17.07.2009 | Czytano: 1464

Nowotarski ping-pong na topie

Nowotarski tenis stołowy miał bardzo udany sezon. Kobiety Gorców Juta wywalczyły historyczny awans do ekstraklasy, a klub w rankingu PZTS zajął 16. miejsce ( na 542 sklasyfikowane kluby), a drugie w Małopolsce. Na sukces ten złożyły się wyniki indywidualnych turniejów ( 6745 pkt.) i drużynowe (6315). We współzawodnictwie dzieci i młodzieży Gorce zajęły 14. miejsce.

- Awans do ekstraklasy sprawił nam ogromną radość – mówi jeden z twórców sukcesu, Tomasz Klag. – Jeszcze żadna drużyna z Podhala nie występowała w najwyższej klasie rozgrywkowej. To efekt ciężkiej pracy, która po pięciu latach przyniosła owoce. Na początku sezonu nie wierzyłem w awans, wiedziałem, że możemy namieszać w czołówce, a baraże będą trudne. Przy układzie gry z Warmią byłoby ciężko awansować, ale każda inna drużyna była w naszym zasięgu. Ten sukces to zasługa także działaczy z prezesem i kierownikiem sekcji na czele oraz sponsorów – Juta, Automix i Toptrendy.

- Co, oprócz ciężkiej pracy, było kluczem do sukcesu?
- Młody, wyrównany skład i mocne deble. Gry podwójne dostarczały nam sporo punktów, to potwierdza ligowy ranking. Posiadamy bardzo perspektywiczną drużynę. Najstarsza zawodniczka w sekcji Gosia Kalawa liczy 22 lata. Dotychczas była liderką zespołu. Obecnie studiuje w Krakowie i ma mniej czasu na trening. Jej miejsce zajęła Paulina Kowalczyk, młodsza od Gosi o rok. W poprzednich latach u „Pauli” brak było pewności gry. Miała duży potencjał, ale nie mogła sobie poradzić z psychiką. Teraz okrzepła, a góralski charakter pozwala jej mobilizować zespół w najtrudniejszych momentach. W rankingu ligowym plasuje się na 3. miejscu. Iza Godlewska, która w ubr. była jeszcze juniorką, ma jeszcze spore rezerwy. W tym roku zdawała maturę i jej odpuściliśmy. Odbiło się to na pewności w zagraniach. Przy regularnych treningach może być bardzo mocna. 16 lat liczy sobie Maja Krzewicka, to wielki talent. Trenuje w ośrodku przygotowań olimpijskich. Szykowana jest na igrzyska olimpijskie w 2012 roku. Była eksploatowana do granic wytrzymałości. Turnieje krajowe, międzynarodowe i liga sprawiły, iż młody organizm w końcówce sezonu dał o sobie znać. Na baraż dojechała z turnieju kadry na Słowacji późna nocą, by nazajutrz w południe stanąć do stołu. Jeśli cały sezon jest się na szczycie, to kiedyś trzeba obniżyć troszkę loty, by później ze zdwojoną energią i pewnością wygrywać kolejne mecze i turnieje. Pierwszy rok jest juniorką i nie spodziewaliśmy się, że będzie wygrywać z zawodniczkami, które żyją z tenisa od 20-30 lat.

- Ekstraklasa to nowe wyzwanie. Czy myślicie o wzmocnieniach?
- Nie ukrywam, że tym składem będziemy mieli problemy z utrzymaniem. Każda drużyna posiada obcokrajowców. Karty rozdają Azjatki. Napływ Chinek do Polski jest tak duży, że aż niesmaczny. W ekstraklasie zespoły mają jedną lub dwie skośnookie tenisistki, a przypominam, że drużyna składa się z trzech, a nie jak w I lidze, czterech pingpongistek. Chinka zrobi dwa punkty, a gra się do trzech wygranych. Wystarczy dorzucić jeden punkcik i jest po meczu. Będziemy grali swoim składem. Nie myślimy tylko o jednym sezonie, lecz wybiegamy w przyszłość. Dlaczego mamy zamykać drogę rozwoju naszym zawodniczkom? Któraś musiałaby usiąść na ławie. Jak spadniemy, to w następnym sezonie podejmiemy kolejną walkę o powrót na elity. Jestem optymistą i wierzę w utrzymanie.

- Kiedy rozpoczynacie przygotowania do sezonu?
- 25 lipca wyjeżdżamy na obóz ogólnorozwojowy do Łeby, gdzie będziemy doskonalić siłę, szybkość i moc. 10 sierpnia wejdziemy na stoły. Ćwiczyć będziemy na własnych obiektach, których zazdrości nam cała Polska. Sparować będziemy z Warszawą i Wrocławiem.

Stefan Leśniowski


Komentarze







reklama