11.10.2012 | Czytano: 977

III, IV, V: Poroniec śrubuje rekord

Dziesiąta kolejka rozgrywek dla dwu najwyżej postawionych w hierarchii futbolowej podhalańskich ligowców była bardzo udana. Lubań Maniowy pokonał u siebie Wisłę Sandomierz 4-3 natomiast Poroniec Poronin wygrał na wyjeździe z KS Tymbark 4-1. Tym samym Poroniec śrubuje rekord wygranych spotkań w IV lidze.

Gdyby nie liczyć walkoweru z Nową Jastrząbka byłoby to dziewięć z rzędu wygranych na boisku. Pozostali nasi ligowcy dziesiątej serii spotkań do udanych z pewnością nie zaliczą.

Jak już wspomnieliśmy nasz III ligowy jedynak Lubań Maniowy wygrał z wyżej notowaną drużyną, ale znowu w dramatycznych okolicznościach. Gdy w 55 minucie tego spotkania maniowianie prowadzili już 4-0 wydawało się, że „jest po meczu”. Zazwyczaj tak się dzieje przegrywająca drużyna raczej nie podejmuje już walki o zwycięstwo a nawet o remis. Niestety piłkarze Lubania przyzwyczaili swojego trenera i kibiców, że nawet przy takim wyniku ich wygrane nie są pewne. Jak zwykle własne błędy powodują, że przeciwnicy zdobywając gole znowu mają nadzieję na uzyskanie korzystnego wyniku. Na szczęście tak się nie stało chociaż przy stanie 4-3 goście oblegali bramkę Lubania i nawet domagali się przyznania im rzutu karnego za rękę jednego z miejscowych graczy. Sędzia nie podzielił ich poglądu i maniowianie zainkasowali komplet punktów, co w ich przypadku jest zdobyczą bezcenną. Trener Marek Żołądź od momentu kontuzji Jakuba Hładowczaka ma problemy z obsadą bramki. Tym razem po czerwonej kartce dla Wojciecha Okręglaka miedzy słupkami maniowskiej bramki stanął Jakub Kożuch. Jakiegoś kardynalnego błędu nie popełnił, ale jak sam przyznał mógł się lepiej zachować przy drugim golu zdobytym przez drużynę z Sandomierza. Kożuch przy bezbłędnym zachowaniu się w bramce mógł na długo zostać numerem pierwszym w bramce Lubania. Chyba jednak trener Żołądź nadal będzie miał problem, na kogo postawić w najbliższym meczu. A propos sandomierzan, ponieważ mecz był rozgrywany bardzo wcześnie w godzinach przedpołudniowych goście nocowali gdzieś w pobliżu Maniów. Którą z naszych podhalańskich drużyn stać na taki luksus? Chyba tylko Poroniec Poronin mógłby sobie pozwolić na nocleg w przeddzień meczu.

Jak na razie jednak poronianie grają w niższej od Lubania lidze - w grupie wschodniej małopolskiej IV ligi i trzeba przyznać, że osiągają w niej bardzo dobre rezultaty. Prowadzona przez Tomasza Rogalę drużyna jest liderem i ma sporą, bo 8 punktową przewagę nad następnym zespołem. W ostatnim spotkaniu do wysokiej wygranej poronian walnie przyczynił się jeden z najbardziej utalentowanych podhalańskich piłkarzy Rafał Waksmundzki. Po pierwsze zdobył już w 2 minucie spotkania bardzo ładną bramkę a przy dwu kolejnych asystował. Czwartego gola też zdobył Waksmundzki po dokładnym podaniu od Ryszarda Czerwca. Kariera „popularnego Szkiełki” toczy się trochę według wykresu sinusoidy, są w niej wzloty, ale też i gorsze momenty. Niewątpliwie jednak Rafał Waksmundzki jest znaczącym wzmocnieniem Porońca i chyba dobrze, że gra w macierzystym regionie niż by miał „grzać ławę” nawet w wyższych ligach.

Drugi z naszych IV ligowców Watra Biała Tatrzańska „tylko” zremisowała na swoim boisku z Orkanem Szczyrzyc 1-1. Można śmiało powiedzieć, że „tylko” zremisowała wszak rywalem białczan był zespół zamykający ligową tabelę. Tegoroczna IV liga jest oczywiście poza Porońcem bardzo wyrównana i nawet jeden punkt trzeba szanować. Tym niemniej szkoda, że Watrze nie udało się zainkasować kompletu punktów, bo jej sytuacja w tabeli a także psychiczna forma byłaby znacznie lepsze. Znane przysłowie jednak mówi „Jak się nie ma tego, co się lubi to się lubi, co się ma” i tak wynik tego spotkania odebrał trener Watry Stanisław Strama. - Nie mogę mieć zastrzeżeń do chłopaków o podejście do tego meczu. Zagraliśmy ambitnie z chęcią wygrania spotkania. Zabrakło gola i wtedy była by pełna satysfakcja. Nie wykorzystaliśmy karnego, nie udało się zdobyć bramki w innych dogodnych sytuacjach, ale gwoli sprawiedliwości muszę powiedzieć, że i nasi rywale mieli kilka okazji na przechylenie szali zwycięstw na swoją korzyść. Kontrowali nas, gdy my otwarliśmy się, aby zdobyć zwycięską bramkę. Wszyscy włożyli w to spotkanie wiele ambicji, ale głównymi aktorami tego mimo padającego deszczy dobrego widowiska byli obaj bramkarze. Remis na swoim boisku z tej klasy rywalem należy jednak uznać za stratę punktów. Nie spowodował on jednakże u nas jakiegoś przygnębienia. Wierzę, że w ostatnich pięciu meczach powiększymy nasz dorobek punktowy.

Nasz trzeci reprezentant w IV lidze KS Zakopane w minionej kolejce odpoczywał, bo rozegrał mecz już awansem we wrześniu z Heleną Nowy Sącz zakończony jak widomo porażką 1-4. Zakopiańczycy przełożyli spotkanie na wcześniejszy termin, bowiem w miniony weekend ślub brał jeden z zakopiańskich futbolistów Andrzej Król. W uroczystości i przyjęciu weselnym udział brało wielu jego kolegów z boiska i dlatego taka decyzja.

Kompletnie nieudany weekend mieli natomiast nasi V ligowcy. Wszyscy przegrali. Jordan Jordanów poległ na swoim boisku z Popradem Rytro 1-2 a LKS Szaflary przegrał 2-3 też u siebie z Olimpią Pisarzowa. Sromotnej klęski 0-6 z Orłem Wojnarowa doznało Podhale Nowy Targ. Jordan niestety gra w kratkę dobre spotkania przeplata słabszymi występami. Problem w tym, że w spotkanie naszej drużyny z Popradem Rytro w wykonaniu piłkarzy Jordana było dobre zdaniem trenera Jakuba Jeziorskiego jego podopiecznym zabrakło szczęścia i skuteczności. - Ne mogę mieć pretensji do chłopaków o podejście do tego meczu i o samą grę. Dyktowaliśmy warunki na boisku właściwie przez całe spotkanie, a mimo to zeszliśmy do szatki pokonani. Nasi rywale zdobyli gole w okolicznościach dość przypadkowych nam nie udało się strzelić bramek w znacznie bardziej klarownych sytuacjach nawet z rzutu karnego. Nie mam żalu do chłopaków, bo chcieli przecież jak najlepiej, ale oczywiście punktów szkoda. Cóż trzeba z pokorą przyjąć wyrok losu i mieć nadzieję, że kiedyś fortuna sprzyjać będzie nam.

Trochę zaskakująca była też porażka bardzo dobrze grających do tej pory Szaflar z Olimpią Pisarzowa. O ile jednak Jordan i Szaflary plasują się w czołówce ligi to Podhale z każdym meczem grawituje w jej dolne rejony. Porażka w kiepskim stylu z ostatnią dotychczas drużyną w tabeli nie tylko nie może budzić entuzjazmu, ale jej rozmiary każą wręcz bić na alarm. Takie wyniki, jakie ostatnio osiąga Podhale to prosta droga do powrotu w „podhalańskie opłotki”. Szkoda byłoby wielkiego bumu na futbol, jaki ostatnio zaistniał w Nowym Targu.

Tekst Ryb

Komentarze







Tabela - III liga

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Avia Świdnik 9 18
2. Wieczysta Kraków 9 18
3. Siarka Tarnobrzeg 9 17
4. Garbarnia Kraków 9 17
5. Chełmianka Chełm 9 16
6. Star Starachowice 9 15
7. KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 9 15
8. Czarni Połaniec 9 15
9. Świdniczanka Świdnik 9 14
10. Podlasie Biała Podlaska 9 13
11. Unia Tarnów 9 12
12. Wiślanie Jaśkowice 9 11
13. KS Wiązownica 9 10
14. Wisłoka Dębica 9 9
15. Podhale Nowy Targ 9 8
16. Orlęta Radzyń Podlaski 9 5
17. Karpaty Krosno 9 5
18. Sokół Sieniawa 9 4
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama