25.09.2012 | Czytano: 1006

Z hokeja nie da się wyżyć

Bramkarz, to najważniejsza persona w zespole. Fachowcy często mówią, iż to 75% drużyny. Jego dobre interwencje podbudowują zawodników z pola, którzy mogą sobie z przodu pozwolić na coś więcej. Podhalu, po spadku z PLH, udało się zatrzymać golkipera, który ocierał się o reprezentację i ma na swym koncie mistrzostwo Polski. Tomasz Rajski ma być tym, który przeprowadzi zespół przez najtrudniejszy okres w historii klubu, przez pierwszoligowe zasieki.

- Kac minął po poprzednim sezonie?
- Dawno minął. Każdy zdążył się już oswoić z myślą, że gramy w pierwszej lidze. Staram się do tej porażki nie wracać, bo to są złe wspomnienia. Na pewno dało się jej uniknąć, wystarczyło wygrać z Toruniem. Jednak te najważniejsze mecze zagraliśmy tak, jaką grę demonstrowaliśmy przez cały sezon.

- Mimo trudnej sytuacji zostałeś w Podhalu. Czym przekonała cię pani prezes do ponownego założenia koszulki z szarotką na piersi?
- Miałem dwie propozycje z innych klubów, ale nie zdecydowałem się na wyjazd. Urodził mi się syn, a ponadto zacząłem rozkręcać firmę i stwierdziłem, że lepiej będzie dla rodziny, jak pozostanę w Nowym Targu. Nie żałuje tej decyzji.

- Mówisz, że założyłeś firmę. Zauważyłem, że trenujesz tylko popołudniami. Z hokeja nie da się wyżyć?
- By zachować pewne standardy życia, to na tym poziomie hokeja, nie da się z niego wżyć. Nie czekam jednak jak mi manna z nieba spadnie, lecz zakasałem rękawy i staram się stworzyć coś swojego, by po zakończeniu kariery nie obudzić się z ”ręką w nocniku”, jak wielu byłych zawodników. Z Przemkiem Piekarzem, również byłym hokeistą, założyliśmy firmę SteamPower. To nowoczesna technika sprzątania, począwszy od biur, placówek oświatowych i handlowych, magazynów, mieszkań, hoteli, parków, chodników, skwerów poprzez kompleksowe mycie samochodu, dezynfekcję i sanifikację, pranie foteli w myjni parowej z dojazdem do klienta. 

- Dla ciebie zaprawionego w boju ekstraklasowym gra na niższym szczeblu, to będzie duża odmiana?
- Rzeczywiście poziom jest zupełnie inny. Nie oznacza to jednak, że będzie mi się łatwiej broniło. W ekstraklasie drużyny są bardziej poukładane taktycznie, powiedziałbym przewidywalne. W pierwszej lidze zawodnicy są nieobliczalni. Nie wiem czego można się po nich spodziewać. To będzie dla mnie najtrudniejsze.

- Podhale przechodzi przebudowę. Tak się składa, że w tym zespole będziesz jednym z najbardziej doświadczonych graczy. Na ciebie bardzo liczy trener, kibice. Bramkarz może mieć mnóstwo pracy.
- Bramkarz rzadko kiedy jest bezrobotny. Ogrom pracy mnie nie przeraża. W ostatnich dwóch sezonach na nudę nie narzekałem. Tyle strzałów co obroniłem, to w innym zespole mógłbym rozłożyć na kilka sezonów.

- Jak czuje się „weteran” w grupie „małolatów”?
- Nie czuję się jeszcze weteranem, chociaż patrząc na metryki pozostałych zawodników, na średnią wieku drużyny, to może to tak wyglądać. Młodzi muszą się najpierw nauczyć respektu do siebie, by mieli go do innych.

- Budowana i oparta na juniorach drużyna ma szansę na powrót do ekstraklasy?
- Mamy duże szanse, by banicja trwała rok. Młodzi chłopcy muszą potraktować ten sezon jako przepustkę do prawdziwej kariery hokejowej. Jeśli oczywiście o takiej myślą, a wydaje mi się, że jak podjęli decyzję zostania hokeistą, to nie na zapleczu wielkiego hokeja. W pierwszej lidze nic nie osiągną, nikt ich nie wyłowi. Otwarła się przed nimi ogromna szansa. Żadne pokolenie nowotarskich hokeistów nie miało takiej. Dawniej przebić się do pierwszego zespołu, to trzeba było być naprawdę dobrym i zasuwać. Teraz wszystko jest w ich rękach. Od ich samych zależy, czy wykorzystają szansę jaka im się nadarzyła. Czy złapią „byka za rogi”.

- Trener Marek Ziętara jest surowy, czy wymagający?
- Jest świetnym taktykiem i dzięki temu powinniśmy przeważać nad innymi zespołami.

- SMS „na dzień dobry” to przeciwnik w sam raz na rozpoznanie ligi?
- Po raz ostatni widziałem w akcji tą drużynę, gdy… sam w niej grałem. Minęło już kilka lat, zmienili się szkoleniowcy i zawodnicy, i tak naprawdę nie wiem na co stać ten zespół.

Rozmawiał Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama