08.05.2013 | Czytano: 2608

Tajemnice i odwrócone priorytety

Hokej to niezwykle widowiskowa dyscyplina, zimowy sport numer jeden. W jednych krajach to niezły biznes, u nas dyscyplina niszowa. Dlaczego? Działania władz polskiego hokeja nie są przejrzyste, niespójne i owiane tajemnicą. Wiele jest niedomówień, a więc rodzą plotki.

 
Gdy na tronie PZHL zasiadał Piotr Hałasik były nadzieję na poprawę. Szybko okazało się, że to tylko nadzieje, bo jedna jaskółka wiosny nie czyni. Mam tu na myśli zatrudnienie rosyjskich szkoleniowców. Dużo się obiecuje, a jak już się działa, to w wielkiej tajemnicy. Przekładem mogą być działania z ostatnich dni. W Krakowie podpisano umowę sponsorską z firmą brytyjską, ale nie podano z jaką. Nic dziwnego, że złośliwcy na forach twierdzą, że to kolejne pozorowane działania prezesa. „Bo skoro podpisał, to co to za tajemnica?” – pytają. „Chyba, że są to działania na czas” – dodają. Prezes bowiem już podczas wyborów obiecał, że jeśli do grudnia nie załatwi sponsora, to poda się do dymisji. Nie załatwił! Mija rok i trzeba było się czymś pochwalić. Może to ta akcja. Próbowaliśmy się dowiedzieć w branży, co to za firma bankowa. Ale okazuje bezskutecznie. Podobno biznesmen prowadzi interesy w różnych bankach.

Wielką tajemnicą jest rosyjski sponsor, który w Sosnowcu ma budować „Dream Team”. Wczoraj, o czym donosiliśmy, w Krakowie zebrano reprezentantów Polski, bo to z nich ma powstać zespół marzeń. Igor Zacharki i Wiaczesław Bykow chcą zmontować zespół, który będzie się ogrywał w polskiej lidze, a potem ma zawojować lodowiska świata (czytaj: awansować w mistrzostwach świata do Dywizji IA). Wątpliwa sprawa, czy poniesie poziom. Mimo, iż spotkanie i powstanie nowej drużyny było trzymane w wielkiej tajemnicy, to o tym przedsięwzięciu w światku hokejowym dudniono od dawna. Najpierw były przymiarki do KHL drużyny z Gdańska, również z kapitałem rosyjskim, a tworzyć go miał Litwin, który jest prezesem piłkarskiej drużyny z Rygi. Potem zaatakowano EBEL, ale i ten projekt nie wypalił. Austriacy nie działają na łapu capu, jak nasi. Wszystko zrobione jest z głową i ze znacznym wyprzedzeniem. Dla Polaków, którzy obudzili się za pięć dwunasta, nie zburzyli misternie opracowanych strategii na kolejny sezon. Władze PZHL myślały zapewne, że wszędzie działa się tak, jak u nas. Że drużyny rozpoczynają przygotowania do sezonu i nie wiedzą na czym stoją. Jak będzie liga? Ile będzie obcokrajowców? Jakim systemem będzie się grało? Czy będzie „dzika karta”? Ile będzie kosztowała? Tych pytań można mnożyć. A przecież nowe władze miały rok czasu, by wszystko przygotować i zapiąć na ostatni guzik. Termin ogłoszenia przesuwa się z tygodnia na tydzień. To źle świadczy o pracy działaczy. Żeby coś pozytywnego zdziałać, to najpierw trzeba nauczyć się dotrzymywania terminów.
Nie udał się też atak na ligę słowacką. Tam działacze szybko odrzucili projekt, bo – jak stwierdzili – nie opłaca im się grać z Polakami, którzy reprezentują niższy poziom. Z punktu szkoleniowego nic im to nie da.

Wróćmy jednak do tworu, który powstaje w Sosnowcu. Wczoraj większość z reprezentantów wyraziła ochotę grać pod nowym szyldem. Takie działania od razu spotkały się z ostrą ripostą innych klubów. I nie ma się czemu dziwić, bo to z klubów wyciągnięte zostaną ich perełki. Kim będą grali? Jakie atuty będą miały w rywalizacji z reprezentacją? Starsi działacze od razu przywołują w pamięci „zespół marzeń” Zagłębia z lat 80- -tych, którego ojcem chrzestnym był pierwszy sekretarz PZPR, Edward Gierek, a namaszczony przez Jana Rodzonia, prezesa Zagłębia i PZHL. Skąd pochodzi Piotr Hałasik i szef wyszkolenia Tomasz Rutkowski?
Reprezentacja jest ważna, ale w taki sposób nie odbuduje się polskiego hokeja. Ten trzeba budować od podstaw. Zamiast przedstawiać plany krótko terminowe ( tylko po to, by pochwalić się, że za kadencji reprezentacja zrobiła postęp i awansowała w światowej hierarchii) oczekiwałem przedstawienia modelu szkolenia młodzieży, od naboru po juniora. Awansujemy i co dalej? To młodzież będzie przeszłością dyscypliny i jej należy stworzyć warunki do uprawiania tej dyscypliny sportu, a – jak wynika z „tajnego” projektu „liga open” – nie będzie po ochroną, bo nie będzie żadnych limitów obcokrajowców. Już widzę tabuny słowackich hokeistów, którzy szturmują naszą ligę. Najlepiej na ten temat wypowiedział się jeden ze słowackich trenerów, który pracował w Polsce kilka lat. Powiedział wprost: „Polacy, ale jesteście głupki”. Szybko to udowodnił. Dając przykład przeciętnych zawodników, którzy u nich nie mieszą się w pierwszych trzech formacjach, zarabiają 800 euro, a my im dajemy cztery razy więcej. Dobrych graczy można policzyć na palcach jednej ręki, ale to są już gwiazdy „zużyte”, bo takiego użył sformułowania. Dlatego wstyd jest, że to oni biją na łeb i szyję naszych grajków, reprezentantów kraju. Jak w takiej sytuacji może być mocna reprezentacja kraju? Z czego będziemy ją budować?
Lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby reprezentacja U20, wzorem Słowaków, występowała w ekstralidze. U nas jak zawsze, wszystko musi być przewrócone do góry nogami.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama