- Przez pierwsze dwie kwarty graliśmy jak na pikniku – mówi trener nowotarżanek, Mirosław Ćwikiel. – Zdobyliśmy kilka punktów, ale daliśmy też trafić przeciwnikowi. Broniliśmy byle jak. Odnoszę wrażenie, że zawodniczkom wydawało się, iż po wysokiej wygranej w Starachowicach, również u siebie łatwo ograją przeciwnika. Tymczasem ten zagrał lepiej, a myśmy spali. Teoretycznie byliśmy przy zawodniku rzucającym, ale nie staraliśmy się mu przeszkodzić w rzucie. Graliśmy pasywnie. Nic więc dziennego, że z łatwością przeciwnikowi wszystko wpadało. Dziewczęta zmotywowały się dopiero po przerwie. Zastosowaliśmy nacisk na całym boisku i miały problemy z wyprowadzeniem akcji. Dwa przechwyty Piędel dały sygnał do zmiany scenariusza. Wreszcie piłka zaczęła wpadać do dziury. Wcześniej konturowaliśmy akcje zaczepne, ale rzuty były takie sobie. Trzecia kwarta zdecydowała o wyniku. Dopadł nas marazm, być może spowodowany wyrzuceniem z zespołu Długopolskiej, która nie chodziła na treningi. Z kolei D. Cyrwus uznała, iż słabo gra i tuż przed końcem sezonu zrezygnowała.
Gorce Steskal Nowy Targ – Gracz Starachowice 63:48 (18:13, 7:8, 30:6, 8:21)
Gorce Steskal: Piędel 19, Wolska 2, Rokiciak 2, Kubowicz, Lasyk 6, Florek, Przybyło 4, Jachymiak 10, Pudzisz 3, Szopińska 17. Trener Mirosław Ćwikiel.
Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski