25.11.2013 | Czytano: 1151

To ci numer!

- Co za zakręcony dzień, jawi się jaki piękny sen. Jeszcze niedawno marzyłem, by wystartować w tej imprezie, a teraz stałem na najwyższym stopniu podium. Nie do wiary – powiedział rewelacyjny zwycięzca pierwszego konkursu skoków o Puchar Świata, Krzysztof Biegun.


To drugi Polak po Adamie Małyszu, który wygrał inauguracyjne zawody i założy żółtą koszulkę lidera. To drugi najmłodszy Polak, który po raz pierwszy zwyciężył w Pucharze Świata. Biegun miał 19 lat, 6 miesięcy i 6 dni. W tej rywalizacji ustępuje Małyszowi, bo ten podczas pierwszej wygranej liczył sobie 18 lat, 4 miesiące i 14 dni. Biegun to trzeci Polak, który w 2013 roku wygrał konkurs Pucharu Świata. Przed nim na najwyższym stopniu podium stawali – Piotr Żyła ( raz) i Kamil Stoch (trzy razy).

Konia z rzędem temu, kto stawiał na wygraną 19 – latka w szalonym konkursie, jednoseryjnym, który trwał w nieskończoność. Dwaj ostatni zawodnicy – Andreas Bardal i Gregor Schlierenzauer - zrezygnowali ze skoków. – Skakanie było zbyt niebezpieczne, wiało 8 metrów na sekundę. To sezon olimpijski i nie ma co ryzykować – tłumaczył „Schlieri”.

Biegun skakał z piątym numerem startowym, skacząc na odległość 142, 5 metra gdy warunki do skakania były w miarę dobre, lepsze niż dla najlepszej dziesiątki. Wygrał w Klingenthal, a do Kuusamo miał nie lecieć. – Dla niego priorytetem są mistrzostwa świata juniorów – tłumaczy Łukasz Kruczek, trener polskiej kadry. – Znaleźliśmy się w nietypowej sytuacji i nie wiemy jak to ugryźć. Ale… chyba nie mamy wyboru, bo jest liderem Pucharu Świata.

- Krzysiek sprawił ogromną sensację – twierdzi Wojciech Fortuna, złoty medalista igrzysk olimpijskich z Sapporo. - Nie przejął się trudnymi warunkami, tylko poszybował najdalej jak mógł. Jego znakomity skok przypomniał mi mój lot w Sapporo po złoty medal.
W pierwszej dziesiątce konkursu znalazło się jeszcze trzech biało –czerwonych: Piotr Żyła ( 5 miejsce; 136 m), Maciej Kot ( 6 pozycja; 132 m), Jan Ziobro (9 lokata; 134,5 m). Z trudnymi warunkami nie poradził sobie Kamil Stoch, który skokiem na odległość 117 metrów zajął 37 miejsce.

- Nie przejmuję się miejscem Kamila – twierdzi prezes PZN, Apoloniusz Tajner. – Skakał w bardzo trudnych warunkach, a wyciągnął więcej, niż się dało. Trenerzy mogą być z tego skoku zadowoleni.
Nowotarżanin Dawid Kubacki lądował na 125,5 m, co dało mu 22 lokatę. Zdyskwalifikowany, za nieregulaminowy kombinezon, został Stefan Hula.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama