20.07.2009 | Czytano: 1582

Włączyłem nawigację (+zdjecia)

AKTUALIZACJA: Myślenice były miejscem trzeciej rundy mistrzostw Europy w trialu motocyklowym oraz trzeciej rundy Pucharu Europy juniorów. W klasie International ME miało wystartować czterech nowotarżan, ale jeden – Gabriel Marcinów – nie wystartował z powodu kontuzji ( wybił trzy palce na treningu). Jego koledzy spisali się bardzo dobrze. Józef Topór Mądry uplasował się na drugim miejscu, a na najniższym stopniu podium stanął aktualny mistrz kraju, Przemysław Kaczmarczyk.


Józef Topór Mądry to wielokrotny mistrz kraju, ale było to już dość dawno. Zdobywał mistrzowskie laury niemal na zawołanie. Fachowcy zaś upatrywali w nim zawodnika europejskiego formatu, gdy ten niespodziewanie porzucił ten sportu. Dopiero w tym roku, po dziesięciu latach powrócił na trialowe trasy i to w jakim stylu. Prowadzi w mistrzostwach Polski, a start na europejskiej arenie rozpoczął od drugiego miejsca i jak twierdzi to nie jest jego ostatnie słowo.

- To co się nauczyłem nie zniknęło – mówi Józef Topór Mądry. - Brakuje mi jeszcze objeżdżenia. Ten rok poświęcamy na nadrobienie zaległości, w przyszłym zaatakujemy. Przegrałem z Niemcem dziesięcioma „nogami”, ale był w moim zasięgu. Zawaliłem pierwszą pętlę. Złapałem kilka głupich piątek, bo po czystych przejazdach sekcji, kierownicą dotykałem ziemi. Złapałem 43 punktów karnych, które dawały mi dopiero trzecią lokatę. Druga pętla była już znacznie lepsza w moim wykonaniu. Miałem 36 podpórek. Odcinki nie były karkołomne i trudne, ale potwornie śliskie, bo deszcz zrobił swoje. Momentami taplaliśmy się w błocie. Nie udało mi się pokonać jednego odcinka. Prosto z Myślenic wybieramy do Czech na kolejną eliminację. Przez tydzień będziemy się przygotowywali u dobrego znajomego Pavla Balaša.

Mistrz Polski,  Przemysław Kaczmarczyk rozpoczął tegoroczne starty od falstartu, ale było to związane ze zmianą motocykla z Sherco na Gas Gas. W Myślenicach pokazał, że kłopoty z przystosowaniem się do nowego sprzętu ma już za sobą. Widać było już znacznie lepszą i pewniejsza jazdę. Forma mistrza idzie w górę.

Mówiłem, że muszę się przyzwyczaić do nowego motocykla, bo nie zakładałem zmiany. Albo go rozjeżdżę, albo… - to była alternatywa mistrza. - Teraz już leży mi motorek i jestem ze startu bardzo zadowolony. Forma zwyżkuje. Muszę podziękować swoim „krasnoludkom” – Tomkowi Siaśkiewiczowi i synowi Oskarowi. Chłopiska spocili się, że „siwy dym”, ale dzięki nim nie zaliczyłem „gleby”. Tylko raz byłem blisko „kraksy” Gdy wyskakiwałem na skałę błoto wpadło mi do oka, ale w tym sprawnym włączyłem „nawigację” i szczęśliwie się skończyło. Odcinki nie były trudne, ale niebezpieczne, bo śliskie. Najtrudniejszy był sztucznie zbudowany na stadionie z wysokich skał. Na sekcjach trzeba było się spieszyć, by zmieścić się w limicie czasowym.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama