09.08.2009 | Czytano: 1576

Klasa A: Ciekawa inauguracja

Ruszyła klasa A i od razu przyniosła kilka zaskakujących rezultatów. Na sześciu boiskach było bardzo ciekawie. Padło sporo bramek, bo aż 29. Najwięcej – siedem - widzieli widzowie w Ostrowsku, gdzie swoje mecze w roli gospodarza rozgrywa Bystry...

Nienajlepiej sezon rozpoczął Lubań, jeden z kandydatów do mistrzostwa. Za to powody do zadowolenia mieli lipniczanie. Urwali punkty spadkowiczowi z okręgówki. Pozostali dwaj beniaminkowie zapłacili frycowe. Zaś w Szaflarach po 45 minutach prowadzili klikuszowianie, ale... ze spuszczonymi głowami kończyli spotkanie.



Bystry Nowe Bystre – Sokolica Krościenko 3:4 (2:2)
Bramki: Salamon 12, A. Żołnierczyk 20, Malacina 50 – Wojtyczka 42, 89, Orkisz 45, K. Zając 66.
Sędziował Bogusław Babicz (Zauczne).
Żółte kartki: A. Żołnierczyk – Zachwieja, Kasprzyk, Wojtyczka.

Bystry: Graca – Mitoraj (55 M. Żołnierczyk), Prokop (70 Malczewski), W. Staszel, Słodyczka, Z. Staszel, Jaszewski, A. Żołnierczyk, Malacina (69 Potrząsaj), Dudziak, Salamon.
Sokolica: T. Zając – Kasprzyk, Topolski (46 Błażusiak), Bobak, Waksmundzki, Orkisz (75 Czerwiec), K. Zając, Wojtyczka, Czubiak, Zachwieja, Kudas (60 Kowalczyk).

Spotkanie miało dwa oblicza. W pierwszych trzech kwadransach przeważali gospodarze, po przerwie zespołem lepszym była Sokolica. Po 20 minutach nikt nie postawiłby na gości. Przegrywali 2:0 i sprawiali wrażenie zagubionych. Oba gole stracili po strzałach z dystansu. Pierwszy, po uderzeniu z 25 metrów Salamona zerwał „pajęczynę” z bramki przyjezdnych. Drugi raz skapitulował T. Zając z jeszcze dalsza. A. Żołnierczyk huknął z 30 metrów i futbolówka wylądowała pod poprzeczką. Chyba w tym momencie gospodarze poczuli się już zwycięzcami. Wystarczył moment nieuwagi w ostatnich 5 minutach przed przerwą i piłkarze z Krościenka dwa razy skarcili rywala. Najpierw Wojtyczka wykorzystał dokładne dośrodkowanie, a chwilę później kapitalnie zachował się w polu karnym Orkisz, doprowadzając do wyrównania.

Po zmianie stron gospodarze jeszcze raz się zerwali do ataku i w 50 minucie objęli prowadzenie. Piłka kilka razy odbijała się od nóg obrońców Sokolicy, aż wreszcie trafiła na 16 metr do Malaciny, a ten posłał ją do siatki. 16 minut później goście świetnie wykonali rzut wolny i piłka zatrzepotała w siatce. Kiedy już się wydawało, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, bramkarz Bystrego minął się z piłką i Wojtyczka utonął w objęciach kolegów.

- W drugiej połowie byli lepsi. My opadliśmy z sił – krótko skomentował prezes Bystrego, Stanisław Staszel.


