14.05.2013 | Czytano: 973

W derbach bez fajerwerków

To, że życie trenera piłkarskiego jest jak zabawa na huśtawce wiedzą wszyscy ci, którzy kiedykolwiek mieli okazję zetknąć się z tym zawodem. Każdy niemal mecz jest niewiadomą czy huśtawka pójdzie w górę czy w dół.

A w rundzie wiosennej dla Marka Żołędzia trenera Lubania Maniowy najczęściej jest to „dołowanie”. Trudno się, zatem dziwić, że po ostatnim meczu przegranym przez maniowian z Wisłą w Sandomierzu 1:3 trener Lubania skonstatował: - Nie wiem już, co mam powiedzieć. Co kolejkę przerabiamy to samo. Znów byliśmy nieskuteczni pod bramką przeciwnika, za to po raz kolejny sprezentowaliśmy gole rywalom. Wisła wykorzystała niemal każdy nasz błąd w defensywie, które były konsekwencją przegrywanych pojedynków jeden na jeden. To się powtarza w każdym spotkaniu. Gramy dobrze, realizujemy założenia taktyczne, aż tu nagle ktoś zgubi krycie, ktoś minie się z piłką czy dopuści się niepotrzebnego faulu. Na tym poziomie to bardzo dużo kosztuje. Żal mi zawodników, bo walczą, starają się, ale w tych detalach, szczegółach przegrywamy mecze – ocenił trener Lubania Marek Żołądź.

O tej porażce trener i jego piłkarze muszą już zapomnieć i skoncentrować się na kolejnych spotkaniach, które Lubań już w tym tygodniu zagra u siebie. Najpierw w środę o 17,30 z Popradem Muszyna a następnie w niedzielę z Hutnikiem Kraków. Wyniki tych spotkań mogą mieć kluczowe znaczenie w staraniach maniowian o utrzymanie się w lidze.

Póki, co na swój los nie może narzekać trener w zasadzie przyszłego już podhalańskiego III ligowca, Porońca Poronin. Drużyna prowadzona przez szkoleniowca ze Śląska Tomasza Rogalę wygrywa mecz za meczem w grupie wschodniej małopolskiej IV ligi i jest już praktycznie w wyższej klasie. Ostatni mecz podopieczni trenera Rogali wygrali w Białce Tatrzańskiej z miejscową Kotelnicą-Watrą 3:2. Niby nic nadzwyczajnego - kolejna wygrana przybliżająca poronian do III ligi, ale zarówno wynik jak i sama gra futbolistów Porońca u trenera Rogali nie wywołała entuzjazmu.

- Emocje były w tym spotkaniu jedynie w pierwszej połowie. Druga nudna jak przysłowiowe „flaki w oleju". My zadowoliliśmy się najwyraźniej dwubramkowym prowadzeniem i od tego momentu wydaje mi się, że moi podopieczni czekali już na końcowy gwizdek. Na pewno wielkiej gry w tym meczu ani z naszej strony, ani ze strony gospodarzy nie było – ocenił spotkanie trener Tomasz Rogala.

Zadowoleni z wyniku nie mogą być też gospodarze. Wprawdzie twardo „postawili” się liderowi, ale punktów nie zdobyli, co w ich sytuacji jest sprawą najważniejszą. Zapewne dobre wrażenie po derbach z Porońcem piłkarze grającego prezesa Andrzeja Rabiańskiego i całe środowisko piłkarskie Białki Tatrzańskiej zamieniłoby na zdobycz punktową. Tej białczanie muszą szukać w kolejnych chyba ważniejszych dla Watry meczach niż ten z Porońcem. Świadomość tego ma Andrzej Rabiański, który po meczu powiedział: - Nie oszukujmy się, Poroniec kadrowo jest zdecydowanie mocniejszy od nas i myślę, że to zadecydowało. Mimo to jestem zadowolony z gry zespołu. Obiecałem, że tanio skóry nie sprzedamy i wydaje mi się, że się to sprawdziło. Kto wie jakby potoczyły się losy meczu, gdyby nie ten pechowy rzut karny. To nas troszkę podłamało i nasza gra „siadła". Przegraliśmy z mocnym przeciwnikiem, przyszłym trzecioligowcem, ale dla nas najważniejsze mecze zaczynają się od następnej kolejki. Sytuacja w tabeli stała się nieciekawa, ale ja raczej jestem spokojny o utrzymanie – podsumował grający prezes Watry Andrzej Rabiański.

Jeżeli prezes Watry jest raczej spokojny o los swojej drużyny w IV lidze to tym bardziej pewni pozostania w niej powinni być zakopiańczycy, mają przecież o 6 punktów więcej od Watry. Ostatni jednak mecz podopieczni innego szkoleniowca ze Śląska Jerzego Grabary przegrali. Była to porażka w Jadownikach z miejscową Jadowniczanką 0:2. Jak stwierdził trener Grabara była to porażka jego podopiecznych na własne życzenie. Takie stwierdzenie to swoistego rodzaju eufemizm, bo przecież nikt nie chce przegrywać na własne życzenie chyba, że chodzi o inne sprawy niż sportowa walka fair play. O takie sprawy nikt piłkarzy z Zakopanego przecież podejrzewać nie może.

- Pretensje możemy mieć tylko do siebie. Gospodarze nie zagrali nic nadzwyczajnego. W moim przekonaniu byli do ogrania, a już na pewno powinniśmy wywieźć stamtąd przynajmniej punkt. Zaczęliśmy jednak bardzo niemrawo. Przespaliśmy pierwszą połowę, choć powinniśmy w niej zdobyć gola. Przy stanie 0:0 świetną okazję zmarnował Stępień. To szybko się na nas zemściło. Po niepotrzebnym faulu, rywale mieli rzut wolny, po którym zdobyli bramkę. Pyskaty pierwsze uderzenie obronił, zabrakło jednak asekuracji i jeden z przeciwników popisał się skuteczną dobitką. Drugą połowę zaczęliśmy z dużym animuszem. Atakowaliśmy, posiadaliśmy inicjatywę, ale nie potrafiliśmy tego przełożyć na gole. Dobrze spisywał się bramkarz Jadowniczanki, który między innymi świetnie interweniował po strzale Frasunka. Już w doliczonym czasie gry, kiedy postawiliśmy wszystko na jedną kartę, gospodarze po kontrataku ustalili wynik spotkania – podsumował to spotkanie trener Jerzy Grabara.

Nasi IV ligowcy mają teraz tydzień spokojnej pracy, alby przeanalizować ostatnie spotkania wyciągnąć konstruktywne wnioski i solidnie przygotować się do najbliższych bardzo ważnych meczów, szczególnie dotyczy to Watry i Zakopanego.

Ważne mecze w najbliższym czasie czekają też futbolistów z Nowego Targu. Już w najbliższą środę podejmują na swoim boisku LKS Kobylankę. Po ostatnich dwu z rzędu wygranych Podhala przypomnijmy 2:1 z AKS Ujanowice i 1:0 z LKS Szaflarami sytuacja nowotarskiego klubu nadal jest trudna, ale już nie beznadziejna. Zwycięstwo w derbowym meczu z Szaflarami nie tylko dało nowotarskim piłkarzom punkty, ale chyba też spowodowało przypływ nadziei i optymizmu przed zbliżającymi się spotkaniami. Ten optymizm piłkarze z Nowego Targu i ich kibice mogą budować na podstawie dobrego w ich wykonaniu meczu z Szaflarami, co przyznał trener Szaflar Marek Majka. Uznał wyższość gospodarzy i podkreślił, że jego zespół uniknął wyższej porażki dzięki świetnej postawie bramkarza Cisonia. Nic tak nie buduje wartości zespołu jak wygrane mecze i oby ten stan świadomości został podtrzymany przez nowotarżan już w środę.

Przegrana Szaflar w Nowym Targu specjalnie tej drużynie nie zaszkodziła, czego nie mogą powiedzieć w Jordanowie. Porażka Jordana z Dobrzanką w Dobrej może nie wpłynęła znacząco na pozycję naszej drużyny w tabeli, bo niektórzy rywale z dolnych rejonów też nie zaliczyli minionej kolejki do udanej, ale bezpieczny dotychczas dystans punktowy Jordana nad niżej notowanymi drużynami znacząco się skrócił. Co więcej Jordan przegrywając mecz z Dobrzanką nie tylko nie pomógł sobie, ale i też drużynie z Podhalańskiego Podokręgu – Podhalu, z którym to zespołem przyjdzie grać jordanowianom już za tydzień. Ale o tym właśnie dopiero w przyszłym tygodniu.

Tekst Ryb

 

 

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 1

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Skałka Rogoźnik/Stare Bystre 6 10
2. Unia Naprawa 5 13
3. KS Luboń Skomielna Biała 6 12
4. Szarotka Rokiciny Podhalańskie 5 10
5. Skawianin Skawa 6 8
6. KS Lawina Spytkowice 6 8
7. Delta Pieniążkowice 6 7
8. Janosik Sieniawa 5 4
9. Podgórki Krauszów 6 3
10. Krokus Pyzówka 5 0
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama