Zapraszamy na relacje z VI ligi z udziałem podhalańskich drużyn. Wyniki: Orkan Raba Wyżna – Ogniwo Piwniczna 3:2, Orawa Jabłonka – Hart Tęgoborze 1-1, Wierchy Rabka – Poroniec Poronin 0:0, Grybovia Grybów – KS Zakopane 3:0...
Orkan Raba Wyżna – Ogniwo Piwniczna 3:2 (2:2)
1-0 Zubek 15 karny,
1-1 Dorula 25 karny,
2-1 Zubek 33,
2-2 Mikrut 41,
3-2 Bala 57.
Żółta kartka: Filipek. Sędziował: Zbigniew Suwada z Jabłonki.
Widzów 300.
Orkan: Kołodziej – Michał Czyszczoń (60 Rapta), Bogdał (15 Mateusz Czyszczoń), Filipek, Możdżeń, Bala, Zubek, Zięba, Antolak ( 55 Traczyk), K. Bochnak (80 Grudnik), Teper.
Ogniwo: Lichoń – Smyda, Mikołajczyk, Izworski, Jarzębak, Rożek, Mikrut, Dorula, Weber, Sztuczka (46 Sobonkiewicz), Łukaszyk (76 Nawalany).
Orkan konsekwentnie realizuje zadanie wydostania się ze strefy spadkowej. Po bezbramkowym remisie w Tymbarku piłkarze z Raby Wyżnej pokonali groźnego rywala w walce o utrzymanie się w VI lidze Ogniwo Piwniczna. Prawie 300 osobowa widownia (w tym wielu kibiców z Piwnicznej) było świadkami emocjonującego i wyrównanego spotkania. Szczególnie pierwsza połowa meczu była ciekawa i obfitująca w bramki. Pierwsi w tym spotkaniu zaatakowali gospodarze. Już w 4 minucie strzał Bogdała minimalnie minął słupek. W 15 minucie Zięba energicznie wszedł w pole karne, został sfaulowany, a jedenastkę na gola zamienił Zubek. Kolejne akcje i dobre sytuacje Zubka, oraz Zięby nie przyniosły zmiany rezultatu. To szybko zemściło się. W 25 minucie goście wyrównali również z „jedenastki” podyktowanej za faul na Weberze w polu karnym. Gola zdobył Dorula. Osiem minut później duet Zięba - Zubek przeprowadzili piękną akcję, a ten drugi mocnym strzałem z 25 metrów pokonał nie najlepiej interweniującego bramkarza gości. W 41 minucie padło jednak wyrównanie. Gola zdobył Mikrut. Druga odsłona spotkania nie była już tak emocjonująca, ale dla gospodarzy szczęśliwa. W 57 minucie Bala w polu karnym minął dwóch przeciwników i nieuchronnie posłał piłkę do siatki obok bramkarza. Gospodarze wiedząc, że najlepszą obroną wyniku jest atak nie cofnęli się, ale grając uważnie w obronie prowadzili grę w środkowej strefie boiska. Przyniosło to im efekt w postaci zwycięstwa i bezcennych trzech punktów.
Ryb
Orawa Jabłonka – Hart Tęgoborze 1:1(0:1)
0-1 samobójcza Bryja 4,
1-1 Owsiak 80.
Sędziował: Paweł Folwarski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: Owsiak, T. Nowak – G. Olchawa, Kamiński, Joniec, T. Olchawa.
Widzów 200.
Orawa: Pulit – Bryja (55 Machaj), Czapp, Kita, T. Nowak, Rutkowski (46 Kucek), Skoczyk (75 Zembol), M. Nowak, Janiczak, Wesołowski, Stokłosa (60 Owsiak).
Hart: Mackiewicz – Kamiński (70 Górawski), Łukasik, Mirek, Baran, T. Olchawa, Ciastoń, Joniec (85 Kosakowski), Dziedzic, G. Olchawa (75 P. Olchawa), Gołąb.
Inauguracja wiosennej rundy na stadionie w Jabłonce nie wypadła efektownie, a to z powodu gry obu drużyn „jak i tylko remisu gospodarzy”. Wynik 1-1 był zresztą powtórką z jesieni. Orawa spotkanie rozpoczęła „od prezentu” dla drużyny gości. Bo jak inaczej nazwać celną główkę Bryi do swojej bramki po zagraniu piłki z rzutu rożnego. Ta bramka tak zdeprymował drużynę gospodarzy, że nijak nie potrafili skonstruować składnej akcji. Sprawy nie ułatwiali im goście, którzy grając wzmocnioną defensywą rozbijali chaotyczne ataki miejscowych. Jednak w 12 minucie doświadczony Stokłosa zamiast strzelać z dogodnej sytuacji podawał piłkę do Wesołowskiego, ale mało precyzyjnie i okazja została zaprzepaszczona. Dopiero tuż przed upływem gry w pierwszej połowie akcja Wesołowski – Janiczak – Skoczyk powinna przynieść gospodarzom wyrównanie. Niestety dla gospodarzy ich snajper Bolesław Wesołowski uderzając piłkę głową z 5 metrów posłał futbolówkę nad poprzeczką.
Po zmianie stron dopiero zmiany poczynione przez trenera Orawy Bogdana Jazowskiego spowodowały odmianę w sposobie gry gospodarzy. Tym niemniej to Hart mógł w 79 minucie przechylić szalę na swoją korzyść. Trójka zawodników Hartu atakowała jednego obrońcę, ale się pogubili i piłka padła łupem Pulita. Spotkała ich za to natychmiast sroga kara. Do dalekiego podania Zembola doszedł Owsiak wygrał pojedynek biegowy z obrońcą, a widząc wychodzącego bramkarza posłał z 11 metrów precyzyjnego „loba” do siatki drużyny przyjezdnej. W końcówce goście skoncentrowali się na obronie jednego punktu a gospodarze nie mieli pomysłu na rozstrzygnięcie spotkania na swoją korzyść.
Ryb
Wierchy Rabka – Poroniec Poronin 0:0
Żółte kartki: Książek, Jagosz – Stanco.
Sędziował: Jan Kurek z Limanowej.
Widzów 250.
Wierchy: Bednarczyk – Książek (70 Nawara), Majerski, Mitoraj, Tupta, Śmieszek, Świerk (60 Niedźwiedź), Pędzimąż, Gacek, Leśniak, Jagosz (65 Czyszczoń).
Poroniec: Stańco – Świder, Wysocki, Galica, M. Wicher (27 K. Łukaszczyk), Pańszczyk, Kucek (75 Zarycki), Grela, Zmarzliński, Ustupski (58 F. Łukaszczyk), Nuciak.
Pierwsze Podhalańskie wiosenne derby nie dostarczyły licznie zgromadzonym widzom spodziewanych emocji. Nie było bramek, a sytuacje, jakie zaistniały w tym meczu, to efekt błędów obrońców i bramkarzy. W pierwszych 20 minutach przewagę posiadali gospodarze, ale pierwszą sytuację dla nich sprokurował bramkarz Porońca. Ostatecznie jednak gol nie padł, ponieważ Pedzimąż uderzając piłkę głową z 5 metrów posłał futbolówkę wprost w ręce powracającego do bramki Stańcy. Jeszcze lepszą okazje miał w 16 minucie Jagosz, ale ten z kolei w sytuacji sam na sam „popisał” się niecelnym lobem. W 24 minucie goście wyszli z kontrą. Centra Nuciaka minęła Bednarczyka i piłka spadła na nogę Wysockiemu, który jednakże strzelił wysoko nad bramką. W 36 minucie kolejna kontra Porońca zakończyła się bardzo niecelnym uderzeniem Kucka. W tej samej minucie Grela zablokował próbę wepchnięcia piłki do siatki przez Jagosza. Jeszcze na początku drugiej części meczu inicjatywę miały Wierchy, ale wygasała ona wraz z upływem czasu. Poroniec dochodząc do głosu próbował zdobyć bramkę uderzeniami z dystansu. Minimalnie niecelnie strzelali: Grela i Nuciak. W 75 minucie kiks w obronie Rabki popełnił Śmieszek i niespodziewanie w sytuacji sam na sam znalazł się Zmarzliński. Uderzył wprawdzie celnie, ale Bednarczyk instynktownie nogą sparował ten strzał na róg. Chwilę później Galica wyłuskał piłkę z pod nóg Czyszczonia, gdy ten był sam przed bramkarzem Porońca w odległości 7 metrów. Końcówka zdecydowanie należał do gości, którzy jednak jak w poprzednich minutach nie umieli umieścić piłki w siatce Wierchów. Wynik sprawiedliwy, mecz nieciekawy.
Ryb
Grybovia Grybów – KS Zakopane 3:0 (0:0)
KS Zakopane: Hajovsky – Pękala, Piguła, Piekarczyk (50 Kłosowski), Krzystyniak – Babicz, Frasunek (67 Leks), Leniewicz, Lasak – Król (60 Dudziak), Stępień.
Mecz na szczycie szóstej ligi pomiędzy Grybovią Grybów a KS Zakopane rozegrany został w…Wojnarowej. - Ta wiadomość trochę nas ucieszyła – mówił przed meczem trener zakopiańczyków, Janusz Szczepaniak. - W tym upatruję naszej szansy.
Niemniej faworytem pojedynku byli piłkarze z Grybowa, którzy jesienią wygrali pod Giewontem 2:0. Papierowe kalkulacje sprawdziły się na boisku. Zakopiańczycy tylko w pierwszej połowie toczyli wyrównany bój. Oba zespoły miały po jednej wybornej sytuacji. Gospodarze trafili w słupek, a lob Stępienia minimalnie poszybował nad poprzeczką.
- W drugiej połowie odkryliśmy się i spotkała nas za to kara – mówi Janusz Szczepaniak. – Wszystkie gole straciliśmy z kontrataków. Grybovia grała dobrą piłkę i udzieliła nam surowej lekcji. Niemniej nie odpuszczamy i walczymy dalej.
W innych spotkaniach: Dobrzanka Dobra – Przełęcz Tylicz 4:1,
Łosoś Łososina Dolna – KS Tymbark 0:0,
Biecz – Kobylanka 1:0,
Moduł Zagórzany – Zawada Nowy Sącz 3:4.
Stefan Leśniowski