Lubań Tylmanowa – Czarni Czarny Dunajec 2:3 (2:1)
Bramki: Udziela 8, M. Konopka 75 – Dzielawa 15, Pająk 42 karny, M. Głowacz 55.
Sędziował Marcin Niewiarowski (Rokiciny Podhalańskie).
Żółte kartki: K. Ciesielka, B. Konopka, Żołądź – Kantor, Topór, Palenik.
Czerwone kartki: Udziela (58 min. niesportowe zachowanie), Michalik (70 min. przerwanie akcji w sytuacji sam na sam)

Lubań: Pierzga (70 Gałdyn) – Kasprzak (46 J. Noworolnik), R. Kozielec (63 W. Noworolnik), P. Ciesielka, Ł. Kozielec, Udziela, M. Konopka, B. Konopka, Michalik, Żołądź (58 Kurnyta), K. Ciesielka.
Czarni: Kajmowicz – Kantor, Gacek, Szwajnos, Szaflarski (88 Obrochta), Palenik, Topór, Kolbercki, M. Głowacz (78 Stopka Studencki), Dzielawa (75 Bulas), Pająk.

Miłe złego początki – tak można powiedzieć o inauguracyjnym występie tylmanowian. W 8 minucie objęli prowadzenie, po akcji, w której Udziela ograł ostatniego obrońcę i ze stoickim spokojem posłał pikę do siatki. Potem jakieś fatum zawisło nad gospodarzami. W 15 minucie nie popisała się obrona. Piłka została rzucona za obrońców i Dzielawa posłał ją do bramki obok bramkarza.

- W 42 minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji – tłumaczy grający trener gospodarzy, Marek Żołądź. - Wybijałem piłkę i pobiegłem za nią, by nie wyszła na aut. Sędziowie uznali, że przekroczyłem przepisy i wskazali na „wapno”. Z „jedenastki” nie pomylił się grający trener gości Pająk. Po przerwie ustawiłem drużynę bardziej ofensywnie, by odrabić straty. Nadzialiśmy się na kontrę. W finalnej jej części poszło dośrodkowania spod linii bocznej i M. Głowacz trafił głową do siatki. Potem domagaliśmy się rzutu karnego i protestujący Udziela musiał opuścić boisko. Od 70 minuty graliśmy już w dziewiątkę, bo pod prysznic odesłany został Michalik. Postawiliśmy jednak wszystko na jedną kartę. Mimo nieprzychylnego losu i potwornego upału posiadaliśmy inicjatywę, ale też nadziewaliśmy się na kontruderzenia. Wtedy świetnie interweniowali bramkarze – Pierzga ( do momentu kontuzji) i Gałdyn. Udało nam się tylko zmniejszyć rozmiary porażki. Poszło zagranie ze środka do boku, gdzie M. Konopka ograł obronę i lewą nogą posłał futbolówkę pod poprzeczkę.


Granit Czarna Góra – Huragan Waksmund 0:3 (0:2)
Bramki: Cyrwus 16, A, Mroszczak 29 karny, D. Mroszczak 73.
Sędziował Zbigniew Suwada (Jabłonka).
Żółte kartki: A. Gogola, Kowalczyk – Cyrwus.

Granit: P. Gogola – A. Kiernoziak, Kowalczyk (46 Trzop), Marusarz, W. Maryniarczyk, Lichacz, Józef Hełdak (63 M. Maryniarczyk), Z. Milon (46 Sz. Twardosz), A. Gogola, P. Sarna, Pawlica.
Huragan: Rejczak – Kalisz, K. Rogal, Handzel, Bryja, Cyrwus, A. Mroszczak, D. Mroszczak, Sz. Drożdż (78 W. Waksmundzki II), Garbacz (79 M. Waksmundzki), W. Waksmundzki I.

