13.05.2009 | Czytano: 1400

Zgaszony Płomień

Piłkarze Bartłomieja Walczaka urządzili sobie ostre strzelanie w Jerzmanowicach. Siedem goli w „sieci” gospodarzy to tak mało w porównania z sytuacjami jakie mieli piłkarze Lubania.

- Zagraliśmy dobre spotkanie – mówi trener Bartłomiej Walczak. – To co do tej pory było naszą piętą Achillesową, okazało się zabójczą bronią dla naszego rywala. Już w niedzielę mogliśmy nastrzelać ile wlezie. Ale co się odwlecze… Tym razem nie mieliśmy litości dla rywala, który zdecydowanie był słabszy od nas. Ustępował nam w każdym elemencie gry. Pierwszego gola zdobyliśmy po rzucie rożnym. Gąsiorek głową skierował futbolówkę do siatki. Po przerwie wszystkie gole były po akcjach przedniej urody. Piłeczka jak po sznureczku wędrowała od nogi do nogi, a ten ostatni w jej posiadaniu pakował ją do pustej bramki. Krótkimi podaniami ich rozklepaliśmy.


Płomień Jerzmanowice - Wolski Lubań Maniowy 0:7 (0:1)
Bramki: Hałgas 68, 75, Gąsiorek 30, Kurnyta 52, Ciesielka 85, Michalik 81, Pietrzak 88.

Wolski Lubań: Zając – Anioł (78 Ojrzanowski), Górecki, Gąsiorek, K. Polaczek – Sral, Zasadni (80 Urbański), Hałgas, Waksmundzki (60 Kowalczyk) – Kurnyta (75 Ciesielka), Pietrzak.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama