Wojna psychologiczna - tak można nazwać to co działo się przed pierwszym skrzyżowaniem kijów. Górale za punkt honoru postawili sobie, że muszą utrzeć nosa 9-krotnemu mistrzowie. W tym celu sprowadzili szwedzkiego trenera Mikaela Sjöqvista i utajnili treningi.
– Pracował głównie nad taktyką – informuje prezes Górali, Dominik Siaśkiewicz. – Naszego rywala rozpracowywał na kasetach wideo.
- Finał zapowiada się ciekawie, a jego wynik zależeć będzie od dyspozycji bramkarzy – mówił nasz ekspert, Ryszard Kaczmarczyk.
Batkiewicz znowu był lepszy od Pawlika, chociaż… - Pawlik wyciągnął to co miał wyciągnąć – tłumaczył Dominik Siaśkiewicz. - Może przy jednej bramce zawalił, lecz w pozostałych przypadkach defensywa mu nie pomogła. Większość bramek straciliśmy po indywidualnych błędach. Nie wiem co było przyczyną dekoncentracji pod naszą bramką. Dwa gole podarowaliśmy rywalowi złymi zmianami.
Wszystkich zaskoczyła taktyka pretendenta do tytułu. Głęboka defensywa i czyhanie… No właśnie na co? Kontr w pierwszych 20 minutach wyprowadzili straszliwie mało. Górale próbowali strzelać z dystansu, ale uderzenia były blokowane, przez spokojnie i pewnie interweniujące linie defensywne mistrzów kraju. Golową sytuację mieli tylko jedną, w 18 minucie (Podraza).
Mistrzowie pokazali klasę. Ich taktyka zdała egzamin. Lesław Ossowski wspólnie z Arturem Kasperkiem korygowali ją w trakcie meczu. W tej fazie spotkania stworzyli sporo sytuacji i gdyby wykorzystali chociaż ich cześć, to spokojnie mogliby już świętować zwycięstwo. Z wielu okazji wykorzystali trzy.
Rozpoczął festiwal strzelecki Burkat, po ponowieniu akcji przez Chlebdę. To on miał wyborną sytuację, ale jej nie wykorzystał. Nie odpuścił, przejął ponownie piłeczkę w narożniku boiska, błyskawicznie odegrał ją do Burkata i…było 0:1. Kilka sekund później Bocheński trafił w słupek, a Ossowskiemu piłeczka spłatała figla przeskakując mu przez łopatkę kija w sytuacji, gdy była pusta bramka. Ale co się odwlecze… W 18 minucie już się nie pomylił. 26 sekund przed końcem odsłony defensywa Górali zrobiła miejsce dla szarżującego Lecha i ten nie zmarnował prezentu. Lech powrócił do zespołu po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją. Zabrakło natomiast w Szarotce Dziurdzika, który po powrocie z Łotwy liczył na występ w finale. – Międzynarodowa federacja nie wystawiła certyfikatu upoważniającego mnie do gry. Dopiero w przyszłym sezonie będę mógł pokazać się na parkiecie – tłumaczył nieobecność zainteresowany.
- Górale nie zagrali tak jak się spodziewaliśmy. Byliśmy przekonani, że wyjdą wyżej. Troszkę nas zaskoczyli taktyką – przyznaje kapitan Szarotki, Lesław Ossowski.
Górale w 38 sekundzie drugiej tercji zdobyli gola i wrócili do gry. Dostali skrzydeł i za chwilę Siaśkiewicz mógł zdobyć kontaktowego gola. Tak się nie stało i z upływem czasu Szarotka uporządkowała grę. Efektem był gol zdobyty przez Chlebdę z przeciągnięcia. W 30 minucie Bocheński ośmieszył wręcz defensywę i bramkarza przeciwnika, ale…trafił tylko w słupek. Za to Sąder w 37 minucie wlał nadzieję w serca fanów jego zespołu.
- Przespaliśmy tercję. Przy stanie 3:0 i 4:1 troszeczkę się zdekoncentrowaliśmy i rywal to w mig wykorzystał – tłumaczył postawę swoich kolegów, Lesław Ossowski.
