- Ojciec chrzestny klubu – mówi prezes Andrzej Rabiański. – Związany z nim od lat 80-tych, gdy Watra została reaktywowana za prezesa Eugeniusza Milona. Pozostał po nim smutek i ogromna pustka. Jeśli istnieje – w co głęboko wierzę - ten lepszy świata, to Tadek będzie nadal naszym fanem, życzliwie patrzącym na nasze poczynania i będzie witał każdego z nas u Boga, gdzie – być może – piłka rządzi się sprawiedliwszymi i czystszymi zasadami.
- Człowiek bezinteresowny, dla którego nie było rzeczy niemożliwych. Był niezastąpiony w klubie. Takich ludzi dzisiaj należy szukać ze świeczką. Oddany Watrze, był na każde zawołanie, mimo iż z Białki nie pochodził. Urodził się w Poroninie a mieszkał Białce Tatrzańskiej do śmierci. Z zawodu był elektykiem samochodowym, ale potrafił wszystko zrobić. Taka „złota raczka”. Człowiek najpoczciwszy wśród poczciwych. Będzie nam go brakowało – wspomina go były prezes Watry, Stanisław Dziubas.
Tadeusz Towarnicki z drużyną po zdobyciu Pucharu Podhala w 2008 roku (w górnym rzędzie, trzeci od prawej strony)
Miał 51 lat. Mógł jeszcze wiele lat spędzić przy futbolu, ale choroba dopadła go nagle. Dwa tygodnie był w śpiączce. Już go nie przebudzono. Pogrzeb odbędzie się w Poroninie we wtorek o godzinie 13.
Święty Piotrze, przyciśnij do serca tego wspaniałego syna futbolu…
Stefan Leśniowski