26.04.2009 | Czytano: 1873

W derbach lepsze Zakopane

W derbach Podhale lepsze Zakopane. Pozostał  dwa nasz zespoły - Orawa i Poroniec - również zainkasowały komplet punktów. Nie doszło do meczu w Rabie Wyżnej. Goście zawiadomili, że nie przyjadą, bo...zepsuł im sie autokar.

Wierchy Rabka - KS Zakopane 1-4 (0-1)
Bramki: 0-1 Stanek 37, 0-2 Lasak 55, 0-3 Stępień 71, 0-4 Dudziak 79, 1-4 Śmieszek 88.
Sędziował: Marek Ciężobka z Nowego Targu.
 Żółte kartki: S. Pędzimąż – Dudziak, Pękala, Stępień, Stanek.
Widzów 150.
Wierchy: Bednarczyk – Dachowski, Majerski, Zając (46 S. Pędzimąż), Tupta, Śmieszek, Mitoraj (57 Książek), K. Pędzimąż, Gacek (85 Niedźwiedź), Jagosz (57 Czyszczoń), Leśniak.
Zakopane: Hajovsky – Pękala, Krzystyniak, Piguła, Frasunek, Leniewicz, Stępień, Babicz, Lasak, Stanek, Dudziak.

Nie było powtórki z jesiennych derbów w Zakopanem, kiedy Wierchy wywiozły z pod Tatr bezbramkowy remis. W Rabce od początku do końca spotkania dominowali goście, którzy byli drużyną bardziej zdecydowaną lepiej wybiegana i przede wszystkim skuteczniejszą. Przez pierwszy kwadrans trwało badanie możliwości, po czym do głosu doszli goście. Najpierw sytuacja sam na sam nie wykorzystał Stępień. Strzelił nad poprzeczką. Ale zgodnie z porzekadłem, „co się odwlecze to nie uciecze” w 37 minucie po akcji Frasunka piłka trafiła na 10 metr do Stanka. Strzał pomocnika KS Zakopane mimo dość ostrego kąta trafił do siatki w dalszym rogu bramki. Drugi gol był też współautorstwa Roberta Frasunka. Środkowy zakopiańczyków zacentrował w pole karne do Stępnia, ten uderzył piłkę głową jednak Bednarczyk sparował to uderzenie, do bezpańskiej piłki dopadł Lasak i już nieuchronnie umieścił futbolówkę w bramce. Na 3-0 podwyższył Stępień. Tym razem sam zdecydował się na indywidualną akcję. Po ograniu na granicy pola karnego obrońcy, minął też bramkarza i umieścił piłkę w pustej już bramce. Czwarty gol był autorstwem pary napastników KS Zakopane Stępnia z Dudziakiem. Po wymanewrowaniu obrońców Stępień wyłożył piłkę Dudziakowi a ten dopełnił już formalności. Przewaga zakopiańczyków była bezdyskusyjna, bo w kolejnej akcji w sytuacji sam na sam znalazł się Babicz. Nie wykorzystał tej znakomitej okazji przegrywając pojedynek z Bednarczykiem W 87 minucie gospodarze uzyskali honorowego gola. Jego autorem był Śmieszek, który z rzutu wolnego przymierzył precyzyjnie i futbolówka tuż przy słupku wpadła do bramki.


Orawa Jabłonka – KS Tymbark 3-1 (1-1)
Bramki: 1-0 Bobula 40 karny, 1-1 Wesołowski 45, 2-1 Czapp 50, 3-1 Wesołowski 68.
Sędziował: Bogusław Górnik z Bukowiny Tatrzańskiej.
Żółte kartki: Owsiak, Czapp, Stokłosa, T. Nowak – Bobula, K. Boczoń, Kuc.
Czerwona kartka: Bobula 86 za drugą żółtą.
Widzów 200.
Orawa: Dyda – Marcin Nowak, Czapp, Kucek (46 Bryja), T. Nowak, Mateusz Nowak, Skoczyk (80 Machaj), Cieluch (60 Stokłosa), Janiczak, Wesołowski, Owsiak (75 Zembol).
Tymbark: Sowa (50 Kałużny) – Ryś, S. Boczoń, Ligas, Zapała, Kuc (65 Wojtasik), K. Boczoń ( 60 Urbański), Czech, Winczyk (70 Olejarz), Naściszewski, Bobula.
 
Po serii niepowodzeń w wiosennych meczach Orawa wreszcie wygrała. Zespół Tymbarku gospodarzom „wyraźnie leży”, bo pokonali tą drużynę także na jesieni. Przez długi czas spotkania w Jabłonce trwała zacięta walka w środku pola. Obu zespołom nie udawało się wypracować dobrych okazji do zdobycia goli. W 40 minucie goście przechwycili w środku pola podanie Janiczaka. Nastąpiła wrzutka w pole karne a szarżującego z piłką Bobulę zapaśniczym chwytem na ziemię powalił Dyda. Sędzia zarządził rzut karny, który na bramkę zamienił poszkodowany. Goście nie dowieźli korzystnego rezultatu do przerwy, bowiem w 45 minucie stoper Tymbarku wybijając piłkę z linii pola karnego trafił futbolówką w Janiczaka. Piłka odbijając się od pomocnika Orawy trafiła pod nogi Wesołowskiego a ten precyzyjnym strzałem z 14 metrów pokonał Sowę. Po zmianie stron na ofensywną akcję zdecydował się stoper Orawy Czapp. Odważnie wszedł między trzech obrońców Tymbarku, minął jeszcze bramkarza i wpakował piłkę w bliższy róg bramki. W kolejnych minutach przewaga nadal należała do Orawian. W 65 minucie sytuacji sam na sam nie wykorzystał Wesołowski. W tym pojedynku lepszy był zastępujący Sowę Kałużny. Jeszcze lepszą okazję mieli Owsiak ze Stokłosą. Owsiak zamiast dogrywać do nieobstawionego Stokłosy zdecydował się na strzał i przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 68 minucie Owsiak wykonywał rzut rożny. Do zagranej piłki najwyżej wyskoczył Wesołowski. Jego strzał głową trafił w obrońcę, po czym piłka ponownie znalazła się u Wesołowskiego. W olbrzymim zamieszaniu snajper Orawy zdołał wepchnąć futbolówkę do siatki z odległości 3 metrów. Gospodarze nie zwolniali tempa i mieli jeszcze okazje do podwyższenia rezultatu. Sytuacja sam na sam nie wykorzystał Mateusz Nowak. Raz posłał piłkę nad poprzeczką za drugim razem przegrał pojedynek z bramkarzem Tymbarku.


Poroniec Poronin – LKS Zawada 2-0 (1-0)
Bramki: 1-0 Grela 18, 2-0 Ustupski 76.
Sędziował: Mariusz Wrażeń z Gorlic.
 Żółte kartki: Świder, Ustupski – T. Rosiek, E. Skrzypiec.
Czerwona kartka: Ustupski 88 za drugą żółtą.
Widzów 150.
Poroniec: Stańco – Świder, Pańszczyk, Galica, Tatar, R. Wicher (26 F. Łukaszczyk), Kucek (67 Zarycki), Grela, Stasik, Ustupski, Zmarzliński (80 Wysocki).
Zawada: Drąg – Kos, Szeliga, E. Skrzypiec (70 Aleksander), M. Skrzypiec, M. Rosiek, Bodziony, T. Rosiek, Dobosz (76 Michalik), Szczurek, Oleksy.

Początek spotkania nieoczekiwanie należał do gości. W 5 minucie po dalekim wrzucie Szeligi piłki z autu do futbolówki na 6 metrze przed bramką doszedł Dobosz, ale fatalnie skiksował. W rewanżu bliski uzyskania gola był Ustupski. Najpierw ograł obrońcę, po czym próbował przelobować wychodzącego bramkarza. Piłka poszybowała wysoko nad bramką. W 11 minucie uderzenie z wolnego Pańszczyka młody golkiper Zawady sparował na róg. W 18 minucie Świder zagrał piłkę w pole karne. Futbolówka trafiła do Greli, który po wymianie podań z Wichrem przymierzył z około 14 metrów. Piłka ocierając się od wewnętrznej strony słupka wpadła do siatki. W 27 minucie kontrę zorganizowała Zawada. W jej końcowym stadium piłkę w kierunku bramki uderzył Michał Rosiek jednak ten lekki strzał nogami obronił Stańco. W 32 minucie niespodziewanie w sytuacji sam na sam znalazł się Zmarzliński. Napastnik Porońca zamiast mijać wychodzącego bramkarza próbował przerzucić nad nim piłkę. Przerzucił piłkę także nad bramką. Jeszcze lepszą okazję miał Zamarzliński chwilę później. Pędził od swojej połowy na bramkę rywali nieatakowany przez nikogo. Znowu nie trafił w światło bramki. Po zmianie stron znowu bliżsi zdobycia gola byli gospodarze. Po zagraniu z rogu futbolówkę lekko uderzył Grela. Piłkę z linii bramkowej wybili obrońcy Zawady. W 60 minucie aż trzech piłkarzy Porońca znalazło się przed bramkarzem drużyny gości. I tej okazji gospodarze nie zamienili na gola. Mogła ich za tą indolencję spotkać sroga kara, bo po nieporozumieniu Pańszczyka z Tatarem piłka odbiła się od Edwarda Skrzypca, ale nie wpadła do bramki. W 76 minucie do prostopadłego zagrania wystartował aktywny Ustupski. Najpierw w polu bramkowym ograł obrońcę, po czym kiwnął bramkarza i spokojne posłał futbolówkę do siatki. W końcówce oba zespoły miały jeszcze szanse na zmianę rezultatu. Ze strony Zawady sytuacji sam na sam nie wykorzystał Michalik, raz w zamieszniu piłka po strzale Aleksandra odbiła się od słupka. W Porońcu idealnych okazji nie wykorzystali Łukaszczyk i Zarycki.

Orkan Raba Wyżna – Przełęcz Tylicz nie odbył.
O 14.00 prezes Przełęczy poinformował telefonicznie gospodarzy, że zespół im się autokar i nie zdążą załatwić innego transportu. Gospodarze telefonując do prezesa Leśniaka upewnili się o tym zdarzeniu. Sędziowie jednak wyszli na boisko, po czym po odczekaniu regulaminowego czasu odgwizdali koniec spotkania.
Ryb

Komentarze







reklama