Wreszcie mamy dla sympatyków hokeja, a szczególnie „Szarotek”, krzepiące wieści. W czwartek rozpoczęto zamrażanie tafli na nowotarskim lodowisku. Tradycyjnie z opóźnieniem, ale …lepiej późno niż wcale.
Poszły w ruch sprężarki, które w pierwszej kolejności muszą zmrozić płytę. Dopiero, gdy pojawi się na niej szron, nastąpi jej kilkakrotne skraplanie wodą. Wtedy będzie można wjechać rolbą i przygotować taflę do stanu używalności. To potrawa – tak twierdzą fachowcy - trzy dni. Oczywiście pod jednym warunkiem, że niemieckie „cacka” (maszynownia i skraplacz) będą należycie funkcjonowały. Niemiec, gwarantuje, że nie nawalą, nawet, gdy na zewnątrz słupek rtęci wskazywał będzie 30 stopni. Oby, bo mieliśmy w poprzednich latach przykłady, że nawet zimą lód topił się i lodowisko zamieniało się w bajoro.
Hokeiści żywią nadzieję, że najpóźniej w poniedziałek będą mogli już bez zakłóceń przygotowywać się do nadchodzącego sezonu. Na razie w poszukiwaniu lodu wybrali się na drugą stronę Tatr. W Popradzie przeprowadzili już dwa treningi, wczoraj w późnych godzinach wieczornych i dzisiaj w samo południe.
Stefan Leśniowski