Badania to niezwykle ważna rzecz. Takich rzeczy nie można lekceważyć, bo mogą doprowadzić do śmierci. Piłkarz Livorno, Morosini zasłabł w czasie meczu i zmarł w szpitalu. Morosini nie miał tyle szczęścia jak Muamba w Anglii. Nie daj Boże, gdyby się coś takiego wydarzyło się u nas, nie tylko w meczu, ale także na treningu. Uczestniczenie piłkarza w zajęciach bez ważnych badań lekarskich jest karygodnym niedbalstwem, mogącym mieć przykre konsekwencje.
Tragiczna lista
Taccola w Cagliarii (1969) rok), Curi w Perugii (1977), Foe z Kamerunu (2003), Węgier Fher (2004), Hiszpan Puerta (2007), Japończyk Matsuda ( 2011), Włoch Morosini (2012).
- Kierownictwo drużyny powinno też czuwać nad ilością żółtych kartek, by potem ciężka praca piłkarzy na boisku nie została ograbiona walkowerem – kontynuuje analizę Daniel Siwor. - Tak było w przypadku tylmanowian. Nie można mieć o to pretensji do podokręgu, który tylko czuwa nad prawidłowym przebiegiem rozgrywek. Każda kolejka jest wprowadzana do extranetu i na bieżąco można śledzić ilość kartek. Kierownik powinien mieć w szatni wywieszony wykaz graczy ukaranych kartkami. Tylmanowianie nie wykupili zawodnikowi trzech żółtych kartek, stąd strata punktów i spadek z pierwszego na piąte miejsce po jesieni. W Rabce też niewiele zabrakło, by doszło do walkoweru.
Skoro jesteśmy przy kartkach, to miniona kolejka obfitowała w żółty kolor. W pięciu meczach arbitrzy pokazali 33 „żółtka”. Ale mogą być też mecze czyste, jak w Tylmanowej i Kluszkowcach, gdzie sędziowie nie wyciągnęli kartki z kieszeni. Zastanawia, czy piłkarze tak ostro grają, czy może „sprawiedliwi” są nadgorliwi i zbytnio szastają kartkami? Osiem kartek pokazał arbiter meczu na szczycie w Nowym Targu. Wiele z nich było wyciągniętych pochopnie przez sędziego Marondela. Można było w kilku przypadkach udzielić ustnego upomnienia, a tak zepsuł widowisko, na które wszyscy ostrzyli sobie zęby. Nie można reagować na okrzyki zawodników, czy kibiców z trybun. Trzeba mieć własne zdanie i ocenę sytuacji. Częściej karał gości, którzy obawiali się kontaktu z rywalem, bo od razu wyciągał żółty kartonik.
Granit razem z Chabówką są zespołami, które nie przegrały jeszcze meczu, ale straciły dwa punkty. Dla czarnogórzan punkt wywieziony z trudnego nowotarskiego terenu to sukces zważywszy na pracę arbitra. W Chabówce apetyt zapewne był większy po sensacyjnej wygranej z Lubaniem. Tymczasem tylko remis z Babią Górą, która wydawała się po pierwszej kolejce zdecydowanie łatwiejszym kąskiem. Chociaż w Rabce pozostawiła po sobie dobre wrażenie.
Huragan i Wierchy rozpoczęły udanie wiosnę, z kompletem punktów. O wiele łatwiejsze zadanie mieli rabczanie, gdyż dwukrotnie występowali przed własną publicznością. Z kolei Huragan charakteryzuje świetna gra w obronie i dobry bramkarz. Jeszcze nie stracili gola. Do tego wyspecjalizowali się w zabójczych kontrach. Zespołem świetnie dyryguje K. Waksmundzki.
Falstart zanotował Orkan. Niedawny VI-ligowiec nie zdobył jeszcze punktu. W minioną niedzielę uległ nawet beniaminkowi z Kacwina na własnych śmieciach. Katem okazał się Hasaj, który był za szybki dla obrońców Orkana. Potrafił minąć 2-3 rywali, świetnie dograć piłkę partnerom lub samemu wykończyć akcję.
Drugim zespołem, który ma dwa mecze „w plecy” jest Zapora. Co prawda postawiła się w niedzielę liderowi, ale tylko do 65 minuty. Słabo, jeśli chodzi o zdobywanie punktowe, prezentuje się zespół z Nowego Targu, a także z Lipnicy.
Po pierwszej wiosennej serii zastanawialiśmy się, czy klęska Orawy, to wypadek przy pracy, czy też ten zespół trzeba spisać na starty. Okazuje się, że potrafi walczyć. Wygrała ważny mecz o tzw. sześć punktów. Może to zwycięstwo natchnie zespół, a zawodnicy uwierzą w swoje umiejętności i zaczną piąć się w ligowej tabeli.
Wysłuchał Stefan Leśniowski