15.04.2009 | Czytano: 1448

Gościnny Dwór Artusa

Środa była dniem wolnym od gier dla drużyn biorących udział w hokejowych MŚ Dywizji 1. Uczestnicy czempionatu w różny sposób wykorzystali piękną, słoneczną pogodę. W samo południe prezydent Torunia – Michał Zaleski – zaprosił VIP-ów na Rynek Staromiejski do ekskluzywnego Dworu Artusa . Międzynarodową Federację Hokeja na Lodzie reprezentował Słoweniec Ernest Aljancić.

 Z ramienia Polskiego Związku Hokeja na Lodzie desygnowano sekretarza generalnego Marka Bykowskiego, który usprawiedliwił nieobecność prezesa PZHL Zdzisława Ingielewicza i szefa komitetu organizacyjnego mistrzostw Zenona Hajdugę. Obaj musieli wrócić do stolicy na obrady zarządu PKOl.

W Toruniu nie mamy wątpliwości, że miasto porusza. I wiemy również, że takich miast jest w Polsce niewiele. Mam nadzieję, że uczestnicy mistrzostw zostali przez nas właściwie przyjęci. Istotne, iż w sąsiedniej katedrze wymodliliśmy wspaniałą pogodę. Cieszy wtorkowa, rekordowa frekwencja na meczu z Ukrainą. Sprzedaliśmy ponad trzy tysiące biletów – powiedział do szefów ekip prezydent. Z rąk przedstawiciela IIHF otrzymał ekskluzywny krawat wydany z okazji 100-lecia światowej federacji. Zrewanżował się... toruńskim piernikami z limitowanej serii.


Spotkanie VIP-ów w Dworze Artusa. Od lewej: Marek Bykowski (sekretarz generalny PZHL), Ernest Aljanić (członek zarządu IIHF), Michał Zaleski (prezydent Torunia), Zbigniew Fiderewicz (wiceprezes PZHL ds. sportowych)

Siatki w bramkach do wymiany?
Trener Peter Ekroth ma swoje zasady i nie ma od nich odejścia. Tak jak wcześniej zapowiadał, nie było dotąd możliwości swobodnego porozmawiania z polskimi hokeistami. Na spotkanie z ekipą zaprosił dziennikarzy w środowe południe. – Chłopcy będą mieli przed obiadem czas na spotkanie z dziennikarzami – zapewniał. I rzeczywiście przed recepcją Hotelu Mercure Helios pojawili się gracze. Uśmiechnięci, wyluzowani, ubrani w jednakowe firmowe koszulki czekali na pytania.


Suto zastawione stoły w „Dworze Artusa” zachęcały zebranych do konsumpcji

– Sędzia z USA trochę się pogubił – powiedział obrońca Cracovii, Jarosław Kłys. – Kiedy jednak doszło do analizy zapisu wideo bramkowej sytuacji z 14 minuty wiedziałem, że gol dla Ukrainy będzie uznany. Na rozgrzewce przed inauguracyjnym meczem z Holandią mocno strzeliłem w kierunku bramki i byłem przekonany, że przeszyła siatkę. Zresztą zapytałem sędziego po przyznanej Ukraińcom bramce i powiedział, iż na tych mistrzostwach już były takie dwie sytuacje, że krążek przestrzelił siatkę. Z tego co wiem, siatki mają niewymiarowe oczka i zapewne przedstawiciel IIHF zmusi organizatora do ich wymiany – dodał Kłys. Zapytany o skuteczność graczy z Ukrainy w serii rzutów karnych, trzy gole w trzech najazdach, zapewnił, że to loteria. – Tym jednak razem na Radziszewskiego jechali zawodnicy z najwyższej półki grający w lidze rosyjskiej. To znacznie utrudniło interwencję naszemu bramkarzowi.


Byłemu dyrektorowi ds. sportowych PZHL, Leszkowi Lejczykowi, wyjątkowo zasmakowały toruńskie wypieki

 

Andrzej Godny
Stefan Leśniowski, Toruń
Foto; Andrzej Godny, Stefan Leśniowski, Toruń

Komentarze







reklama