24.06.2012 | Czytano: 1104

Klątwa Wimbledonu

Po niezwykle dramatycznym spotkaniu poznaliśmy ostatniego półfinalistę EURO 2012. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia. W serii rzutów karnych - Montolivo obok! Young w poprzeczkę! Cole i... Buffon broni! Włochy w półfinale Euro 2012! Klątwa Wimbledonu nadal wisi nad Synami Albionu.


To nie jest starcie angielsko – włoskie, lecz włosko – włoskie. Tak w ojczyźnie futbolu mówiono przed niedzielnym ćwierćfinałem. – Reprezentacja Anglii coraz bardziej przypomina włoską drużynę. To dzięki temu, że prowadził ją Fabio Capello, a w Premier Leauge pracowali trenerzy z Italii – tłumaczy Leonardo Bonucci, obrońca włoskiej reprezentacji.
- Bardzo szanuję Capello, Male nie uważam, żeby z powodu Hodgsona Anglicy byli słabsi. W grupie zgranęli siedem punktów, tylko Niemcy zdobyli więcej – przestrzegał rodaków Massimo Moratti, prezes Interu Mediolan.
Oba zespoły zaprezentowały się w fazie grupowej znacznie lepiej niż oczekiwano. Wielki klasyk europejskiego futbolu, to też starcie odmiennych cech narodowych.
– Na boisku raczej można spodziewać się szachów. Atutem Włochów zawsze jest obrona, bo łatwiej jest niszczyć niż budować. We Włoszech nie ma kultury ciężkiej pracy, a jeśli nie umiesz pracować ciężko, to raczej będziesz się bronił niż atakował – uzasadniał legendarny trener Arrigo Sacchi.
- Anglicy mają we krwi atak, oni nie będą kalkulować. Ciąży jednak na nich klątwa Wimbledonu – to opinia Harry’ego Redkanppa.
Coż to za klątwa? Anglicy od 1996 roku, gdy organizowali mistrzostwa Europy, nic nie ugrali na wielkich imprezach. W 2000 roku nie wyszli z grupy, w 2002, 2004 i 2006 roku przepadli w ćwierćfinałach, a na ostatnim EURO nie wystąpili. Dwa lata temu na Mundialu przegrali w 1/8 finału. W Londynie i całej Anglii żartują, że reprezentacja pada ofiarą klątwy Wimbledonu. Kiedy tylko się zaczyna najstarszy wielkoszlemowy turniej tenisowy, narodowa drużyna żegna się z imprezą.
A Włosi? Zawsze kiedy mają problemy, to grają najlepiej. W 1982 roku byli po aferze Totonero, a na Mundialu w Hiszpanii zdobyli mistrzostwo świata. W 2006 zostali ponownie najlepszą jedenastką świata, a w tym czasie zapadały wyroki w aferze Calciopolli. Teraz w aferę korupcyjna uwikłany jest kapitan i bramkarz drużyny, Gianluigi Buffon. Czy będzie powtórka z historii?
- Anglia zagra defensywnie, będzie liczyć na stałe fragmenty, strzały z dystansu i kontry. Ale Włochów ciężko złapać na kontratak, dlatego w tym ćwierćfinale może paść tylko jeden gol - oceniał były reprezentant Polski, Mirosław Trzeciak. A jak było w rzeczywistości?
Rozpoczęło się imponująco. W 3 minucie Daniele De Rossi uderzył z dystansu i słupek uratował rywali od utraty gola. W odpowiedzi Glen Johnson z pięciu metrów nie zdołał pokonać Gianluigi Buffona. Okazje miał jak marzenie, ale wydaje się, że był zaskoczony sytuacją, strzał nie był ani mocny, ani precyzyjny, przy tym golkiper miał sporo szczęścia. Piłkę sparował końcami palców lewej dłoni. Zanosiło się na imponujący początek, ale z biegiem czasu drużyny spuściły z tonu. Włosi nękali Joe Harta strzałami z dystansu, a przeciwnik próbował wrzutek w swoim stylu w pole karne. Oglądaliśmy odważną wymianę ciosów pełną strzałów i efektownych interwencji bramkarzy. Groźni byli Wayne Rooney i Danny Welbeck po stronie angielskiej oraz Mario Balotelii (zmarnował trzy wyśmienite okazje) i Antonio Cassano po włoskiej. Włosi próbowali szczęścia strzałami z dystansu, Anglicy akcje ofensywne kończyli wyrzutkami w pole karne.
Balotelli przyćmił Rooney’a
Wszyscy ostrzyli sobie żeby na pojedynku Wayne Rooney’a z Mario Balotelli. Ten pierwszy to gwiazda światowego formatu, drugi ma wszelkie predyspozycje, by nią zostać. Obaj mają jedną, niezbyt przydatną na boisku cechę. Zbyt często kierują się emocjami, a w ich życie prywatne, wkradają się skandale. Zdarza się, że nie panują na boisku nad swoimi emocjami i wtedy mają problemy. Na Włocha, który gra w lidze angielskiej nie zawsze można liczyć. Nie widomo, w którym momencie stanie się kapryśny. Może zgrać fenomenalnie, albo przejść obok meczu. Tego najbardziej obawiał się selekcjoner reprezentacji Włoch, Cesare Prandelli.
Włoch przyćmił Rooney’a. Był bardzo aktywny, piłka go szukała, dużo strzelał, ale brakowało mu precyzji. Anglik z kolei nie miał zbyt wiele sytuacji, a te co miał, zmarnował. Każde zaś jego dogranie kończyło się stratą piłki. Przegrywał pojedynki jeden na jeden. Mógł jednak zostać bohaterem, gdyby w 90+3 minucie z przewrotki trafił do bramki. Piłka jednak poszybowała nad poprzeczką i po raz pierwszy na tych mistrzostwach nie widzieliśmy bramek w regulaminowym czasie. Dogrywka, w której kreatywni byli Włosi, nie przyniosła rozstrzygnięcia.
Po raz czternasty w historii mistrzostw o wyłonieniu zwycięzcy zdecydowały karne. Te lepiej egzekwowali Włosi. Montolivo obok! Young w poprzeczkę! Cole i... Buffon broni! Włochy w półfinale Euro 2012! Klątwa Wimbledonu nadal wisi nad Synami Albionu.
Historia „jedenastek” w ME
Zanim niemiecki arbiter Karl Wald wpadł na pomysł, by w przypadku nierozstrzygniętego rezultatu zwycięzcę wyłaniały rzuty karne, zdawano się na ślepy los, czyli rzut monetą. W ten sposób m.in. w 1968 roku do finału awansowali Włosi.
Po raz pierwszy w historii rzuty karne wykonywano w 1976 roku i od razu w finale. Techniczna podcinka Antonina Panenki zapewniła reprezentacji Czechosłowacji tytuł. Cztery lata później ponownie sztuka wykonywania „jedenastek” i zimną krwią wykazali się piłkarze tego kraju. W spotkaniu o trzecie miejsce z Włochami decydująca okazała się dziewiąta seria. Spudłował Fulvio Collovati, a Josef Barmos zapewnił ekipie CSRS brązowy medal.
W 1984 roku seria rzutów karnych zatrzymała w drodze do finału „Duński dynamit”. Największa gwiazda tego zespołu Preben Elkjaer Larsen nie wykorzystał jednej z „jedenastek” w półfinale z Hiszpanią. Strzelił wysoko nad poprzeczką.
W 1992 roku fortuna uśmiechnęła się do Duńczyków. Z 11 metrów w decydującej serii o awansie do finału, pomylił się słynny Marco van Basten i broniący tytułu Holendrzy odpadli.
Na angielskich boiskach cztery lata później można było oglądać prawdziwy festiwal rzutów karnych – dwukrotnie w ćwierćfinałach i w obu półfinałach. W ten sposób najpierw Anglicy wyeliminowali Hiszpanów 0:0 w karnych 4:2), a Francuzi również po bezbramkowym rezultacie lepiej wykonywali karne od Holendrów (5:4). Z kolei awans do finału Czesi wywalczyli kosztem Francuzów (0:0; 6:5), a Niemcy okazali się lepsi od ekipy gospodarzy (1:1; 6:5).
W 2000 roku z presją ponownie nie poradzili sobie gospodarze. W półfinale z Włochami Holendrzy zmarnowali dwie „jedenastki” w trakcie meczu i trzy w serii rzutów karnych, odpadli z turnieju (0:0; 1:3).
W 2004 roku w Portugalii rzuty karne dwukrotnie decydowały o awansie do półfinału. Gospodarze pokonali Anglików (2:2;6:5), a Holendrzy zwyciężyli Szwedów ( 0:0; 5:4).
Historia powtórzyła się cztery lata później w Austrii i Szwajcarii. W ten sposób do półfinału zakwalifikowały się ekipy Turcji i Hiszpanii. Mniej szczęścia i umiejętności mieli Chorwaci i Włosi. Bohaterem drugiego z tych spotkań został Iker Casillas, który obronił uderzenie Daniele de Rossiego i Antonio di Natale.
Anglia – Włochy 0:0 w karnych 2:4
0:1 Balotelli
1:1 Gerrard
1:1 Montolivo
2:1 Rooney
2:2 Pirlo
2:2 Young
2:3 Nocerino
2:3 Cole
2:4 Diamanti
Sędziował Pedro Proenca (Portugalia).
Żółte kartki: Barzagli, Maggio.
Anglia: Hart - Johnson, Terry, Lescott, Cole – Milner (60 Walcott), Gerrard, Parker (95 Henderson), Young - Rooney, Welbeck (60 Carroll).
Włochy: Buffon – Abate (90+1 Maggio), Bonucci, Barzagli, Balzaretti - Montolivo, Pirlo, Marchisio, De Rossi (80 Nocerino) – Cassano (78 Diamanti), Balotelli.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







Tabela - Klasa okręgowa

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Jordan Jordanów 7 18
2. Zawrat Bukowina Tatrzańska 7 16
3. AKS Ujanowice 8 16
4. Lubań Tylmanowa 7 13
5. Wiatr Ludźmierz 8 13
6. Orkan Raba Wyżna 8 13
7. Turbacz Mszana Dolna 8 13
8. Babia Góra Lipnica Wielka 8 12
9. Huragan Waksmund 7 11
10. LKS Jodłownik 7 9
11. Krokus Przyszowa 7 9
12. Płomień Limanowa 7 5
13. Gorce Kamienica 8 1
14. Słomka Siekierczyna 7 1
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama