24.06.2009 | Czytano: 1674

Z pedałem w udzie (+zdjecia)

Na cyklotrialowcach z Nowego Targu można polegać jak na Zawiszy. Z żadnych zawodów nie wracają z pustymi rękoma. Nie inaczej było w ostatnim starcie. Świetnie, mimo trudnych warunków i mocnej stawki, spisali się w mistrzostwach Słowacji, które rozegrano w Popradzie.
O wielkim pechu może mówić Filip Mrugała, który co prawda zajął trzecie miejsce, ale dwa ostatnie, łatwe odcinki, które w dwóch pierwszych pętlach pokonał bezbłędnie, na trzecim okrążeniu musiał oddać bez walki.

- Miałem do wyboru, albo wystartować w Elite, albo uczestniczyć w seniorach – mówi Filip Mrugała. – Wybrałem Elite, ale wtedy jeszcze pogoda była słoneczna. Podczas pokonywania pierwszej sekcji rozpadało się. Większość jeźdźców przepisała się do kategorii Senior, a ja… postanowiłem się sprawdzić w ekstremalnych warunkach. Nigdy się nie poddaję. Na pierwszej pętli problemy miałem tylko na sekcji z oponami, pod koniec na prostym odcinku zaliczyłem „glebę”. Pozostałe przejechałem bezbłędnie. Mieliśmy do pokonania trzy okrążenia, na każdej z nich usytuowanych było pięć odcinków jazdy obserwowanej. Na drugim okrążeniu był odcinek zbudowany z pniaka o wysokości 2,5 metra. Całkowicie nieprzejezdny w warunkach jakie panowały. Spadłem na główkę, a pedał wbił mi się w udo. Polała się krew, ale po drugiej pętli wysforowałem się na drugie miejsce. Niestety trzecie okrążenie rozpocząłem bardzo pechowo. Poślizgnąłem się na kamieniu i spadając uderzyłem plecami o kolejny kamień, który leżał obok odcinka. Przy okazji rozwaliłem tylny hamulec, którego nie zdołałem naprawić. Kontynuowałem zawody, ale bez hamulca nie dało się skutecznie pokonywać odcinki, szczególnie dwa ostanie. Łapałem punkty karne. Na dwóch ostatnich, które wcześniej pokonałem na zero, musiałem się poddać.

W grupie Benjamin startował Oskar Kaczmarczyk. Świetnie zaczął. Przewodził stawce po pierwszej pętli. – Miałem pięć „nóg”, ale potem się rozpadało i z kolejnych okrążeń przywiozłem 10 i 8 punktów karnych – opowiada Oskar. – Największe problemy miałem na sekcji ułożonej z pniaków bez kory. Rower się ześlizgiwał, nie miał przyczepności. Tam dokładałem nogi, bo spadał mi przód roweru. Ciężko też było na drabinkach trzeba było na nie wyjechać, a potem zeskoczyć z metra. Tam złapałem techniczną „nogę”. Nie wyszedł mi ten start. Już po pierwszej pętli nie było na mnie suchej nitki i źle się czułem w tej deszczowej pogodzie. Zająłem czwarte miejsce, przegrałem z babami.

Tak się złożyło, iż organizatorzy kobiety włączyli do tej grupy. Oskar przegrał więc ze starszymi koleżankami klubowymi Stefania Staszel i Sonia Klich. Ta ostania spadając z przeszkody zaliczyła „główkę”.

Świetnie w kategorii Minime pojechał Jakub Czubernat, który pokonał całą plejadę słowackich i czeskich cyklotrailowców.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama