W pierwszej połowie, chociaż mecz miał wyrównany przebieg to jednak goście prowadzili 2:1. Niestety ten wynik utrzymał się do końca meczu i maniowianie schodzili z boiska znowu ze spuszczonymi głowami, chociaż swojej postawy nie muszą się wstydzić. Taki niestety jest futbol nie zawsze wygrywa zespół, który na zwycięstwo zasługuje. Pomimo, że Lubań do przerwy przegrywał gospodarze z pełną determinacją przystąpili do odrabiani straty. Walczyli dzielnie i gra praktycznie toczyła się na połowie drużyny przyjezdnej. Wielokrotnie „kotłowało” się pod bramką gości, ale niestety więcej goli w tym spotkaniu nie było. Wiele w tym zasługi obu bramkarzy w pierwszej połowie Hładowczaka a w całym meczu Dymanowskiego, który nawet w doliczonym czasie gry uratował wygraną swojemu zespołowi.
Jak padły bramki?
0:1 10 min – Hładowczak wygrywa pojedynek z D. Gardyniakiem, piłka odbija się jednak od kolan bramkarza Lubania, trafia na 15 metr do Dreja, ten uderza głową, futbolówkę próbuje wybijać jeszcze Gąsiorek, nie trafia w nią jednak i ta wtacza się do bramki.
1:1 19 min – daleki wykop Hładowczaka spod własnej bramki, Komorek wygrywa pojedynek biegowy z trójką obrońców Łysicy, podbija piłkę nad Dymanowskim i posyła ją do pustej bramki
1:2 35 min – D. Gardyniak przyjmuje piłkę na 10 metrze i trafia do bramki po krótkim rogu.
Wolski Lubań Maniowy – Łysica Bodzentyn 1:2 (1:2)
0:1 Drej 10,
1:1 Komorek 19,
1:2 Gardynik 35.
Sędziował Sebastian Widlarz z Wadowic.
Żółte karki: Paprocki.
Widzów: 300.
Lubań: Hładowczak – Anioł, Gąsiorek, Hałgas, Czubiak – Karkula (46 Górecki), Świerzbiński (70 Gołdyn), Zawiślan, Bachleda (83 Firek) - Pietrzak, Komorek.
Łysica: Dymanowski – Kozubek (83 Mojecki), Pawłowski, Kardas, Szymoniak – Paprocki, Drej, Trela, Płusa – Michta (67 P. Gardynik), D. Gardynik (70 Grzegorski).
Tekst Ryb
Zdjęcia Wojtek (Rzusto)