02.07.2012 | Czytano: 1349

Błażusiak bez medalu

O 6.30 nad ranem naszego czasu w Los Angeles zakończył się X-Game w Endurocrossie. Liczyliśmy, iż Tadeusz Błażusiak powtórzy wyczyn z ubiegłego roku, kiedy sięgnął po złoty medal. Tym razem zabrakło go na podium.

- Błażusiak chce zatańczyć z rywalami. Obronić tytuł. Tańczący z wilkami? – żartowali dziennikarze ESPN zapowiadając największe Endurocorssowe wydarzenie roku, a jednocześnie trzecią eliminację mistrzostw Ameryki.

Błażusiak jest nieustępliwym zawodnikiem, który był niepokonany w 2011 roku w Geico Endurocross serii. On rywali miażdżył, jechał fenomenalnie, porostu „perfekt”, bo nikt nie potrafił wygrać wszystkich rund. Złoty medal w ubiegłym roku w X- Game był zwieńczeniem jego ogromnego triumfu.

- Dużo pracowałem zimą – zwierzał się Tadeusz Błażusiak. - Nic nie przychodzi za darmo. Trzeba pracować, bo konkurencja się czai. Chce odebrać mi tytuł. Jestem przekonany, że wszystko pójdzie dobrze. Powrót na najwyższy stopień podium w drugiej rundzie był dla mnie bardzo ważny, bo w rundzie otwarcia w Las Vegas przegrałem, mimo to czułem, że jechałem bardzo dobrze. Wygranie drugiej rundy to było coś, czego potrzebowałem i teraz mam nadzieję, że sprawy znów potoczą się dobrze.

Bij mistrza – pod takim hasłem wystartowali rywale. Jak to w Ameryce, przed startem każdy się nakręca, wierzy w sukces. – To będzie mój dzień – przekonywał Mike Brown, dziennikarkę ESPN. Apetyt na mistrzowską koronę miał też stary znajmy ”Taddy’ego” z trialu, Brytyjczyk Graham Jarvis, który w ekstremalnym enduro już zalazł za skórę Polakowi. W ubiegłym roku był przez moment mistrzem Erzberg Rodeo. Szybko jednak okazało się skrócił sobie trasę i nowotarżanin po raz piaty z rzędu wygrał najbardziej ekstremalny wyścig w Europie. W tym roku Jarvis ponownie został zdyskwalifikowany.

- Błażusiak wygrał 19 z ostatnich 23 startów, ale 4 maja w 2012 w Las Vegas, Colton Haaker był pierwszym zawodnikiem, który po 18 miesiącach zdołał go pokonać – przypominali komentatorzy ESPN i dodali: - Endurocross jest nieprzewidywalny. Czyżby mieli nosa i wietrzyli niespodziankę?

Tor bardzo trudny. Usłany praleczkami z pni drzew, dużych i małych kamieni, patyków, były przeszkody z opon i basen wypełniony wodą. Po wyjeździe z rampy tor zwężał się i w tym miejscu Błażusiak został zablokowany w wyścigu eliminacyjnym. Pierwszy zakręt pokonał na siódmej pozycji. Szybko jednak znalazł się za plecami Mike Browna. Ten jednak wywrócił się na najtrudniejszej przeszkodzie. Przy wyjeździe z basenu było „korytko”. Trzeba było wyskoczyć na wał usypany z ziemi, na szczycie, którego był pień drzewa. Tak samo kończył się wyjazd z „korytka”. Niewiele było w nim miejsca. Brownowi po wyskoku z basenu podwinęła się kierownica i zaliczył „glebę”. W pewnym sensie zablokował Polaka, ale ten w ekwilibrystyczny sposób ominął Brytyjczyka i na czwartym okrążeniu (jechano sześć) wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał do mety. Razem z Brownem awansowali do finału i czekali na wyłonienie rywali z kolejnych dwóch biegów. Z drugiego awans wywalczył Cody Webb i Geoff Aaron, z trzeciego – Taylor Robert i Kely Redmond. Dwa wyścigi ostatniej szansy wyłoniły kolejnych jeźdźców do finałowej rozgrywki – Destry Abbott i Kevin Rookstool (wszyscy USA), Cory Graffunder (kanada) i Graham Jarvis (W. Brytania).

W finale jechano 10 okrążeń. Kolejny raz nowotarżanin został zablokowany po zjeździe z rampy. Na pierwszym wirażu był dopiero dziewiąty. Brown niczym strzała pognał do przodu, a za nim Abbott. Błażusiak po wyjeździe z feralnego koryta, zablokował się w prostokącie wysypanym patykami. Stracił dużo. Mimo, iż wyścig nie ułożył mu się po jego myśli, nie odpuszczał. Ruszył w pościg. Na czwartym okrążeniu był już siódmy, po kolejnych trzech wysforował się na piąte miejsce, a ostatnie okrążenie rozpoczął na czwartej pozycji. Wydawało się, że zdoła wskoczyć na „pudło”. Nie udało się. Tymczasem Brown na ostatniej pętli wywrócił się. Miał jednak tak dużą przewagę, że nikt nie był mu w stanie odebrać mistrzostwa. Drugi linię mety minął Webb, a na najniższym stopniu podium stanął Kanadyjczyk Graffunder. „Taddy” był czwarty.

Wyścig kobiet zakończył się triumfem Amerykanki Marii Fosberg. Powtórzyła sukces z ubiegłego roku. Wyprzedziła rodaczkę Louise Forsley, która długo była na czele stawki. Brązowy medal zawisł na szyi Kanadyjki Chantelle Bykerk.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama