21.05.2013 | Czytano: 1380

Czy Marek Żołądź odejdzie?

PODSUMOWANIE OSTATNIEJ KOLEJKI - III, IV i V LIGI: Mecz z Hutnikiem Kraków miał być dla piłkarzy Lubania Maniowy momentem przełomowym w ich walce o pozostanie w III lidze. Tak się nie stało. Maniowianie doznali klęski 1:5 i chyba mają już małe szanse na utrzymanie statusu III ligowca.

Do zakończenia rozgrywek pozostało maniowianom jeszcze siedem spotkań a więc do zdobycia 21 punktów, ale czy wystarczy im wiary w możliwość wywalczenia większości z nich a tylko to przecież gwarantuje utrzymanie się w lidze. Trener Marek Żołądź chyba takiej wiary już nie ma. Oto jego wypowiedź, jaka jest zamieszczona na internetowej stronie klubu. 

- Nie potrafię już znaleźć „złotego" środka na wyjście z kryzysu. Nie wiem, co robię źle, że nie potrafimy wykorzystywać stwarzanych przez siebie sytuacji i zagrać bez błędów w tyłach. To był kolejny mecz, w którym gramy dobrze do pewnego momentu. Jeden prosty błąd, zmienia wszystko. Postawiłem na Wojtka Okręglaka w bramce. To był mój i tylko mój wybór. Raz, że prezentował się na treningach całkiem obiecująco, a dwa, że swoim przywiązaniem przez lata do klubu zasłużył na to, aby dostać szanse. Niestety teraz już wiem, że obaj straciliśmy na tej mojej decyzji. Sytuacja w tabeli jest bardzo zła, ale jest jeszcze siedem meczów, 21 punktów do zdobycia. Może zadziała metoda nowej „miotły". Może przyjdzie nowy trener, poukłada to inaczej, doda drużynie nowej, jakości i sprawi, że jeszcze chłopaki uwierzą w siebie. Ja naprawdę chcę dobra tego zespołu i tego klubu, ale mam wrażenie, że już nic nie jestem w stanie dać tej drużynie. Mogłem odejść już dawno, ale sam nie chciałem rezygnować, bo ktoś by mógł mi zarzucić, że uciekam z tonącego okrętu. Dałem sygnał działaczom. Teraz czekam na ruch z ich strony. Trzeba zdecydowanych działań – podkreślił szkoleniowiec Lubania.

Jeżeli Lubań Maniowy pożegna się z III ligą to Podhale jednak nie straci swojego przedstawiciela w tej klasie rozgrywkowej. Już bardzo blisko awansu jest Poroniec Poronin. W minionej kolejce poronianie uczynili kolejny krok przybliżający ich do III ligi pokonując u siebie KS Tymbark 2:0. Zwycięstwo acz nie nazbyt okazałe to jednak zasłużone i praktycznie niezagrożone. Na to spotkanie trener Rogala do wyjściowej jedenastki desygnował graczy doświadczonych - z młodych piłkarzy grali tylko ci, co musieli, czyli dwu młodzieżowców. Oczywiście trener ma pełne prawo do swobodnego ustalania składu, bo przecież odpowiada za wyniki. Na razie chyba trenerowi Rogali chodzi o zapewnienie sobie awansu, chociaż spoglądając w tabelę to trudno przypuszczać, aby drugi w niej Skalnik Kamionka Wielka, chociaż też wygrywa miał jakiekolwiek złudzenia, co do możliwości doścignięci Porońca. Poronińska młodzież zasiadła w tym spotkaniu na ławce rezerwowej a taki mecz byłby dla tych młodych chłopaków prawdziwym sprawdzianem ich możliwości. Oni, jeżeli mają zrobić postępy muszą grać w ważnych spotkaniach pod presją. Inaczej ich ocena nie będzie pełna.

- Cieszą kolejne trzy punkty, które przybliżają nas do awansu. Ale wcale tak nie musiało być. Gdybyśmy potracili punkty w pierwszych wiosennych meczach to mimo wygrania rundy jesiennej różnie z tym awansem mogło być. Jest kilka mocnych drużyn w naszej lidze jak choćby Skalnik. KS Tymbark też nie należy do łatwych rywali, jest zespołem wymagającym. Patrząc już z pewnej perspektywy na to spotkanie to uważam, że źle weszliśmy w ten mecz i przyznam, że na początku kilka razy było groźnie pod naszą bramką. Było z naszej strony kilka prostych i niepotrzebnych strat piłki, wiele niedokładnych podań. Ostatecznie jednak to my strzeliliśmy dwie bramki, co pozwoliło nam na uspokojenie gry i kontrolę nad przebiegiem spotkania w drugiej połowie - mówi szkoleniowiec Porońca.

Prezes Porońca może już z wolna szykować fetę z okazji awansu, ale po minionej kolejce także grający prezes Watry Andrzej Rabiański powinien być usatysfakcjonowany. Jego zespół wygrał arcyważny mecz w Szczyrzycu z Orkanem 2:1.

Oto, co po spotkaniu powiedział Andrzej Rabiański: - Bardzo ważne zwycięstwo i co ważne po dobrej grze. Już w pierwszych 10 minutach mieliśmy trzy świetne okazje. Teper trafił jednak w poprzeczkę, a po strzałach Kurnyty i Bochnaka, jakimś cudem piłkę końcówkami palców odbijał bramkarz gospodarzy. Potem straciliśmy bramkę po błędzie w kryciu. W drugiej połowie gra toczyła się cios za cios. My byliśmy skuteczniejsi, a bardzo dobre zmiany dali wszyscy nasi rezerwowi - ocenił to spotkanie grający prezes Watry.

Prezes Watry chyba tylko z wrodzonej skromności nie dodał, że wyrównującą bramkę jego drużyna zdobyła z rzutu karnego podyktowanego właśnie na nim.

Prezes i trener Watry był szczęśliwy po meczu, w Szczyrzycu, umiarkowany optymizm prezentował trener Porońca po meczu z Tymbarkiem wielu powodów do zadowolenia po meczu swoich podopiecznych nie miał natomiast trener KS Zakopane Jerzy Grabara. Prowadzony przez niego zespół zremisował na boisku przy ul. Orkana 1:1 z Heleną Nowy Sącz.

- Wynik oczywiście nas nie satysfakcjonuje. Spodziewałem się, że piłkarze Heleny zagrają o pełną pulę, bo jeszcze walczą o utrzymanie. My w pierwszych minutach spotkania mieliśmy kilka szans na zdobycie goli i to zapewne ustawiłoby spotkanie. Niestety nie wykorzystaliśmy okazji i później z minuty na minutę było coraz gorzej. Dopuściliśmy do utraty bramki a próby jej odrobienia przypominały przysłowiowe bicie „głową w mur”. Na szczęście w końcówce spotkania udała się nam akcja, po której Paweł Gromczak doprowadził do remisu. Ten remis uważam jednak za stratę dwu punktów a nie zysk jednego, chociaż z drugiej strony może on mieć znaczenie w końcowym bilansie. Nie satysfakcjonuje nas wynik, ale i gra pozostawiała wiele do życzenia, była niemrawa i schematyczna. Wydaje mi się, że zawodnicy mentalnie nie podeszli do tego spotkania z pełną determinacją. Chyba uznali, że Helena jest słabym zespołem a to było błędne założenie – skomentował trener KS Zakopane Jerzy Grabara.

Z naszych V ligowców coraz więcej satysfakcji swoim kibicom i sobie dostarczają piłkarze Podhala Nowy Targ. Podopieczni trenera Krzysztofa Leśniakiewicza wygrali czwarty mecz z rzędu i opuścili strefę spadkową. Tym razem nowotarżanie zwyciężyli lokalnego rywala z Podhalańskiego Podokręgu Joradan Jordanów 2:1 i to na jego boisku.

- Uważam, że nasze zwycięstwo nad Jordanem było absolutnie zasłużone i na dodatek odniesione w dobrym stylu. Drugą bramkę zdobyliśmy w sposób wyuczony i wypracowany na treningach. Z perspektywy tych czterech wygranych meczów dochodzę do wniosku, że owoce zaczyna przynosić okres przygotowawczy do rozgrywek, który przepracowaliśmy solidnie. Zwycięskie bramki zdobywamy w końcówkach spotkań, bo kondycyjnie dominujemy nad naszymi przeciwnikami. Wyciągnęliśmy też właściwe wnioski z przegranych spotkań. Zdecydowanej poprawie uległa gra w ataku, która była naszym słabym punktem. Do postawy defensywy nie miałem i nie mam zastrzeżeń. Kolejna sprawa to, że nowi zawodnicy pozyskani przez nas z klas niższych dostosowali się do wymogów gry w V lidze. Oczywiście cieszą wygrywane mecze i zdobywane punkty, ale nie możemy zapominać, że przed nami jeszcze spore wyzwania. Liga jest bardzo wyrównana, zatem jest jeszcze wiele niewiadomych. Wierzę jednak, że poradzimy sobie z tą presją tak jak radziliśmy sobie z nią w ostatnich meczach – mówi trener NKP.

Coraz gorsze nastroje panują w obozie Jordana. Dawno znikła już euforia po rozgromieniu Turbacza, bo w kolejnych spotkaniach jordanowianie zdobyli zaledwie jeden punkt. Wprawdzie Jordan plasuje się nadal na ósmym miejscu, ale strefa spadkowa jest coraz bliżej.

Nie ma też dobrych wieści z Szaflar. Drużyna prowadzona przez śląskiego szkoleniowca Marka Majkę przegrała na swoim boisku z Popradem Rytro 2:5. - Nie mamy, kim straszyć. Zmagamy się z dużymi problemami kadrowymi. Mimo wszystko wcale tego meczu nie musieliśmy przegrać. Przy 0:0 mieliśmy kilka znakomitych okazji. Zabrakło wykończenia. Kosztowne były za to błędy naszej obrony i bramkarza – ocenił to spotkanie szkoleniowiec Szaflar.

Lubań Maniowy i V ligowcy kolejne mecze rozegrają za tydzień natomiast nasi IV ligowcy wyjdą na boiska już w najbliższą środę, kiedy to zostanie rozegrana zaległa pierwsza wiosenna kolejka. Poroniec jednak zmierzy się z Olimpią Wojnicz, chociaż prowadzący rozgrywki OZPN Tarnów pierwotnie przyznał poronianom walkowera, ponieważ Olimpia nie stawiła się na mecz do Zakopanego 30 marca. Te decyzję jednak cofnął Małopolski Związek Piłki Nożnej nakazując rozegranie spotkania. Zasadne jest, zatem pytanie działaczy Porońca, kto zwróci im pieniądze za wynajęcie boiska ze sztuczną trawą na zakopiańskim COS-i. Kto pokryje koszty organizacji kolejnego meczu wszak poronianie mieli potwierdzenie wyznaczenie spotkania z Olimpią ze strony OZPN Tarnów na 30 marca. Kolejny nasz IV ligowiec Watra podejmuje jeden z najlepszych zespołów grupy wschodniej IV ligi Wolanię Wola Rzędzińska. O punkty w tym spotkaniu będzie białczanom bardzo trudno tak jak KS Zakopane w wyjazdowym meczu z rezerwami Sandecji. Wszystko jednak w nogach i głowach piłkarzy.

Tekst Ryb

 

Komentarze







Tabela - V liga

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Tarnovia Tarnów 8 19
2. Dunajec Zakliczyn 8 19
3. KS Biecz 8 17
4. Sokół Słopnice 8 16
5. Okocimski KS Brzesko 8 16
6. Dunajec Nowy Sącz 7 13
7. Sandecja II Nowy Sącz 8 13
8. Metal Tarnów 8 12
9. Kolejarz Stróże 8 11
10. Orzeł Dębno 8 11
11. Zalesianka Zalesie 8 10
12. GKS Drwinia 8 6
13. GLKS Gromnik 8 5
14. Orkan Szczyrzyc 8 5
15. Unia II Tarnów 7 4
16. LKS Szaflary 8 3
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama