybrał się na studia i zmienił barwy klubowe. Miał z nim rywalizować Albert Głowa z Łopusznej, ale zrezygnował, bo nazajutrz czekał go wyścig o Puchar Tarnowa.
Jan Blańda miał jednak powody do zadowolenia, gdyż jego kolarze spisali się rewelacyjnie. Wspominany Albert Głowa zwyciężył na dystansie 50 km. – Jest leciutki, więc jak kozica pokonywał górki – cieszy się Jan Blańda. – Śmignął aż miło i szybko poszedł regenerować siły przed kolejnym startem. To sprytny chłopak.
Drugi w „open”, a pierwszy w M3 na dystansie Mega ( 50 km) był kolejny kolarz z nowotarskiej grupy Mariusz Ciekliński. Świetnie pojechała Katarzyna Polakowska, który zwyciężyła w K2, a druga była Barbara Głodkiewicz z Nowego Targu. W M4 drugi do mety dojechał Remigiusz Zachara, a tuż za nim finiszował Jan Blańda.
Najszybciej najkrótszy dystans 25 km pokonał Olek Dziurzynski, a tuż za nim finiszował kolarz grupy Górskie Orły – Tomasz Ziembla, który był najszybszy w swojej kategorii M3. Na drugim miejscu uplasował się Tadeusz Głodkiewicz. Kategoria M1 należała do Bartłomieja Grzybacza, a K2 dla Anny Korczak z Nowego Targu.
Stefan Leśniowski