Skok tygrysi przez skrzynię, zmagania na utrzymanie równowagi na deseczce i balonie, wyciskanie „talerzy”, pokonywanie płotów, podnoszenie sztangi, przewroty w tył, w przód bez i z piłką lekarską oraz wiele jeszcze innych pułapek czyhało w hali KS Gorce na podopiecznych Milana Jančuški. Wspólnie z Markiem Ziętarą wyciskali z zawodników siódme poty. Mimo, iż niektórzy narzekają na zakwasy, to po łyku mineralnej, wracają im humory i zapał do dalszej harówki. Jak zwykle największym żartownisiem jest Martin Voznik. Okazuje się, że ma uzdolnienia pielęgniarskie. Ochoczo ratował główkującego kolarza.
W czwartek hokeiści dwukrotnie spotkali się ze swoimi „katami”. Poranne zajęcia rozpoczęły się od przygotowania do treningu głównego, szybkościowo – wytrzymałościowego. Rozgrzewka trwała ca 30 -40 minut. Trening główny obejmował biegi interwałowe.
– Biegi podzielone zostały na odcinki 20, 30, 40, 50 i 60 metrowe, które biegano najpierw wzrastająco, a potem malejąco – informuje drugi trener „Szarotek”, Marek Ziętara. – Na zakończenie zajęć każdy z zawodników musiał wykonać 600 brzuszków, po 300 w serii.
W zajęciach brał udział tylko jeden kadrowicz, uczestnik toruńskich mistrzostwach świata, Tomasz Malasiński. Pozostali mają dołączyć do kolegów w poniedziałek. Za to w tym czasie po korytarzach Miejskiej Hali Lodowej kręcił się Marcin Kolusz. Kto wie czy nie zobaczymy go jeszcze w barwach Podhala.
Po południu odbył się najciekawszy trening, stacjonarny. Były to skoki, ćwiczenia na zwinność i gibkość, koordynację. W sumie trenerzy ustawili 13 stacji. Ćwiczono w parach z natężeniem 15/15 sekund.
Czyżby Jacek Kubowicz przyprowadził nowego zawodnika? (odpowiedź w dziale ludzie/pasja/sport)
Piątek hokeiści rozpoczną zajęcia od ciężarów i ćwiczeń na wytrzymałość tlenową. Trening będzie prowadzony w dwóch grupach. Potem wsiądą na rower i udadzą się do Niedzicy. Pokonają dystans ca 40-50 kilometrów. W sobotę i niedzielę odpoczywają.
Stefan Leśniowski