10.08.2013 | Czytano: 4495

V liga: Kubeł lodowatej wody(+foto)

Nie tak sobie wyobrażali inaugurację sezonu kibice z Nowego Targu oraz Wiesław Wojas (sponsor) i jego doradca Aleksander Bukański, którzy wybrali się do Szaflar. Musieli przełknąć gorzką pigułkę, bo oczekiwania wobec piłkarskiej drużyny Podhala są bardzo duże.

- Możemy ich wszystkich tylko przeprosić, że nie sprawiliśmy im radości w postaci wygranej. Okazuje się, że liga nie będzie taka łatwa. Trzeba grać, nic za darmo – powiedział trener Podhala, Marek Żołądź.

Całkiem w innych nastrojach opuszczali stadion kibice z Szaflar. Ich pupile, skazywani przed pierwszym gwizdkiem na pożarcie, sprawili im ogromną radość. Nic więc dziwnego, że fani miejscowej drużyny nie szczędzili docinków zespołowi przyjezdnemu.

- Byliśmy mocno zdeterminowani. Wyszliśmy na boisko z mocnym postanowieniem, by pokonać faworyta. Przynajmniej pokazać mu, że lekko nie będzie miał. Nikt przed nim nie padnie na kolana – powiedział Florian Kamiński, piłkarz Szaflar, który najbardziej dawał się we znaki przyjezdnym. Był nie do zatrzymania. To nieprecyzyjne stwierdzenie, bo był zatrzymywany, tyle, że nieprzepisowo. Na nim sędzia odgwizdywał najwięcej fauli. Zresztą mecz obfitował w mnóstwo fauli. Jeden z kibiców miejscowej drużyny, po którymś z kolei faulu na Florku, mocno się odgrażał nowotarżanom.

- Czuję nogi. Rywal mocno mnie poturbował. Do takiej gry jestem przyzwyczajony – twierdzi Florian Kamiński.

– Florek zawsze jest atakowany, bo jest naszym wiodącym zawodnikiem. Lubi piłkę prowadzić, wygrywa pojedynki i często rywal nie znajduje sposobu, żeby go przepisowo powstrzymać – tłumaczy szkoleniowiec miejscowej drużyny, Marek Majka.

W tyłach zespołu gospodarzy świetnie sobie radził Czernik, piłkarz jak wino. Im starszy, tym lepszy. Czyścił przedpole bramki bezbłędnie. Jeśli już coś przeszło przez obronne zasieki, to świetnymi trzema interwencjami popisał się Szczepaniec.

Niestety tego nie da się powiedzieć o jego vis a vis. Gospodarze szybko objęli prowadzenie, po błędzie Nykazy.Nieszczęśliwa interwencja debiutującego w Podhalu golkipera, mocno podziałała na psychikę gości. Podopieczni Marka Żołędzia szybko chcieli odpowiedzieć. Tymczasem jak mówi przysłowie „co nagle, to po diable”. Widać było nerwowość w poczynaniach gości, podania były niecelne.

- Otoczka, to co się działo wokół drużyny w ostatnim czasie, miało wpływ na psychikę zawodników. Nie pokazali wszystkich umiejętności. Oni umieją grać w piłkę i nie raz jeszcze to pokażą. Jestem tego pewien – zapewnia Marek Żołądź. – Szczęście dzisiaj nam nie dopisało. Straciliśmy gole po indywidualnych błędach. To podcinało nam skrzydła, a uskrzydlało gospodarzy, dodawało im sił. Szaflary to trudny teren. Gospodarze to charakterna drużyna, walcząca. Gratuluje im zwycięstwa.

Gdy Podhale zaraz po zmianie stron wyrównało, przez moment wydawało się, że wszystko wróciło na właściwe tory. Tymczasem rzut karny, za moment czerwona kartka dla Anioła i kolejny kiks Nykazy.

- Wylano na nasze głowy kubeł zimnej wody. W przerwie zauważyłem, że zawodnicy byli przygnębieni i starałem się ich uspokoić, że jeszcze nic straconego. Dobrze zareagowali zdobywając wyrównującego gola. Rzut karny, czerwona kartka i znowu wszystko prysło – tłumaczy Marek Żołądź.

- Bardzo dobre spotkanie - twierdzi szkoleniowiec Szaflar, Marek Majka. – Rozgrywane było w trudnych warunkach, na śliskiej i grząskiej murawie, a mimo to prowadzone było w szybkim tempie. Bramki zaś były solą meczu. Najważniejsze, że wygraliśmy i zasłużenie.

Momenty były
9 - GOL! 1:0 – Baboń wrzucił piłkę w pole karne. Nykaza krzyknął „moja”, ale nie złapał piłki. Wyślizgnęła mu się z rąk. Futbolówka wpadła pod nogi P. Kamińskiego, który natychmiast odegrał ją do Maciasia, a ten umieścił ją w pustej bramce.
11 – Janasik próbował szczęścia z 20 metrów, ale bramkarz gospodarzy był na posterunku.
16 – Ślusarek z powietrza uderzył z 16 metrów. Piękny strzał, ale jeszcze cudowniejsza interwencja bramkarza, który wyciągnął się jak struna i wyciągniętą ręką zasłonił dolny, przeciwległy róg bramki.
18 – Świerzbiński dośrodkowywał z wolnego z narożnika pola karnego na długi słupek. Najwyżej do piłki wyskoczył D. Żółtek, ale minimalnie spudłował. Przy strzale jeszcze faulował.
22 – Antolak posłał świecę na bramkę Nykazy i ten z problemami broni.
32 – przepychanki w polu karnym Szaflar.
38 – Anioł uderzał z 11 metrów; piłka pofrunęła nad poprzeczką.
46 – kapitalne crossowe podanie F. Kamińskiego do P. Kamińskiego, a ten trafia w boczną siatkę.
49 – GOL! 1:1 – dośrodkowanie Świerzbińskiego z wolnego na długi słupek; Bobek zgrał głową piłkę do Gąsiorka, a ten ulokował ją w siatce.
55 – Świerzbiński z rzutu rożnego zacentrował na główkę Gąsiorka; Szczepaniec łapie.
59 – Ślusarka „główka” poszybowała nad poprzeczką.
61 – GOL! 2:1 - A. Dudek tnie w polu karnym szarżującego Antolaka i sędzia dyktuje rzut karny. Wyrok z 11 metrów wykonał F. Kamiński.

68 – Baboń z 45 metrów, z wolnego, huknął potwornie; piłka pofrunęła nad poprzeczką.
72 – Joniak był o włos od zdobycia gola.
76 – GOL! 3:1 – kolejna fatalna interwencja Nykazy. Maciaś wykonywał wolnego z ok. 24 metrów, piłka minęła mur i po rękach bramkarza wpadła do siatki.

LKS Szaflary – NKP Podhale Nowy Targ 3:1 (1:0)
1:0 Maciaś (P. Kamiński) 9
1:1 Gąsiorek (Bobek) 49
2:1 F. Kamiński 61 karny
3:1 Maciaś 76 wolny.

Atrakcyjność ****
Sędziował Krzysztof Olchawa (Nowy Sącz).
Żółte kartki: Babon – Anioł, Janasik, Swierzbiński, Ślusarek.
Czerwona kartka: Anioł – 64 min. druga żółta.

Szaflary: Szczepaniec- Czernik, Hajnos (83 Kułach), Strama, P. Kamiński, Baboń, Antolak, Jarząbek, Maciaś, F. Kamiński, Marek (66 Joniak). Trener Marek Majka.
NKP Podhale: Nykaza – Bobek, Gąsiorek, D. Żółtek, Anioł, K. Dudek (82 Dziurdzik), A. Dudek (64 Wąsik), Janasik, Sulka (46 Misiura), Świerzbiński, Ślusarek (82 Gołuchowski). Trener Marek Żołądź.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama