06.05.2012 | Czytano: 1329

Wywołał „złe moce”

AKTUALIZACJA! W nocy z piątku na sobotę najlepszy motocyklista świata, Tadeusz Błażusiak rozpoczął walkę o czwartą koronę AMA Endurocross Championship (mistrzostwa Ameryki). Pierwsza runda rozegrana została w Casinia Orleans Arena w Las Vegas.

Polak w ubiegłym roku dokonał rzeczy, której nikomu się nie udało w historii imprezy, wygrywając wszystkie rundy. Czyli - jak mawiają Amerykanie zakochani w nowotarżaninie – miał „perfect seson”. Tego osiągnięcia w tym sezonie nie powtórzy, gdyż w inauguracyjnych zawodach zajął trzecie miejsce.

„Taddy” przed startem miał świadomość, że świat przygotowuje się do ataku na mistrza, który już ten rok rozpoczął do wywalczenia tytułu mistrza świata w Superenduro. „Bij mistrza” słychać było z każdego zakątka świata. Rywale bardzo starannie przygotowywali się i dobierali sprzęt, by dorównać mistrzowi. Ten też nie „zasypiał gruszek w popiele”. W ostatnich miesiącach startował w mistrzostwach Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, przygotowując się do startu w mistrzostwach Ameryki, które w tym roku wyjątkowo wcześnie się rozpoczęły. Po przylocie do USA (26 kwietnia) „Taddy” spędził pięć dni na testowaniu motocykla.

- Nie mogę się doczekać pierwszej rundy AMA Endurocross Championship – mówił kilka dni przed startem Tadeusz Błażusiak. - Ostatni sezon był wspaniały w moim wykonaniu, ale nie spocząłem na laurach i bardzo mocno trenowałem. Wiem, że wielu zawodników wraz z drużynami również bardzo intensywnie przepracowali okres przygotowawczy. Wieści, które docierały do mnie z obozów przeciwników tylko mnie mobilizowały do wytężonej pracy. Spędziłem mnóstwo godzin na motocyklu, zadowolony jestem też ze startów w zawodach kontrolnych. Trening poza motocyklem był bardzo podobny do tego z zeszłego sezonu, ponieważ wiem, że ten system dobrze działa. Motocykl w zeszłym roku spisywał się rewelacyjnie i nie wymagał ulepszeń. Moja 350-tka wielokrotnie udowadniała swoją wielkość nie tylko w bramce startowej, ale także na trasie. Czuję się świetnie, jak nigdy przed każdym startem. Jestem gotowy na pierwszą rundę sezonu, będzie na pewno super. Chcę zakończyć pierwszą rundę z najlepszym możliwym rezultatem, a następnie próbować systematycznie budować moje mistrzostwo. Jeśli będę tak konsekwentny jak w zeszłym sezonie i będzie mi sprzyjało szczęście, wtedy będę naprawdę zadowolony.

Nowotarżanin jakby miał przeczucie i… wywołał „złe moce”, mówiąc przed startem: - W każdym sporcie jest masa rzeczy, które niespodziewanie mogą się wydarzyć. Endurocross jest tak nieprzewidywalny i dlatego nie myślę o kolejnym „perfect season”.
Mistrz nie miał najlepszego dnia. Miał drugi czas „gorącego wyścigu”. Najszybszy był Mike Brown, który rajd ukończył na czwartym miejscu. Błażusiak zaliczył upadki i musiał gonić uciekającą czołówkę. Pościg nie okazał się w pełni skuteczny. Pierwszy biało – czarną chorągiewkę ujrzał Colton Haaker. To był życiowy sukces tego jeźdźca. Odniósł pierwsze zwycięstwo w Geico AMA Endurocross. Odparł zaciekle ataki Justina Soule.

Błażusiak miał pierwsze „komplikacje” podczas sesji treningowej, w której musiał dostosować swój styl jazdy do wolnego i dość skomplikowanego toru. Podczas kwalifikacji Polak nie wszedł bezpośrednio do finału z pierwszego wyścigu i musiał kwalifikować się przez półfinał. W konsekwencji startując z dalekiej bramki startowej podczas głównego finału, Taddy został wypchnięty z pierwszego zakrętu,  gdzie miał kolizję z balami zabezpieczającymi tor. W trakcie kolizji przednie koło motocykla Polaka zablokowało się pomiędzy dwoma barierami (pniami drzew) ,na uwolnienie z Błażusiak stracił prawie 20 sekund.W tym momencie zawodów zajmował ostatnie miejsce w stawce i zaczął pościg za resztą zawodników. Mijając kolejnych zawodników z każdym okrążeniem, Polak ustanowił najszybszy czas okrążenia, mimo iż tor przed nim był wyjątkowo zatłoczony. Rezultatem wielkiego 12-to rundowego pościgu Błażusiaka było trzecie miejsce na podium.

- To była, delikatnie mówiąc, noc pełna emocji i nie poszła tak jak to planowałem - mówi Tadeusz Błażusiak. -  Mimo wszystko jestem z niej zadowolony. Na początku nie byłem zadowolony z toru, który był dość wolny i techniczny. Tor nie do końca pasował do mojego stylu jazdy, co skończyło się brakiem bezpośredniego awansu do głównego finału. Po kilku zmianach w ustawieniu motocykla poczułem się znacznie lepiej i nie miałem problemu z kwalifikacją do głównego finału poprzez start w półfinałach, co dawało mi piąty wybór bramek startowych do głównego finału. Byłem świadomy, że nie będzie łatwo mieć dobrego startu z tak odległej bramki startowej, ale zdołałem dobrze wystartować i prawie miałem mocny start do momentu jak nie zostałem wypchnięty daleko na zewnętrzną i uderzyłem w zabezpieczające tor drewniane bale. Moje przednie koło zablokowało się między balami i straciłem prawie 20 sekund zanim udał mi się wydostać z opresji. W tym momencie miałem już pół okrążenia straty. Zaatakowałem tak mocno jak tylko mogłem i udało mi się wypracować trzecią pozycję w głównym finale. Teraz mam kilka tygodni na przygotowania przed kolejną rundą mistrzostw gdzie, mam nadzieje, będę mógł wypracować lepszy wynik.

W tym roku mistrzostwa Ameryki rozpoczęły się wcześniej niż w poprzednich latach. Kolejna runda rozegrana zostanie 9 czerwca w Kalifornii. Będzie to pierwsza z trzech rund rozegrana w tym stanie. W październiku motocyklistów czekają kolejne trzy rundy, po których mistrzostwa ponownie zawitają w Las Vegas. Tam 17 listopada dojdzie do finałowej rozgrywki. W sezonie 2012 Endurocross po raz drugi będzie częścią igrzysk sportów ekstremalnych X-Games. W ubiegłym roku zawody oglądało 120 milionów widzów na ESPNAmerica.

Wyniki I rundy:
1. Colton Haaker (Kanada; KTM),
2. Justin Soule (USA; Kawasaki) – strata 0: 02.652 ,
3. Tadeusz Błażusiak (Polska; KTM) - 0:02.919,
4. Cody Webb (Kanada; Beta) - 0:23.928.,
5. Taylor Robert (Kawasaki),
6. Mike Brown (KTM).

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama