14.12.2011 | Czytano: 1443

„Odlecieli” z mistrzem

Po raz pierwszy kibice z Podhala mogli obejrzeć w akcji, na żywo, najlepszego motocyklistę świata, nowotarżanina Tadeusza Błażusiaka. Do Łodzi udali się w potężnej sile i to nie tylko z firmy Błażusiak & Kegel. Co rusz w Atlas Arenie można było spotkać znajomą gębę.

W charakterystycznych białych czapeczkach, ufundowanych przez firmę Błażusiaka, podziwiali fenomenalną jazdę krajana. Dotychczas mogli go oglądać tylko za pośrednictwem szklanego ekranu.

- To nie to samo. Mistrz był na wyciagnięcie ręki. Mogłem poczuć zapach spalin, ryk motocykla i moc adrenaliny – mówi Grzegorz Wrona.

- Miałem potworne wsparcie – przyznaje Tadeusz Błażusiak. – Jeszcze nigdy nie czułem, że każda osoba w hali mnie dopingowała, ściskała za mnie kciuki. To niesamowite uczucie. W fantastyczny sposób mnie zmobilizowali do walki. Nie mogłem ich zawieść.

Już podczas prezentacji otrzymał burzę oklasków na stojąco. Wydawało się, że blisko 8 – tysięczna widownia nie przestanie bić brawo. - Wiedziałem, że dostanę duże wsparcie od kibiców, ale nie przepuszczałem, że aż takie – powiedział mistrz.

Nie tylko „Taddy” zachwycał się wspaniałą atmosferą w hali. Również zagraniczni zawodnicy wypowiadali się w samych superlatywach. - Nie przypuszczałem, że fani w Polsce tak kochają ten sport i oczywiście swojego króla suprenduro, Tadeusza Błażusika – mówił Szwed Joakim Ljunggren.

- Gdy Tadek fruwał w powietrzu, to cała Atlas Arena „odleciała” z nim. Rywale tylko na starcie mieli nadzieję, a potem tylko… na podium byli o krok od Błażusiaka. W wyścigach byli daleko w tyle. W klasyfikacji generalnej mają również bardzo, bardzo daleko do niego – mówi Grzegorz Wrona.

- To geniusz i powinniśmy być dumni, że mamy takiego gościa. To, co robi na motocyklu przekracza ludzką wyobraźnię. Gdyby nie Tadek, to zawody byłyby nudne. On robił show, widowisko, bo reszta…po prostu jechała. Teraz wiem, dlaczego ten sport robi ogromną furorę, również w naszym kraju – mówi Paweł Lasyk.

- „Taddy” jest wielki. Na każdych zawodach podkreśla, że jest Polakiem. To również dowód jego wielkości i klasy – dodawał krajan Błażusiaka, Krzysiek.

- Warto było tutaj przyjechać. Drugi raz taka okazja może się nie zdarzyć. Zobaczyć fenomena, bo tak można tylko powiedzieć o kimś, kto wygrał czternaście finałów w rzędu. Mimo, iż regularnie śledzę jego poczynania, to nie nadążam zliczać jego rekordów. Ten jest najświeższy, ale zapewne nie ostatni – mówi Łukasz.

Pełna fotorelacja z imprezy pod http://www.sportowepodhale.pl/index.php?s=tekst&id=4493

Tekst Stefan Leśniowski,
Zdjęcia Mateusz Leśniowski, Łódź

Komentarze







reklama