- Rozbieg był trochę za długi i nawet zastanawialiśmy się, czy go nie obniżyć, ale nie zdążyliśmy wszystkiego policzyć – opowiadał Łukasz Kruczek. – Kamil pokazał klasę. To była taka wisienka na torcie.
Już po pierwszych skokach Kota i Bieguna Polacy wypracowali sobie 14-punktową przewagę na Niemcami, której nie oddali do samego końca. – Taki mieliśmy plan – zdradza Maciej Kot. – Zacząć mocnym uderzeniem, a potem tylko powiększać przewagę. Warunki były stabilne, wiał tylni wiatr, z którym „lotnicy” z Norwegii czy Austrii nie do końca sobie poradzili.
Nazajutrz w konkursie indywidualnym Maciej Kot był o krok od powtórzenia sukcesu sprzed roku. Lepszy od zakopiańczyka był tylko rewelacyjny Andreas Wellinger (Niemcy). Trzech Polaków znalazło się w pierwszej dziesiątce. Piaty był Kamil Stoch, a siódmy Krzysztof Biegun.
- Nie przygotowywaliśmy się specjalnie do tych zawodów, przystąpiliśmy do nich z marszu. Już jutro schodzimy na ziemię, ale dzisiaj się cieszymy – powiedział Łukasz Kruczek.
- Tylko się cieszyć z takiej postawy Polaków – skomentował Adam Małysz. – Mamy dobrą drużynę, sporo młodych, zdolnych skoczków, którzy pukają do reprezentacji. Przed nami sezon olimpijski i możemy być pełni optymizmu. Wierzę, że Soczi będzie nasze.
Stefan Leśniowski