Beniaminek nie sprostał Huraganowi, który z wolna się rozkręcał. Po pierwszych badawczych minutach, w których można odnotować tylko strzały z dystansu A. Gogoli ( broni Rejczak) i Bryi (nad poprzeczkę) nic się ciekawego nie działo. W 16 minucie goście objęli prowadzenie po rzucie wolnym. Dośrodkowanie Sz. Drożdża na krótki słupek zamknął główką Cyrwus. Gol sprawił, iż goście poszli za ciosem. Pod bramką świetnie broniącego P. Gogoli bez przerwy dzwoniono na alarm. Jednak, to Granit w 25 minucie miał świetną okazję do wyrównania. Składną kontrę A. Gogola - P. Sarna, ten ostatni zakończył strzałem, który sprawił wiele kłopotów Rejczakowi. „Wypluł” piłkę, a nadbiegający Lichacz ostemplował słupek. Jak się później okazało była to najlepsza bramkowa okazja miejscowych w meczu. 4 minuty później kolejny wolny dla Huraganu. Piłka odbiła się od muru, jeden z graczy gospodarzy sfaulował rywala i arbiter wskazał na punkt oddalony jedenaście metrów od bramki. Skutecznym egzekutorem rzutu karnego okazał się A. Mroszczak. Do końca pierwszej odsłony nic ciekawego się nie wydarzyło.

Po zmianie stron gra siadła. Huragan bronił wyniku i czyhał na kontry. Miejscowi nie mieli środków, by sforsować defensywę przyjezdnych, a także amunicji, by zmusić do kapitulacji Rejczaka. Za to kontry gości były niezwykle groźne. Na szczęście dla Granitu w ich bramce świetnie spisywał się P. Gogola, który m.in. w 69 minucie wygrał nawet pojedynek sam na sam z Sz. Drożdżem. W 73 minucie goście dobili miejscowych. Po składnej akcji D. Mroszczak otrzymał piłkę na 15 metrze, obrócił się i natychmiast uderzył Mimo, iż P. Gogola wyciągnął się jak długi, futbolówka po jego rękach wpadła do bramki. 


Jarmuta Kolex Szczawnica – Wiatr Ludźmierz 2:1 (1:1)
Bramki: Darlewski 25, Szewczyk 79 – Dobrzyński 18.
Sędziował Andrzej Opacian (Ratułów).
Żółte kartki: Szewczyk, Gałuszka – Fic, Kubicz, Handzel.

Jarmuta Kolex: Fałowski – Ł. Wiercioch (99 Adamczuk), Dominik Wiercioch, Tomczak, Michalik (65 Gałuszka), M. Pietrzak, Smoleń, Hrydziuszko, Darlewski, Szewczyk, Kaliciecki.
Wiatr: Maciaś – Handzel, Mrożek, Bobek, Fic (46 Kubicz), W. Siuta, Rajczak (53 R. Siuta), Cholewa, J. Siuta, Dobrzyński (73 Kopeć), Borkowski.

Beniaminek w 18 minucie objął prowadzenie po strzale Dobrzyńskiego z narożnika pola karnego. Piłka wylądowała w przeciwległym okienku. Na odpowiedź gospodarzy ich fanom przyszło czekać 7 minut. Wtedy rzut różny wykonywał Smoleń. Piłka trafiała do Darlewskiego, a ten z pierwszego uderzenia posłał ją w dolny róg bramki. W tej części meczu przeważali gospodarze, ale klarownych sytuacji sobie nie wypracowali.
Pierwsze 20 minut drugiej części było pod dyktando gości. Oni narzucili miejscowym swój styl gry, oni też mieli sytuacje na objęcie prowadzenie. Nie wykorzystali jednak sytuacji sam na sam, a raz ostemplowali słupek. W końcówce gospodarze przejęli inicjatywę i udokumentowali ją zwycięskim trafieniem. Z wolnego dośrodkowywał Darlewski, w polu karnym zrobiło się spore zamieszanie, ale najsprytniejszy okazał się Szewczyk, wpychając futbolówkę do bramki. 


ZOR Frydman – Skawianin Skawa 2:0 (1:0)
Bramki: Masłowski 16, G. Błachut 55.
Sędziował Marcin Tesarski (Zakopane).
Żółte kartki: G. Błachut, Ferko – K. Mastela, Surlas.

ZOR: M. Janczy – Kutarnia, Wójcik, M. Błachut, B. Brynczka (88 Pisarczyk), G. Błachut, Masłowski (75 Michalec), Klimczak (46 S. Janczy), Zygmond, Ferko, E. Brynczka (80 Milaniak).
Skawianin: K. Siepak – M. Żądło (46 Surlas), R. Skawski, Koźlak, Bogdał, Łukaszka, K. Mastela, Skwarek (63 Stachura), Lubiński, M. Mastela, Śmieszek (75 M. Sierpak).

Pierwszą okazję do zdobycia gola mieli goście. Na szczęście w bramce gospodarzy stał dobry fachman, bo w sytuacji oko w oko ze Śmieszkiem wygarnął mu piłkę spod nóg. W 15 minucie Masłowski znalazł się na sam na sam z K. Siepakiem, ale obrońcy gości zdążyli wrócić i wyekspediować piłkę na róg. Z niego na głowę wspominanego gracza dośrodkował B. Brynczka i radość zapanowała na stadionie. Piłka po główce ich zawodnika z 7 metrów wylądowała w bramce. Niespełna 60 sekund później Masłowski mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców, ale jego lobik w sytuacji sam na sam minimalnie poszybował nad poprzeczką. W 28 minucie soczyście z wolnego uderzył Wójcik, lecz bramkarz był na posterunku. W tej części gry najwięcej zamieszania w szeregach obronnych miejscowych robił Śmieszek, ale ani on, ani jego koledzy nie wypracowali sobie klarownych sytuacji.

Już 10 minut po przerwie gospodarze mieli kolejne powody do radości. Ferko prostopadle podał do G. Błachuta, ten niczym w masło wszedł między dwóch obrońców i półgórnym strzałem z podbicia, z 13 metrów zmusił do kapitulacji K. Siepaka. W 59 minucie gospodarze urządzili kanonadę na bramkę rywala. Rozpoczął ją E. Brynczka, który z 18 metrów potężnym uderzeniem zmusił do „wyplucia” piłki przez golkipera. Dobijał Masłowski, ale trafił wprost w bramkarza. Futbolówka spadła pod nogi B. Brynczki, a ten spudłował. Goście przeprowadzili jedną golową akcję. W 63 minucie Śmieszek idealnie dograł do Skwarka, lecz ten skiksował.


Babia Góra Lipnica Wielka – Orkan Raba Wyżna 2:2 (1:1)
Bramki: Jazowski 7, G. Skoczyk 55 - Zubek 18, Bochnak 53.
Sędziował Roman Baran (Witów).
Żółte kartki: Ciesielka, Filipiak.

Babia Góra: Karkoszka – A. Mikłusiak, Jazowski, Michalak, T. Mikłusiak, S. Skoczyk, G. Skoczyk, Kudzia (65 Brenkus), G. Lach, Węgrzyn (55 Kramarz), T. Lach.
Orkan: M. Szklarz – Mateusz Czyszczoń, Możdżeń, Michał Czyszczoń, Filipiak (70 Chrobak), Ciesielka, Traczyk (70 Polczak), Teper, Rapta, Bochnak, Zubek.

Beniaminek nie przestraszył się zespołu, który w ostatnich latach grywał w szóstej lidze. Stoczył wyrównany bój. Bardzo umiejętnie rozbijał ataki gości i przechodził dwoma, trzema podaniami do kontrofensywy.

Prowadzenie podopieczni Stanisława Wojtusiaka zdobyli w 7 minucie z rzutu wolnego. Uderzenie Jazowskiego z 40 metrów wpadło tuż przy słupku do bramki. To historyczny gol, bo pierwszy w tej klasie rozgrywkowej zdobyty przez Babią Górę. Goście rzucili się do odrabiania strat. W 11 minucie Zubek chytrze uderzył z wolnego i Karkoszka w trudem sparował piłkę na róg. 7 minut później było już 1:1. Ten sam gracz ograł obrońcę i po rykoszecie umieścił piłkę w okienku. Chwilę później Możdżeń znalazł się oko w oko z ostatnią instancją gospodarzy, która wygrała ten pojedynek. W 33 minucie po błędzie stopera Rapta fatalnie przestrzelił, a w 41 minucie S. Skoczyk w sytuacji jeden na jeden nie dał rady bramkarzowi.

Druga połowa zaczęła się fatalnie dla miejscowych. Aktywny Zubek wykonywał wolnego z 30 metrów, uderzył soczyście, bramkarz wypuścił piłkę z rąk i Bochnak z prezentu zrobił właściwy użytek. Bliski wyrównania był G. Lach, którego główka po rzucie rożnym minimalnie poszybowała nad poprzeczką. Za moment znowu Zubek namieszał w szeregach obronnych lipniczan, na szczęście dla gospodarzy Ciesielka przestrzelił. Ale odpowiedź gospodarzy była piorunująca. Wyprowadzili kontratak. Z lewej strony G. Lach wrzucił piłkę w pole karne, a G. Skoczyk cudownie ją zgasił i z 6 metrów nie dał szans bramkarzowi. Za moment ten sam gracz zacentrował do Kramarza, ale jego główka nie zaskoczyła bramkarza. W 90 minucie gospodarze wrócili z dalekiej podróży. Zubek znowu z wolnego, z 30 metrów, posłał piłkę w okienko, ale tym razem Karkoszka powietrzną interwencją zapobiegł nieszczęściu. 


LKS Szaflary – Lepietnica Klikuszowa 3:2 (1:2)
Bramki: samobójcza 4, Sulka 67, P. Walkosz 77 – Chorążak 22, D. Żółtek 45.
Sędziował Kazimierz Antolak (Nowy Targ).
Żółte kartki: Hreśka, Czernik – Wojciech Żółtek, Chudoba.

LKS Szaflary: Szczepaniec – Czernik, Rybski, Strama (46 Sulka), Hreśka, Łukaszczyk, S. Baboń, Mrugała (65 Furczoń), P. Walkosz, F. Kamiński, Magulski.
Lepietnica: Pępek – Chudoba, Nosalik, Wojciech Żółtek, Parzygnat, A. Żółtek (30 Huzior), D. Żółtek, Matuszek, Duda, Chorążak, Parniewicz.

Miejscowi kibice mieli markotne miny po 45 minutach gry. Ich pupile przegrywali 1:2, a wszystkie bramki były autorstwa przyjezdnych. Już w 4 minucie Chudoba tak niefortunnie interweniował, że pokonał swojego bramkarza. Utrata gola nie załamała przyjezdnych, którzy dążyli do zmiany rezultatu. Udało im się w 22 minucie. Z bliskiej odległości golkipera szaflarzan pokonał Chorążak. Zaś bramkę do szatni zdobył D. Żółtek, po płaskim dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ta cześć była wyrównana, dopiero w końcówce przeważali goście. Za to druga odsłona była już pod dyktando gospodarzy. Na plac gry wszedł król strzelców poprzednich rozgrywek Mirosław Sulka i w 67 minucie wpisał się na listę strzelców. Wykonywał wolnego podyktowanego za faul na F. Kamińskim. Precyzyjnie uderzył z 20 metrów obok muru i bramkarzowi nie pozostało nic innego tylko wzrokiem odprowadzić futbolówkę wpadająca do jego bramki. 10 minut później stadion przeszył ryk „jeeessst”. To P. Walkosz wprawił w amok miejscowych kibiców. Powstało zamieszanie przed polem karnym. Piłka znalazła się przy nodze strzelca, a ten w sytuacji jeden na jeden. Bramkarz był bliski skutecznej interwencji. Futbolówka po rękach przekroczyła linię bramkową. Ta cześć meczu należała do szaflarzan. Świetne pozycje na podwyższenie rezultatu zmarnowali: Mrugała ( sam na sam), Sulka (broni bramkarz), F. Kamiński ( posłał piłkę nad poprzeczkę).

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama