Wtedy nowotarżanki dały koncert gry. Zagrały wprost fenomenalnie w ataku i w obronie. Przeciwnik kompletnie się pogubił, motał się jak ryba w sieci. Góralki uzyskały 15-16 punktową przewagę i potem spokojnie kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie. Z kolei trener Mirosław Ćwikiel mógł przećwiczyć różne warianty gry, korzystają ze wszystkich dziewczyn.
– Zagrały wszystkie. Nie było zawodniczki, która przebywałaby krócej na parkiecie niż 5 minut – powiedział. – Zaczęliśmy spotkanie niemrawo. Przegrywaliśmy deskę i dlatego nie potrafiliśmy odskoczyć na bezpieczną odległość. Brakowało nam wdepnięcia, walki o piłkę. 10 punktów przewagi do przerwy ciut nas uśpiło na początku trzeciej kwarty. Pozwoliliśmy na zbyt wiele gospodyniom, które zaczęły się do nas zbliżać. Na szczęście od trzeciej minuty tej ćwiartki zaczęliśmy grać bardzo rozsądnie. Nie było zbyt dużo indywidualnych akcji, niemniej z czystych pozycji oddawaliśmy rzuty. Nie było akcji, po których pakowalibyśmy się na przeciwnika i wykonywali nieprzygotowane rzuty. Udało nam się odjechać na odległość 15-16 punktów. Miejscowe nie grały dobrze w tym fragmencie meczu, ani w ataku, ani w obronie. Zaczęły kombinować w obronie każdy swego, ale dochodziło wtedy do sytuacji, w których jedna lub dwie moje zawodniczki były niekryte. Przeciwnik nie mógł się połapać. Trener rywalek posadził na ławce swoją jedynkę i skończyła się gra. Próbowały grać na całym, ale oprócz kilku wpadek, to dość poprawnie wyprowadzaliśmy piłkę z własnej połowy.
Stal Stalowa Wola – Gorce Steskal Nowy Targ 49:72 (13:19, 13:17, 10:21, 13:15)
Gorce Steskal: Szopińska 5, Piędel 16 (4x3), Rokiciak 7, Pudzisz 7, Lasak 14, Perhon 6, Słaby 6, Lasyk 5, Wolska 4, Florek 2. Trener Mirosław Ćwikiel.
Stefan Leśniowski