Jego podopieczne nie zagrały tak dobrze jak z Wisłą, ale nie musiały wznosić się na wyżyny swoich umiejętności. Nie musiały grać na maksa. Po prostu rywal nie był z najwyższej półki. Od pierwszych sekund nowotarżanki dominowały i systematycznie powiększały przewagę. Na przerwę schodziły prowadząc różnicą 21 punktów.
Trener jednak nakreślił plan taktyczny, opracował warianty gry i wymagał ich spełniania. Widocznie nie wszystko mu spasowało, bo w przerwie dość burzliwie było w nowotarskiej szatni. Kilka dziewcząt wyszło z niej ze łzami w oczach.
- To są wewnętrzne sprawy. Kulis szatni się nie zdradza. Nie mogę o nich mówić – tłumaczył szkoleniowiec. Widocznie doszedł do wniosku, że wstrząs był potrzebny.
Gospodynie w trzeciej kwarcie zwiększyły przewagę. W każdej z ćwiartek pozwoliły przeciwniczkom rzucić tylko 10 i dwukrotnie po 9 punktów. Najbardziej wyrównana była ostania kwarta, ale nie dlatego, że przyjezdne zaczęły lepiej grać i rzucać, po prostu miejscowe spuściły z tonu. Pozwalały na zbyt wiele rywalkom w strefie podkoszowej.
- Wygraliśmy grając na pół gwizdka, ale bez nerwów i stresów – mówi Witold Chamuczyński. - Nie zawsze można grać na takim poziomie emocjonalnym jak z Wisłą. Przeciwnik był słabszy i dlatego momentami graliśmy niefrasobliwie w obronie i ataku. Nie wszystkie zagrania nam wychodziły. Mieliśmy ten mecz wygrać i zaliczyć go bez kontuzji. To nam się udało.
Gorce Nowy Targ – Ikar Niepołomice 83:47 (22:10, 18:9, 21:9, 22:19)
Gorce: Kobylarczyk 2, S. Zubek 4, Łaś 14, Jędrol 2, Nowak 2, Jaskierska, Sołtys 4, Kubowicz 25, Homoncik 6, Z. Zubek 4, W. Florek 20. Trener Witold Chamuczyński.
Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski