19.04.2012 | Czytano: 1909

Pięciogodzinna szopka(+zdjęcia)

Sympatycy hokeja w Nowym Targu z niecierpliwieniem oczekiwali walnego zebrania członków MMKS Podhale. Liczyli, że wreszcie w trudnych dla nowotarskiego hokeja czasach, środowisko się skonsoliduje, o co zresztą apelował burmistrz Marek Fryźlewicz.

- Nowi ludzie, którzy przejmą ster klubu powinni odbudować dobry klimat dla hokeja. Dobre chęci nie wystarczą - mówił. Jego glos nie został wysłuchany i doszło do 5-godzinnej szopki. Zarząd nie otrzymał absolutorium, ale potem przegłosowano reasumpcję (powtórne rozpatrzenie podjętej decyzji z jednoczesnym anulowaniem jej dawnego brzmienia).
– Mam dość tego kabaretu – krzyczał radny powiatowy, Adam Jurek i opuścił salę. Pytanie czy reasumpcja była zgodna z prawem? Bo błędu w głosowaniu nad absolutorium nikt się nie dopatrzył. Jedynym powodem kasacji poprzedniej decyzji był brak chętnego na prezesa klubu. Powodem, nieokreślony dług klubu. Sprawozdanie finansowe, jakie przedstawił prezes, było za rok 2011. Strzelał liczbami jak z karabinu maszynowego i trudno było się doliczyć, jakie jest zadłużenie, nawet biegłemu w liczeniu.

- Jakie jest faktyczne zadłużenie na dzień dzisiejszy? – dociekała Agnieszka Paprocka Maciaś. – 360 tysięcy – wypalił Grzegorz Pustułka, wobec Urzędu Skarbowego, ZUS, za sprzęt i transport.

– Grajmy w otwarte karty. Ile jesteście winni zawodnikom, bo za chwilę będą pisać pisma do PZHL i klub nie otrzyma licencji – domagał się Andrzej Słowakiewicz. – 250 tysięcy – padła odpowiedź z ust wiceprezesa ds. finansowych.

Czyli zadłużenie sięga ca 600 tysięcy złotych! To tylko przypuszczenia kwota. Może się okazać, że  będzie znacznie wyższa. Z umów wpłynie tylko 25 tys. złotych, czyli kropla w morzu potrzeb. Zasłaniano się klauzulą poufności, nie podając ile „kasy” dała (da) Tatra. – W tym sezonie 2/5, w przyszłym da 3/5 i nie jest to kwota uwarunkowana wynikami. Trzeba tylko posiadać seniorski zespół, niekoniecznie w PLH – odparł Mirosław Mrugała.

- Skąd takie długi, skoro drużyna została osłabiona, a kontrakty nie były wysokie? - dociekał Jarosław Różański, ale konkretnej odpowiedzi się nie doczekał.

Andrzej Słowakiewicz dopytywał się, gdzie poszły pieniądze na młodzież PZHL i z programu „talent”, czyli kwota rzędu 900 tysiąca złotych.

- Żaden żywy pieniądz do nas nie trafił. Docierał w formie usługi lub w postaci sprzętu – odpierał zarzuty Mirosław Mrugała. – Były na to faktury, a rodzice do kapelusza się zrzucali – napierał popularny „Mąka”. - Były faktury, bo nikt nie rozliczyłby nas w Warszewie. Zawodnicy sami odbierali sprzęt – odpowiadał Mirosław Mrugała.

- Kto decydował o tym kto dostanie sprzęt. My rodzice wydajemy tysiąc złotych miesięcznie na swoje pociechy, a juniorów klub opłaca. Dlaczego tak się dzieje? – atakowała Agnieszka Paprocka Maciaś. – Dlaczego Sanok i Oświęcim znaleźli sponsorów, a my nie? – dorzuciła.

- W juniorach nie ma już rodziców i grupa nie istniałaby. Ja też przeżywałem takie rozterki, gdy miałem syna w młodszych grupach wiekowych. Tak jest od wielu lat w tym klubie – tłumaczył Mirosław Mrugała. – A sponsorzy? Nasz region nie owocuje w bogate firmy. Wojas wykrwawił się na hokeju i nie chce go już wspomagać. Z zewnątrz trudno pozyskać darczyńcę.

Dwóch członków Komisji Rewizyjnej głosowało za udzieleniem absolutorium zarządowi. Jeden się wstrzymał. – Była zła wola zarządu, który dopiero dwa tygodnie przed zebraniem dostarczył dokumenty. Jak można było dokonać rzetelnej analizy, skoro pozostali członkowie Komisji Rewizyjnej mogli pracować tylko 1,5 godziny po pracy? Dawno apelowałem o przeprowadzenie kontroli w klubie. Nie wiem, dlaczego od tego odciął się organ kontrolujący klub, starostwo? Jest szereg spraw niewyjaśnionych. Choćby, jakie jest prawdziwe zadłużenie? – pytał najstarszy działacz Podhala, 80- letni Jerzy Ossowski, członek KR, który wstrzymał się od wniosku o udzielenie absolutorium.

