Pod koniec drugiej kwarty Witold Chamuczyński wziął czas i za moment rywalki po raz pierwszy trafiły do kosza. Było wtedy 57:2. Trenerowi chyba zrobiło się żal przyjezdnych, bo też najlepiej rzucające w drużynie sadzał na ławce. Dał wszystkim dziewczynom pograć, a te, często z drugiego planu, nie miały zamiaru folgować przeciwniczkom. Trafiały, zbierały piłkę, wyprowadzały kontrataki. Iskra nie mogła rozpalić ogniska. Tliła się, ale tylko do pewnego momentu, w najważniejszym gasła. Nie pozwoliły na większy „płomień” nowotarżanki, które przechwytywały piłkę, nie dopuszczały rywalki do czystych pozycji rzutowych. Jeśli już próbowały oddać rzut z dystansu, to na tablicach były bezradne.
Dokonała się bezkrwawa rzeź niewiniątek, a najważniejsze podpisy pod tym okrutnym wyrokiem złożyły: Kubowicz i Z. Zubek, które, mimo iż sporo czasu przesiedziały na ławce, rzuciły po 28 punktów. Ta druga, na początku ostatniej kwarty, zdobyła setny punkt.
- Zdaje sobie sprawę, że mecz nie wyglądał efektownie, ale to nie nasza wina – mówi trener Gorców, Witold Chamuczyński. – Słabość przeciwnika spowodowała, iż mecz był jednostronnym widowiskiem, a kibice nie lubią takich spektakli. Nie mogliśmy przećwiczyć ataku pozycyjnego, bo przeciwnik stał ciasno w strefie. Graliśmy prosty basket. Ta zawodniczka, która miała pozycję do rzutu, albo wchodziła pod kosz, albo rzucała z półdystansu. Mnóstwo punktów zdobyliśmy z kontry. Z punktu widzenie szkoleniowego ten mecz nic nam nie dał.
Gorce Steskal Nowy Targ – Iskra Klecza Dolna 141:8 (31:0, 36:2, 29:4, 45:2)
Gorce Steskal: Z. Zubek 28, Nowak 4, Olcoń 6, Jaskierska 3, Różańska 10, S. Zubek 14, Sołtys 4, Kobylarczyk 6, Kubowicz 28, Florek 18, Jędrol 12, Homoncik 8. Trener Witold Chamuczyński.
Stefan Leśniowski