- Strzelimy coś, ale musimy z tyłu bronić – powiedział w drugiej przerwie swoim zawodnikom Dominik Siaśkiewicz.
Niestety, słowa prezesa nie dotarły do chłopaków, bo w ostatniej odsłonie popełnili najwięcej błędów w defensywie. Pozwolili strzelić przeciwnikowi pięć goli. Trzeba jednak przyznać, że technicznie Szarotka zdecydowanie przewyższała Górali. Lepiej i z wielką swobodą operowała piłeczką. Gole zdobywała po przepięknych kombinacyjnych akcjach, a Bocheński w 48 minucie otrzymał brawa przy otwartej kurtynie. To co zrobił to był majstersztyk. Wyczekał bramkarza, który rozłożył mu się na macie i ze stoickim spokojem wpakował piłeczkę pod „łatę”. – Skąd u mnie takie opanowanie? Jestem człowiekiem ustatkowanym, więc nie mam się czym stresować. Tyle przecież rozegrałem w życiu ważnych spotkań – powiedział szczęśliwy strzelec, który 7 minut wcześniej zdobył pierwszego gola i koledzy wykonali kołyskę. – 7 maja przyszedł na świat mój pierworodny, Kamilek. Przyszły prawoskrzydłowy – śmieje się popularny „Dziadek”. - Dziękuje kolegom, że tak miłym akcentem uczcili ten ważny w moim życiu moment.
Mistrzowie prowadząc 8:3 w końcówce popełnili dwa błędy, pozwalając Góralom na uratowanie twarzy.
- To jeszcze nie koniec finału. Trener przeanalizuje nasze błędy i za tydzień powalczymy – przekonuje Dominik Siaśkiewicz. - Mecz mógł się podobać widzom, bo było w nim sporo walki.
Co do poziomu, to odmienne zdanie miał Lesław Ossowski. –Uważam, że oba zespoły zagrały słabo. Mecz toczył się w wolnym tempie. Zrealizowaliśmy swoje plany. Byliśmy lepsi od Górali. Niemniej mamy sporo do poprawienia. Za tydzień powalczymy o kolejną wygraną. Mata miejscami jest nierówna i piłeczka skacze. Jednak dla obu zespołów warunki są jednakowe. Dobrze, że gramy na lodowisku, więcej widzów może śledzić nasze pojedynki.
Estoński hokeista Dimitrij Suur (z lewej) w towarzystwie Aleksandra Bukańskiego (wiceprezes SSA Wojas Podhale) z zaciekawieniem śledzi zmagania unihokeistów
X3M Górale Nowy Targ – Szarotka Nowy Targ 5:9 (0:3, 2:1, 3:5)
0:1 – Burkat – Chlebda (5:32),
0:2 – Ossowski – Burkat (17:45),
0:3 – Lech – Kasperek (19:34),
1:3 – Kostela – Lipkowski (20:38),
1:4 – Chlebda – Kasperek (25:37),
2:4 – Sąder – Bełtowski (36:17),
2:5 – Bocheński – Kulesza (40:27),
3:5 – Starmach – Kostela (46:19),
3:6 – Bocheński – Kulesza (47:57),
3:7 – Wojtak – Augustyn (52:25),
3:8 – Kulesza – Ligas (55:39),
4:8 – Podraza – Kostela (56:09),
5:8 – Siaśkiewicz – Mirek (57:07),
5:9 – Lech – Ossowski (57:14).
Stan rywalizacji play off: 0:1.
X3M Górale: Pawlik; Starmach (2) – Mirek (4), Chrobak – Cholewa (2); Kostela (2) – Podraza – Lipkowski, Bisaga – Bełtowski (2) – Siaśkiewicz (2), Świstak – Furczoń – Sąder. Trener Mikael Sjöqvist.
Szarotka: Batkiewicz; Kasperek – Burkat, Wojtak – Ligas; Ossowski (2) – Chlebda (2) – Lech, Kulesza – Augustyn (2) – Bocheński (4) oraz Budzoń, Półtorak i Głodziak.
Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Patryk Karecki