- Bijmy pianę, a chciałbym usłyszeć, jaki jest pomysł na spłacenie zawodników – dopytywał się były hokeista, Rafał Sroka.
- Sprzedać zawodników – odparł Mirosław Mrugała, czym chyba przekonał tych niezdecydowanych, by nie udzielili mu absolutorium. Chociaż wcześniej w swoim wystąpieniu nie zająknął się o dymisji, o której tak głośno mówił. Natomiast apelował: - Czas skonsolidować środowisko. Zapraszam do współpracy. Tymi słowami dawał do rozumienia, że nie bardzo chce opuszczać statku.

- Co nagle, to po diable – mówił były hokeista Podhala, Andrzej Słowakiewicz. – Jeśli nie ma kandydata na prezesa, to wnioskuję, by „walne” odłożyć w czasie, gdy wybrane zostaną nowe władze PZHL. Trzeba stworzyć mocną strukturę klubu, by wrócił do lat swojej świetności. Powstanie Ośrodek Licealny w Nowym Targu, z dotacją 900 tysięcy złotych. Zatrudnieni zostaną profesjonalni trenerzy, którzy opracują program szkolenia. Do związku już zgłaszają się kandydaci. Wybierzmy delegatów na zajazd PZHL. Mamy w swych szeregach świetnych ambasadorów, jak choćby Walentego Ziętarę. To ostatnia szansa, by wrócić do korzeni. Jeśli teraz wsiądziemy do nieodpowiedniego pociągu, to ten właściwy nam odjedzie.

- Nie ma powodów, by przerwać zebranie. Jeśli się nie znajdzie kandydat, to starostwo wprowadzi kuratora. To będzie „czarna dziura”. Nikt w klubie nie będzie mógł podjąć decyzji, bo zarządu już nie ma. Wyrok na nowotarski hokej zostanie tylko oddalony w czasie. Jeśli dzisiaj nie wybierzemy zarządu, to wyjdziemy na chłopców w krótkich spodenkach – przekonywał przewodniczący zebrania, Jan Gabor.

- Jaka jest odpowiedzialność zarządu za doprowadzenie do takiego długu? - dopytywał się Walenty Ziętara. – Stowarzyszenie odpowiada swoim majątkiem – otrzymał odpowiedź dopiero po przerwie od Jana Gabora.

- Jeśli chcemy ratować hokej, to musimy dzisiaj wybrać nowe władze – namawiał zebranych wieloletni prezes Tadeusz Japoł.

Pomysł na reasumpcję zgłosił starosta Maciej Jachymiak, obrońca zarządu. – Dwa lata temu, gdy Wojas rzucił tym wszystkim zanosiło się na koniec nowotarskiego hokeja. Wtedy znalazł się Mirosław Mrugała z kolegami i podjął się ratowania klubu. Nie musiał tego robić, bo z młodzieżowym klubem nieźle sobie radzili. Działali w pierwszym roku na zasadzie pospolitego ruszenia, ale skutecznie. Nie mogli nic zdziałać za pół miliona. To było za mało i musiało się skończyć porażką. Nikt im za to nie podziękował. Nie wyszło im i powinni się podać do dymisji. Obiekt przypomina ruinę i dlatego nie ciągną do niego sponsorzy. Bogaty sponsor, to spółka skarbu państwa. Decyzje o tym, kogo będą sponsorować zapadają na wysokich szczeblach. Polityka, a nie ekonomia o tym decyduje – powiedział.

Dzięki kasacji poprzednich decyzji, przywrócono do łask prezesa Mirosława Mrugałę i wiceprezesa Grzegorza Pustułkę ( pozostali członkowie zarządu podali się do dymisji). Tylko po to, by z trzema nowymi członkami utworzyć tymczasowy zarząd, maksimum na trzy miesiące. Z propozycją tymczasowego 5-osobowego zarządu wyszedł Robert Zamarlik. On też został nowym prezesem i wspólnie z wyżej wymienionymi oraz Agatą Michalską i Januszem Kmiecikiem będą działać. - Pracować będziemy maksimum trzy miesiące – zastrzegła Agata Michalska.

Nowy prezes urodził się 13 marca 1979 roku w Nowym Targu. Były hokeista Podhala, który obecnie pracuje w Krakowie, jako eksport menadżer. – Cała moja kariera zawodowa oparta jest na wysokich szczeblach menadżerskich – mówi. Studiował w Australii, w Perth i tam też grał w hokeja (2002 rok). Po powrocie zagrał kilka spotkań w pierwszej lidze, w zespole MMKS. Ci, którzy dobrze go znają, twierdzą, że to przebojowy facet, operujący biegle obcymi językami.

Jemu i jego współtowarzyszom życzymy, by spełniły się marzenia prawdziwych sympatyków „Szarotek” i te jak najszybciej wróciły na salony polskiego hokeja. By udało im się wyprowadzić finansowo klub na prostą.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama