02.12.2012 | Czytano: 1205

Pierwsi, ale od końca

- Gorzej już być nie może – mówili po fatalnej inauguracji w Lillehammer polscy skoczkowie. Okazuje się, że może. W piątek sięgnęli dna. Polacy skompromitowali się podczas konkursu drużynowego w Kuusamo. Nie dość, że nie zdołali wejść do drugiej serii, to zajęli ostatnie miejsce. Ostatni raz tak słabo biało –czerwoni weszli w sezon jeszcze w czasach „przedmałyszowskich”. Wsezonie 1998/99, kiedy nie zdobyli punktu w Pucharze Świata.

- Wszyscy czujemy niedosyt i żal – mówi Adam Małysz. Rozczarowanie jest tym większe, że przed sezonem apetyty na sukcesy rozbudził nie kto inny tylko trener Łukasz Kruczek. Do pieca dorzucali także zawodnicy i działacze. - Być może wyniki sezonu letniego nas uśpiły– mówi wyraźnie poirytowany Małysz. – Wielokrotnie podkreślałem, że skoki to zimowa konkurencja i nie należy sugerować się letnimi wynikami. Atmosfera była za bardzo podgrzewana. Mówiło się, że mamy niezłą drużynę, mogąca walczyć o podium. 

Koszmar co wyprawiał na skoczni nasz lider i okrzyknięty następcą Małysza, Kamil Stoch. W niedalekiej przeszłości udowadniał, że w skokach potrafi zdobywać najwyższe szczyty, ale teraz przeszkodami trudnymi do sforsowania okazują się dla niego niewielkie pagórki. - Nieraz dobrze jest, gdy ktoś z zewnątrz przyjrzy się skoczkom – sugeruje Małysz, który korzystał z pomocy skandynawskiego szkoleniowca. Czy można skoczka oduczyć skakać? Obserwując Stocha, mam wrażenie, że tak.

Stanisław Trebunia, ceniony szkoleniowiec, twierdzi, iż nigdy nie byliśmy potęga w skokach. Mieliśmy gwiazdki, ale jeśli którejś się noga powinęła, to… Był Wojtek Fortuna i 20- letnia posucha. Pojawił się Małysz i skokami zainteresowała się cała Polska. Z Małyszem jeździła cała armia skoczków - talentów i wypalonych zawodników - ale jakoś nie tylko nie potrafiła mu zagrozić, ale zbliżyć się do niego. Czyżby na kolejne sukcesy przyszło nam czekać kolejnych 20 lat?

– Jest utalentowana grupa skoczków, o których niebawem powinniśmy usłyszeć – przekonuje Stanisław Trebunia. Wymienia nazwiska, ale… Nie chcę ich upubliczniać, bo już nie jeden talent został utopiony. Ci będący bliżej skoków doskonale wiedzą w czym. Wielu sympatyków skoków narciarskich pamięta wspaniały triumf w mistrzostwach świata juniorów Rutkowskiego. Pokonał w tych zawodach Thomasa Morgensterna. Austriak jest w światowej czołówce od kilku lat. Od tego czasu o wyczynach Rutkowskiego na skoczni ktoś słyszał? To tylko jeden przykład z brzegu, ale można jeszcze parę wymienić.

Tekst Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama