14.11.2011 | Czytano: 1724

Klasa A: Podsumowanie, bogata statystyka jesieni

Jaka była ta liga jesienią? Głosy są najróżniejsze. A to, że zawiodły zespoły jeszcze nie tak dawno będące w czołówce (Czarni, Orawa, Jarmuta), co w sumie oczywiste. Wykorzystali to inni, rewelacyjni beniaminkowie z Czarnej Góry i Nowego Targu oraz Huragan. Spory dotyczą głównie kwestii, czy świadczy to o słabości pozostałych, czy jednak o tym, że poziom się wyrównał, tyle tylko czy w dół, czy w górę?

Malkontenci twierdzą, że w dół i argumentują, że ligą rządzą ci sami zawodnicy, zaprawieni już w niejednych bojach. Że brak młodej krwi. Że zespoły nieraz grają gołą jedenastką, a czasem nawet jej nie mogą zebrać. Że nie szanowano nóg ( 332 żółte kartki; 9 czerwonych). Mnie jednak jesienią liga cieszyła. Nie kręciłem nosem, nie marudziłem, nie myślałem o każdym weekendzie z niechęcią. Czekałem na kolejne gole, bo tych było mnóstwo. Padały hokejowe rezultaty, na które psioczyli fachowcy, ale z pewnością na urodzaj goli nie narzekali kibice ( 355 razy bramkarze wyjmowali futbolówkę z siatki). Zauważyłem, że o ile w kilku poprzednich sezonach nie brakowało kolejek, w których wynik meczu można było z góry przewidzieć, o tyle teraz niemal w każdy ligowy dzień mieliśmy rodzynki, które tylko zaostrzały apetyt.

Czy Jarmuta znów polegnie? Kiedy się odrodzi? Czy Granit i Podhale wytrzymają ostre tempo, narzucone przez siebie? Kto następny w kolejce do utarcia nosa? Co dzieje się z piłkarzami Jabłonki i Czarnego Dunajca? Ilu trenerów straci pracę? Lubań czy Huragan mistrzem jesieni? Takie pytania rodziły się przed każdą kolejką i tylko spoglądałem w niebo, by nie spłatało psikusa nam sympatykom futbolu i piłkarzom.

Gdy patrzę na minione 13 kolejek, to meczów, które były – z różnych przyczyn – nijakie, było jak na lekarstwo. Nawet, gdy jedna z drużyn była o klasę słabsza, to rekompensatą były gole, dużo i efektownych, takich, których mogą pozazdrościć nawet ekstraklasowcy. I bardzo chciałbym, aby po rundzie rewanżowej móc powiedzieć to samo.

Kilka zespołów zrobiło krok do przodu, kilka wstecz. Zawiodły uznane dotąd firmy – Orawa i Czarni – które zamykają ligową tabelę. Grą nie zachwycały i czeka ich pracowita zima. Początek sezonu był fatalny dla Jarmuty, która przegrała pięć z rzędu spotkań. Już bito na alarm, gdy nagle się odrodziła. Niemniej zademonstrowana forma pozostawiała wiele do życzenia. Ósme miejsce nikogo w Szczawnicy nie zadawala.

Zadowoleni natomiast mogą być w Waksmundzie, Czarnej Górze i Nowym Targu. Bez wątpienia najprzyjemniej oglądało się grę Granitu. Grał bez wzlotów i upadków, bardzo solidnie w ataku i defensywie. Cieszy też, że wreszcie w stolicy Podhala odrodził się futbol, bo w poprzednich sezonach mieszczanie dostawali łupnia od okolicznych mniejszych miejscowości.

Zaskoczył wszystkich Huragan, bo przecież wiosny nie miał zbyt udanej. Nie wariują tam z trenerami i stabilna praca Adama Chlebka przynosi owoce. Huragan został wicemistrzem jesieni, chociaż długo przewodził.

Po piętach deptał mu Lubań. Tylmanowianie przegrali tylko jeden mecz, walkowerem, ale złożyli odwołanie i być może odzyskają trzy punkty. Wtedy ich przewaga wzroście nad Huraganem. Poukładany zespół przez Sebastiana Krupę, który taktykę ustala pod zawodników, ich umiejętności, a nie odwrotnie.

Pozytywem jest pojawienie się kilku młodych piłkarzy, wzbogacających ligę. Podgórski, Majerczyk, Truty, J. Bryja i jeszcze paru innych dodało rozgrywkom jakości.


Lubań Tylmanowa
Miejsce I.
Bilans: 31 punktów; 11 zwycięstw - 1 remis - 1 porażka; stosunek bramek 34-14.
U siebie: 7 z – 0 r – 0 p; bramki: 25-5.
Na wyjeździe: 4 z – 1 r – 1 p; bramki: 12-9.
Żółte kartki: 26 (najwięcej: Michał Noworolnik – 5).
Najlepszy strzelec: Sławomir Kurnyta – 10 goli.
Najlepiej punktujący: Sławomir Kurnyta – 18 pkt.
Najwyższa wygrana: 6:0 z Babią Górą.
Najwyższa porażka: 0:3 walkowerem z Zaporą.

Komentarz: Widać dobrą trenerską rękę Sebastiana Krupy. Tylmanowianie są zespołem poukładanym, grającym ofensywny i widowiskowy futbol. To taka podhalańska Barcelona, która potrafi bardzo długo utrzymywać się przy piłce, ponad 60% czasu gry. To się podoba kibicem.

Lubań jest wzorem dobrej pracy z młodzieżą. Przy boku zawodników, którzy z niejednego pieca chleb jedli, piłkarskiego rzemiosła uczą się młodzi i już stają się ważnymi punktami drużyny. Jeszcze pierwsze skrzypce grają rutyniarze – Sławek Kurnyta, zawodnik z czwartoligową przeszłością, czy też Tadeusz Udziela – reżyser gry, walczak w obronie i ataku. Przy ich boku wyrósł Kamil Kurnyta i Mirosław Podgórski. Obaj zdobyli po 7 goli. Ten ostatni już w ubiegłym sezonie pokazał, że ma strzelecki instynkt. Mało tego bardzo rzadko wystawiany był w podstawowej jedenastce. Wchodził z ławki, a potrafił zdobyć w meczu nawet dwie bramki. Jesienią rozegrał tylko trzy mecze w pełnym wymiarze czasowym. To dopiero junior. Lider posiadał dobry atak i obronę. Spore postępy poczynił w bramce Henryk Gołdyn.

Plusy

  • młodość – średnia wieku zespołu poniżej 25 lat.
  • ofensywny styl gry – cały czas w natarciu. Przeciwnicy tylko się bronili i liczyli na kontrę, lecz w wielu przypadkach niewiele mogli zdziałać.
  • solidna obrona plus pewny bramkarz.
  • szeroki i wyrównany skład – trener miał komfort pracy, gdyż dysponował dziewiętnastką równorzędnych piłkarzy, którzy rywalizowali o miejsce w wyjściowym składzie.
  • trener – ustalał taktykę pod umiejętności zawodników, a nie odwrotnie.

Minusy

  • skuteczność – może to brzmi niewiarygodnie, ale przy takiej ofensywnej grze, kiedy jest się w posiadaniu piłki przez ponad 60 % czasu gry, to goli powinno być zdecydowanie więcej niż 34.
  • stałe fragmenty gry – nie potrafili wykorzystywać rzutów wolnych, a także przed nimi się bronić. Najwięcej goli stracili po tym fragmencie gry.
  • zła zmiana zawodnika – nie zgłoszono jej sędziemu i WD uznał, że na placu gry był nieuprawniony zawodnik, odbierając trzy punkty walkowerem.

/uploads/galleries/l/c9de2602b1acee69bcdbc189d81e14e2.jpg

System gry – 4-4-2 w linii z dwoma stoperami. Boczni defensorzy włączali się do akcji ofensywnych. Ze słabszymi rywalami stosowana była taktyka 4-3-3. Grano fałszywym napastnikiem. Był nim najczęściej Kamil Kurnyta. Preferowano atak pozycyjny. Kontra rzadko stosowana, chyba przy dobijaniu rywala.

Postać zespołu – Sylwester Kurnyta
Łowca bramek, reżyser gry, o którym zazdrośnicy mówią, że ma dużo szczęścia. On jednak mu pomaga, swoimi umiejętnościami. Wie gdzie stanąć, potrafi się zastawić, umie uwolnić się od obrońcy i precyzyjnie uderzyć. Powinien dostawać większa liczbę podań. Wtedy na pewno będzie zdobywał więcej bramek, bo nie jest to piłkarz marnujący sytuacje. Zwykle wszystko, lub prawie wszystko, z czego może strzelić, wykorzystuje. Zdobył 10 goli, ale często sam rozdawal piłki. Z jego podań padło osiem goli.

Objawienie – Henryk Gołdyn
Największą bolączką w poprzednich sezonach był bramkarz. Teraz wydaje się, że tylmanowianie znaleźli właściwego człowieka. Dobrze gra na przedpolu. Złośliwcy twierdzą, że nie miał zbyt wiele pracy, ale to co miał pewnie łapał. Zrobił ogromny postęp i stał się pewnym punktem drużyny. W pięciu spotkaniach zachował czyste konto.

Rozczarowanie – Łukasz Michalik
Zdolny i utalentowany piłkarz, ale na własne życzenie przegrał rywalizację w drużynie. Mało grał, wchodził na zmiany. W końcówce rundy całkowicie zniknął z horyzontu. To efekt opuszczania się w treningach. Zapomniał, że bez pracy nie ma postępów. Inni regułę „bez pracy nie ma kołaczy” lepiej zrozumieli i wygryźli go ze składu. Mamy nadzieję, że w długie zimowe wieczory przemyśli swoje postępowanie, pokaże, że stać go na skuteczną walkę o miejsce w drużynie.


Huragan Waksmund
Miejsce II.
Bilans: 29 punktów; 9 zwycięstw – 2 remisy - 2 porażki; stosunek bramek 35-14.
U siebie: 6 z – 1r – 0 p; bramki: 22-3.
Na wyjeździe: 4 z – 1r – 2 p; bramki: 13-11.
Najlepszy strzelec: Bartłomiej Drożdż – 8 goli.
Najlepiej punktujący: Kamil Waksmundzki – 12 pkt.
Żółte kartki: 22 (najwięcej: Piotr Bryja – 4).
Czerwone kartki: 2 (Tomasz Cyrwus i Adrian Mroszczak).
Najwyższa wygrana: 7:0 z Chabówką.
Najwyższa przegrana: 3:0 z Lubaniem.

Komentarz: Gra Huraganu była sporym zaskoczeniem dla obserwatorów. Z chimerycznego zespołu, jakim był w zeszłym sezonie, zrobił się dojrzały team, który wie o co walczy. Niewątpliwie wpływ na postawę waksmundzian miały powroty Kamila Waksmundzkiego, Szymona Garcarza i Wojtka Zagaty. Huragan miał najmocniejszą linię pomocy, świetnego bramkarza Macieja Rejczka, który w czterech meczach zachował czyste konto. Wicelider świetny mecz rozegrał w Rabce. Walka, ząb za ząb, strzały, bramkarskie interwencje – to było to co kibica rajcuje. Były też dwa występy, w Tylmanowej i Nowym Targu, o których kibice Huraganu chcą jak najszybciej zapomnieć. Trzeba zauważyć, że waksmundzianie wykorzystali wszystkie potknięcia i słabości przeciwników. Zaliczyli najmniej wpadek i dlatego są wiceliderem.

Plusy

  • wzmocnienia – Kamil Waksmundzki, Wojciech Zagata i Szymon Garcarz - które utworzyły najmocniejszą drugą linię w lidze.
  • świetny bramkarz – Maciej Rejczak ma drugi wynik w lidze pod względem puszczonych goli. Wysoka, równa forma, może jeden błąd w całej rundzie. Najpewniejszy punkty drużyny Adama Chlebka.
  • waleczność – nie zawsze umiejętności, pozwalały na wytarganie zwycięstwa rywalom z „gardła”. Braki nadrabiano walecznością, poświeceniem i determinacją.

Minusy

  • brak zgrania formacji obronnej – to efekt dość częstej absencji na treningach.
  • brak stopera z prawdziwego zdarzenia – zawodnika, który dyrygowałby w tyłach, na którym opierałaby się gra.
  • niska frekwencja na treningach

System gry – 3-5-2. Wzmocniony środek pola, który preferuje atak pozycyjny, ale waksmundzianie świetnie czuli się w grze z kontry.

Postać zespołu - Kamil Waksmundzki
Po krakowskiej szkole piłki nożnej wrócił na stare „śmieci” i jest czołową postacią Huraganu. Zdobywa gole, pracuje na drużynę. Cudownie rozdaje piłki, po których bramka stoi otworem. Gdy trzeba wciela się w defensywnego pomocnika – przechwytuje niezliczoną ilość podań rywali w środkowej strefie, haruje na całej długości i szerokości boiska.

Objawienie - Jakub Bryja
Junior, który świetnie sobie radzi w dorosłym towarzystwie. Świetna lewa noga, ale i prawą potrafi zawinąć. Na pewno nie służy mu do podpierania. Dobry technicznie, szybki. Zastrzeżenia? Warunki fizyczne. Szczupły, drobny chłopak.

Rozczarowanie – Szymon Drożdż
Tyle lat gry, wielkie doświadczenie, a nie było tego widać na boisku. Jakiś zagubiony, nieczytający gry. Żadnego meczu nie rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. Najczęściej po godzinie opuszczał plac gry.


Granit Czarna Góra
Miejsce III.
Bilans 27 punktów; 8 zwycięstw – 3 remisy – 2 porażki; stosunek bramek 26-10.
U siebie: 4 z – 1r – 1p; bramki: 12-7.
Na wyjeździe: 4 z – 2 r – 1p; bramki: 14-3.
Żółte kartki: 22 (najwięcej: Andrzej Gogola – 7).
Czerwone kartki: 3 (Paweł Czajkowski, Janusz Hełdak, Piotr Sarna).
Najlepszy strzelec: Zygmunt Milon i Janusz Sarna – po 4 gole.
Najlepiej punktujący: Janusz Sarna – 10 pkt.
Najwyższa wygrana: 6:0 z Zaporą.
Najwyższa przegrana: 1:0 z Babią Górą i Podhalem.

Komentarz: Godna podziwu była postawa beniaminka z Czarnej Góry. Można rzec, że Granit był postrachem ligi. Tylko nieliczni przed sezonem twierdzili, iż trzeba na niego uważać, ale wielu przyjmowało te zapowiedzi z przymrużeniem oka. Granit był największą rewelacją, choć zaczął rundę od falstartu. Na porażkę z Podhalem, zareagował pozytywnie i w kolejnych występach grał jak z nut. Konglomerat młodości i rutyny nie dał się zapędzić w kozi róg, co więcej, po pierwszych sukcesach wytrzymał presję i grał „swoje”.

Beniaminek miał wyrównany skład. Nawet, jeśli ktoś wypadł, to miał godnego następcę. Świetna gra w obronie, tylko 10 straconych goli, najmniej w lidze. Prym w tej formacji wiedli zawodnicy doświadczeni, Paweł Czajkowski, Janusz Hełdak i Andrzej Pawlica oraz niezawodny w bramce Piotr Gogola. Gdy pierwsi dwaj pauzowali za kartki godnie zastąpili ich Piotr Sarna i Krzysztof Sarna. Gole zdobywało, aż 11 zawodników, co świadczy o wszechstronności graczy oraz już znacznym zaawansowaniu technicznym.

Plusy

  • niska średnia wieku podstawowej jedenastki.
  • kilku liderów - Janusz Sarna, Andrzej Gogola, Krzysztof Sarna - w zależności od dyspozycji dnia.
  • kolektywna gra - wiele akcji Granitu było godne kamery filmowej. * atakowanie dużą liczbą zawodników i bramkostrzelni obrońcy.
  • dobra gra w ataku pozycyjnym ( wszechstronność zawodników).
  • najlepsza obrona w lidze oraz świetna i skuteczna gra na wyjazdach.
  • doświadczenie trzonu zespołu - Janusz Hełdak, Andrzej Gogola, Piotr Sarna i Paweł Czajkowski ogrywali się już w zespołach z wyższych klasach rozgrywkowych.

Minusy

  • słaba skuteczność – na ilość wypracowanych sytuacji.
  • łamanie reguł gry – zbyt częste, objawiające się karami w postaci czerwonych i żółtych kartek.
  • krótka ławka rezerwowych – trener skorzystał z najmniejszej liczby piłkarzy, tylko z 18.
  • straty punktów z potencjalnie słabszymi rywalami, którzy nie preferowali otwartej gry.
  • słaba gra głową - mankament, który uwidocznił się szczególnie w grze obronnej.
  • nie zawsze zadawalająca frekwencja na treningach.

/uploads/galleries/l/d491d51bfea0e0da8b236f9749a0ccbe.jpg

System gry - 4-4-2 ze stoperem. Taktyka opierała się na ataku pozycyjnym z przenoszeniem obciążenia gry przez obronę, a w kontratakach wykorzystanie szybkości skrzydłowych.

Postać zespołu - Paweł Czajkowski
Dyrygent obrony. Znakomicie się ustawia i umiejętnie kieruje poczynaniami kolegów, co zaowocowało najmniejszą liczbą straconych bramek. Potrafił też uruchomić szybki atak.

Objawienie - Maciej Lichacz
Duży przeskok z juniorów młodszych do seniorów przeszedł prawie bezboleśnie. Szybki, dobry technicznie. Popracować musi nad skutecznością.

Rozczarowanie – Andrzej Gogola
Przy tak udanej jesieni, trudno znaleźć gracza, który nie spełniłby oczekiwań sztabu szkoleniowego. Gogola był wyróżniającym się zawodnikiem, kreował grę zespołu, ale jego notę obniżają kartki. Złapał ich siedem, najwięcej w lidze. Dlatego tutaj się znalazł.


NKP Podhale Nowy Targ
Miejsce IV
Bilans: 25 punktów; 8 zwycięstw – 1 remis – 4 porażki; stosunek bramek 36-20.
U siebie: 6 z – 0 r – 1 p; bramki: 27-9.
Na wyjeździe: 2z – 1 r – 3 p; bramki: 9-11.
Żółte kartki: 49 (najwięcej: Daniel Żółtek – 5).
Czerwone kartki: 0.
Najlepszy strzelec: Arkadiusz Świętek – 8 goli.
Najlepiej punktujący: Wojciech Puchlerski – 10 pkt.
Najwyższa wygrana: 9:1 z Czarnymi.
Najwyższa przegrana: 3:0 z Lubaniem.

Komentarz: Tego, że beniaminek z Nowego Targu będzie tak wysoko, pewnie nikt się nie spodziewał. Nie wierzę, że znalazł się taki jasnowidz. Co prawda prezes Grzegorz Wrona zapowiadał przed sezonem walkę o awans, ale szybko też z tego się wycofał, twierdząc, że najważniejsze, by w debiucie, znaleźć się na „pudle”. Do podium niewiele zabrakło. Najważniejsza rzecz przed rewanżami, to utrzymanie składu w komplecie i walka o mistrzostwo.

W czym tkwi siła nowotarżan? W doświadczeniu. Łukasz Ślusarek, Adam i Grzegorz Hajnosowie, Łukasz Ojrzanowski, Mirosław Sulka to doświadczeni gracze, bardzo mocni jak na tą ligę, w przeszłości grający w wyższych ligach. Młodzi starają się im dorównać i to drużynie wychodzi na dobre, chociaż jak to z młodymi bywa, często nie potrafią ustabilizować wysokiej formy na dłużej. Spore postępy zrobił Kamil Rabiasz, którego w tej chwili można zaliczyć do czołowych „łapaczy” ligi. Potężnym atutem jest gra na własnym boisku.

Plusy

  • doświadczenie i młodość – duża różnorodność, jeżeli chodzi o zawodników. Wartość zespołu rosła z każdym kolejnym meczem.
  • długa i równa ławka rezerwowych - trener miał do dyspozycji 27 zawodników. Rywalizacja o pierwszą „11” jest duża, co widać na treningach.
  • zaplecze – do dyspozycji trenera jest 6-7 zawodników z drużyny juniorskiej, którzy w każdej chwili są w stanie zagrać i to z powodzeniem, jak choćby Patryk Wronka, który bardzo dobrze zaprezentował się w ostatnim meczu z Huraganem.
  • trener – najbardziej charyzmatyczna osoba w drużynie. Doskonali się w sztuce trenerskiej. Cieszy się dużym zaufaniem zespołu.

Minusy

  • zbyt częste kolizje z futbolowym prawem – aż 49 żółtych kartek, najwięcej w lidze.
  • gorące głowy – zawodnicy czasami zapominają, że grają dla zespołu i wdają się w słowne przepychanki z rywalami i sędziami, burząc rytm i założenia taktyczne.

/uploads/galleries/l/3d520736f3de138248c3b4b3163dcca5.jpg

System gry - 4-4-2 – obrona grała większość meczów w linii z dwoma wchodzącymi obrońcami. Taktyka dobierana do przeciwnika.

Postać zespołu – Marcin Bobek
Cichy bohater wielu spotkań. Nie trafiał na czołówki sprawozdań pomeczowych, bo nie często zdobywał gole, ale to człowiek od czarnej roboty. Odpowiedzialny za realizację założeń taktycznych. Zawsze przydzielane były mu najtrudniejsze zadania. Często „robi” za plaster dla najlepszych. Potrafił ich wyłączyć z gry i jeszcze po odebraniu piłki uruchomić atak. Często jego podania otwierały drogę do bramki.

Objawienie - Arkadiusz Świętek
Obiecujący zawodnik, który jeszcze na wiosnę grał w lidze amatorskiej. Przebojem wszedł do zespołu i był postrachem bramkarzy, zdobył 8 goli. Dysponuje świetną techniką, szybkością oraz uderzeniem zarówno z prawej jak i lewej nogi. Pracuś. Nie było dla niego straconych piłek.

Rozczarowanie – Daniel Żółtek
Przyszedł z Lepietnicy Klikuszowa. Grał nieźle. Wykorzystywał świetne warunki fizyczne, ale nadal pozostały mu inklinacje do ostrej gry. Za często łapał kartki. To zaważyło, iż znalazł się w tej rubryce. Liczymy, iż wiosną wyeliminuje ten mankament.


Wiatr Ludźmierz
Miejsce V.
Bilans: 25 punktów; 7 zwycięstw – 4 remisy -2 porażki; stosunek bramek 28-14.
U siebie: 4 z – 3 r – 1 p; bramki: 13-5.
Na wyjeździe: 3z – 1r – 1p; bramki: 15-9.
Żółte kartki: 20 (najwięcej: Grzegorz Handzel i Robert Słaboń – po 3).
Czerwone kartki: 1 (Jakub Siuta).
Najlepszy strzelec: Marcin Borkowski – 6.
Najlepiej punktujący: Marcin Borkowski – 12 pkt.
Najwyższa wygrana: 6:3 z Czarnymi.
Najwyższa przegrana: 3:1 z Huraganem.

Komentarz: Mogło być lepiej, ale w Ludźmierzu cieszą się z tego, co im podarowała jesień. Na pewno była słabsza niż poprzednia. Złożyło się na to wiele czynników, jednym z nich było odmłodzenie składu. Starsi zawodnicy nie ciągli już w takim stopniu drużynę, jak drzewiej. Pałeczkę przejmują 20-latkowie. Są jeszcze chimeryczni, ale kilku z nich już udowodniło, iż ma papiery na granie. Tylko trzeba talent poprzeć solidnymi treningami, a z tym nie jest najlepiej. Frekwencja na treningach nie zadawala szkoleniowca. Ma wtedy spętane ręce, by nakreślić taktykę, wybrać odpowiedni wariant na przeciwnika. Największą bolączką jest brak rasowego napastnika. Zawodnika, który na zawołanie zdobywałby gole, jak choćby Wojciech Siuta, który był królem strzelców klasy B, wtedy, gdy Wiatr wywalczył awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Teraz Wojtek występuje tylko wtedy, gdy biznes mu na to pozwala. Defensywa i pomoc były atutem ludźmierzan.

Plusy

  • średnia wieku w granicach 23 lat – większość graczy z przedziały 1987 i wzwyż. Starszych, doświadczonych piłkarzy jak na lekarstwo. Czasem grali lub wchodzili na zmiany - Wojciech Siuta, Michał Malacina i Maciej Leski.
  • wprowadzenie młodych „wilczków” – Łukasza Gacka i Krzysztofa Trutego było strzałem dziesiątkę. Obaj pokazali, że warto w nich inwestować.
  • defensywa – wydawało się, że pod nieobecność Bartka Mrożka, starego wyjadacza, ta formacja będzie „kaleczyła”, ale okazuje się, że nie ma ludzi niezastąpionych.
  • pomoc – Karol Grzęda i Grzegorz Bobek świetnie kierowali zespołem, potrafili dostarczać dobre piłki kolegom.

Minusy

  • brak snajpera z prawdziwego zdarzenia – Marcin Borkowski ma takie zadatki. Umie się znaleźć w polu karnym, piłka go szuka, tylko ma problemy z wykorzystywaniem wszystkich „setek”. Zdobył, co prawda sześć goli, ale w jednym meczu cztery.
  • słaba frekwencja na treningach – ona nie pozwoliła wielu graczom pokazać pełni swoich możliwości. Niektórzy spoczęli na laurach i mieli gorszą jesień, niż wiosnę.

/uploads/galleries/l/44f7aad16fa59c9be14a8beb5a5b1e26.jpg

System gry – 4-4-2 z dwoma stoperami Grzegorzem Handzlem i Arnoldem Cebulskim. Boczni defensorzy podpinali się pod akcje ofensywne. Stosowano również wariant 4-5-1, wzmacniając środek, ale był to wariant wymuszony, gdy zbrakło napastnika. Wtedy do akcji zaczepnych włączał się ofensywny pomocnik Grzegorz Bobek.

Postać zespołu – Grzegorz Byrnas
Bardzo równa forma przez całą rundę. Był ostoją zespołu, kilkakrotnie kapitalnymi interwencjami wybawiał go z opresji. Refleks, spokój, dobra gra na przedpolu i co najważniejsze w czterech spotkaniach nie puścił bramki.

Objawienie – Krzysztof Truty
17 – letni napastnik, który dostał szansę od trenera i ją wykorzystał. Piłkarz obunożny, grający tyłem do bramki, szybki, zwinny, niezwykle waleczny. Nie było dla niego straconych piłek.

Rozczarowanie – Jakub Siuta
Mało trenował. Nie rozegrał ani jednego meczu w pełnym wymiarze czasowym. Aż sześć razy kończył spotkanie w pierwszej połowie bądź w 60 minucie. Zatracił instynkt strzelecki z poprzedniego sezonu. Wtedy robił zakłady z prezesem, na ilość zdobytych bramek. Dużo mu nie zabrakło, żeby wygrać najnowszy model piłkarskich korków. Zimą trzeba wziąć się za siebie.


Wierchy Rabka
Miejsce VI.
Bilans: 22 punkty; 7 zwycięstw – 1 remis – 5 porażek; stosunek bramek 27-21.
U siebie: 4 z – 0 r – 1p; bramki: 15-4.
Na wyjeździe: 3 z – 1r – 4 p; bramki: 12-17.
Żółte kartki: 19 (najwięcej: Patryk Celing – 3).
Czerwone kartki: 0.
Najlepszy strzelec: Konrad Gacek – 7 goli).
Najlepiej punktujący: Paweł Świder – 9 pkt. ( 6 +3).
Najwyższa wygrana: 5:0 z Orawą.
Najwyższa przegrana: 5:1 z Lubaniem.

Komentarz: Na jesienną rundę wytyczno dokładnie taki sam cel, jak rok temu – walczyć o pierwszą trojkę, najlepiej o pierwsze miejsce. I znów stało się zupełnie inaczej, co moim zdaniem było do przewidzenia, ale też do uniknięcia. Na własne życzenie zespół nie spełnia oczekiwań działaczy i kibiców, chociaż ma potencjał. Nic dziwnego, że po meczu z Huragan stracił pracę trener Zbigniew Drożdż. Po Rabce chodziły głosy, że przepędzili go piłkarze, ale to nieprawda. Podziękował mu prezes, który w następnym meczu z Czarnymi pozwolił mu poprowadzić jeszcze zespół i pożegnać się z zawodnikami.

Jak to zwykle - kowal zawinił, a powiesili cygana. Szkoleniowiec miał związane ręce. Miał krótką ławkę, 13-14 zawodników do dyspozycji i słabą frekwencję na treningach, 4-6 osób. W takiej sytuacji niewiele mógł zdziałać. Nie mógł przećwiczyć taktyki pod rywala, nie mógł zmieniać koncepcji gry, czy też niesfornych posadzić na ławce, bo modlił się, by na mecz mu przyszło jedenastu piłkarzy. Z drugiej strony nie można się dziwić zwolnieniu, gdy nie ma wyników, a w klubie się nie przelewa.

Nadal gra Wierchów opiera się na doświadczonych zawodnikach, którzy lata kopią futbolówkę, którzy mają za sobą grę w wyższych ligach, jak Wojciech Zachara i Krzysztof Pędzimąż. Wielką ochotę do gry przejawiają Piotr Tupta i Mariusz Mitoraj. Brak natomiast godnych ich następców. Młodzieży nie chce się biegać, widocznie woli inne uciechy współczesnego świata. Mniej męczące.

Plusy

  • długowieczność piłkarzy z charakterem – gdyby nie oni, to kto wie, czy nawet szósta lokata byłaby w zasięgu rabczan. Oni dyrygują, rozgrywają piłkę i są zawsze do dyspozycji trenera. Czego nie da się powiedzieć o młodzieży.

Minusy

  • strata do lidera – w klubie przyjęto szóste miejsce jako klęskę. To drugi sezon, w którym przed pierwszym gwizdkiem myśli się o awansie, a kończy rozczarowaniem. Lider ma już znaczną przewagę i trudno będzie go dogonić.
  • frekwencja na treningach – 4-6 piłkarzy na zajęciach i jak tu przećwiczyć wariant gry? Jak się zgrać?
  • nieskuteczność – rabczanie mieli w multum sytuacji i nie potrafili ich wykorzystać. Brak zimnej krwi, dołożenia nogi. Nie trafiali do pustej bramki i w sytuacjach sam na sam. Tak było w meczach ważnych, z zespołami z czołówki.
  • brak koncentracji – strata goli w doliczonym czasie gry z Jarmutą i Wiatrem.
  • stałe fragmenty gry – nie potrafili zdobywać goli, a sami tracili z rzutów wolnych.

/uploads/galleries/l/78682e3acc4b76dc995bd6930d0ccc94.jpg

System gry – 4-4-2 z dwoma stoperami. Słabsi boczni pomocnicy, więc brakowało akcji oskrzydlających.

Postać zespołu – Krzysztof Pędzimąż
Jak wino, im starszy, tym... bardziej potrzebny drużynie. Waleczny pomocnik, potrafiący się zastawić, składnie rozegrać akcję. Najczęściej głowy używa do myślenia, rozwiązań taktycznych na boisku, ale i nią potrafi zagrać piłkę. Tą częścią ciała zdobył bardzo ważnego gola w doliczonym czasie gry z Błyskawicą.

Objawienie – Tomasz Potaczek
Bramkarz, pozyskany z Olszówki, pokazał się z dobrej strony. Był ostoją zespołu, ratując go kilkakrotnie z ogromnych opresji. Odważnie gra na przedpolu, wychodząc do górnych piłek i często narażony jest na urazy. Niejeden mecz kończył poturbowany. Dobrze reaguje przy stałych fragmentach gry, co umożliwiają mu dobre warunki fizyczne.

Rozczarowanie – Patryk Celing
Miał być wzmocnieniem drużyny, gdy przychodził z czwartoligowej Lublinianki. Rabczanie sporo sobie po nim obiecywali, ale się nie sprawdził. Stać go zdecydowanie na więcej niż dał drużynie.


Orkan Raba Wyżna
Miejsce VII.
Bilans: 20 punktów; 6 zwycięstw – 2 remisy – 5 porażek; stosunek bramek: 38:25.
U siebie: 5 z – 2 r – 0 p; bramki: 27-9.
Na wyjeździe: 1 z – 0 r – 5 p; bramki: 11-16.
Żółte kartki: 22 (najwięcej: Kamil Rapta – 5).
Czerwone kartki: 0.
Najlepszy strzelec: Patryk Filipek - 13 goli).
Najlepiej punktujący: Patryk Filipek – 14 pkt.
Najwyższa wygrana: 8:1 z Zaporą.
Najwyższa przegrana: 6:1 z Podhalem.

Komentarz: Orkan to konglomerat rutyny i młodości. Trener Robert Możdżeń chce połączyć dwa pokolenia. Młodość ma jednak to do siebie, że jest kapryśna. Potrafi zagrać mecz, że ręce same składają się do oklasków, by w kolejnym pojedynku pokazać antyfutbol. Trener miał spory orzech do zgryzienia, bo był w posiadaniu szerokiej kadry, ale nie zawsze mógł skorzystać z tych piłkarzy, których chciał. Studia, szkoła przeszkadzały w skompletowaniu optymalnego zestawienia. To urok młodzieńczego teamu, bo młodzież ma jeszcze szkolne obowiązki, a one kolidowały z występami. Trener mieszał składem, co odbijało się na wynikach, szczególnie w meczach wyjazdowych. Na boiskach rywali nie był to ten sam zespół, co na „własnych śmieciach”. Szybka starta bramki załamywała go i potem było dorzynanie niewiniątek. Ten zespół stać na znacznie wyższą pozycję niż aktualnie zajmuje. Przecież jeszcze nie tak dawno występował z powodzeniem w lidze okręgowej.

Plusy

  • skuteczność – najwięcej zdobytych w lidze bramek. Hokejowe rezultaty osiągnęli rabianie z Błyskawicą (6:0) i Zaporą (8:1).
  • młodość – trener Robert Możdżeń wprowadził do zespołu sporo młodych graczy z rocznika 1992-93. Jeszcze są nieopierzeni i trafiają się im babole oraz nierówna forma, ale chcą się pilnie uczyć, o czym świadczy frekwencja na treningach. Non stop chodzi 22 piłkarzy, a kadra liczy 26.

Minusy

  • duża rotacja w składzie - spowodowana nauką graczy, kontuzjami i kartkami. Nie pozwalała na zgranie zespołu. Rzadko grano tym samym ustawieniem mecz po meczu. Najczęściej były trzy, cztery zmiany.
  • defensywa – Orkan dużo zdobywał goli, ale także dużo tracił. Porażka 1:6 z Podhalem chluby nie przynosi.
  • koszmar meczów wyjazdowych – zespół tracił więcej niż połowę wartości. Ten problem dotyka drużynę już do kilku sezonów. Wydaje się, że psychika odgrywa tutaj decydującą rolę.
  • luźne podejście do meczu - nie mylić z lekceważącym podejściem do przeciwnika.

/uploads/galleries/l/c6825752076f9b5691f93c03d7d0195d.jpg

System gry - 4-4-2 z różnymi konfiguracjami. Często przechodzący w 4-5-1 z zagęszczeniem strefy środkowej, częste ustawienie w rombie. Nie grano na klasycznego stopera.

Postać zespołu – Robert Możdżeń
Grający trener jest jak wino, im starszy, tym lepszy. Jego atutem jest wzrost i świetną gra głową. Zdobył jesienią sześć goli, z czego większość głową. Przegląd sytuacji, dokładne rozegranie ( przy pięciu bramkach asystował) i co najważniejsze, może występować na każdej pozycji.

Objawienie – Patryk Filipek
Ma 18 lat, a już umiejętności, które predysponują go do gry w lidze wyżej o 2-3 klasy. Ma papiery na granie, ale futbol traktuje, jako zabawę. Chce coś innego robić w życiu, zostać biznesmen. Ma świetne parametry fizyczne, motorykę, strzelecki instynkt. Najlepszy strzelec Orkana i ligi, zdobył 13 goli. Jedyny feler, to gra głową jak na gabaryty, które posiada.

Rozczarowanie – Kamil Rapta
Trudny był wybór, bo Orkan, jeśli miał słabe występy, to wszyscy zawodzili. Trzeba było jednak na kogoś postawić. Wybór padł na Kamila, bo zbyt często popadał w kolizje z przepisami. Złapał pięć żółtych kartek, najwięcej w zespole, a nie zrekompensował tego żadnym golem. Ma tylko jedną asystę na koncie.


Jarmuta Szczawnica
Miejsce VIII.
Bilans: 18 punktów; 6 zwycięstw – 0 remisów – 7 porażek; stosunek bramek: 20-24.
U siebie: 4 z – 0 r – 2 p; bramki: 8-7.
Na wyjeździe: 2 z – 0 r – 5 p; bramki: 12-17.
Żółte kartki: 23 (najwięcej: Grzegorz Borucki – 6).
Czerwone kartki: 0.
Najlepszy strzelec: Szczepan Michalik – 7 goli).
Najlepiej punktujący: Szczepan Michalik – 7 pkt.
Najwyższa wygrana: 7:3 z Błyskawicą.
Najwyższa przegrana: 3:0 z Wiatrem.

Komentarz: Jarmuta w poprzednim sezonie była o krok od awansu do wyższej ligi. W samej końcówce została wyprzedzona przez Poroniec. W uzdrowisku nie ukrywano, że ten sezon będzie ich. Tymczasem pełne zaskoczenie. Podopieczni Andrzeja Dalewskiego zaczęli fatalnie sezon, od pięciu z rzędu porażek. Na pewno wpływ na postawę zespołu miały kontuzje, a szczególnie bramkarza. Chociaż ta luka szybko została „załatana” i to z dobrym skutkiem.

Nie tylko losowe przypadki miały wpływ na słabe wyniki. Zespół, po ubiegłorocznym sukcesie, zbytnio uwierzył w swoje umiejętność. Gdy przyszły potknięcia, nie potrafił pozytywnie zareagować. Do tego doszła presja kibiców. W małej miejscowości, gdzie piłka jest oczkiem w głowie, trudno opędzić się od natrętów, którzy nie szczędzili futbolistom kąśliwych uwag.

Odbijanie od dna rozpoczęło się w szóstej kolejce od skromnego zwycięstwa 1:0 nad Czarnymi. Piłkarze uwierzyli, że umieją grać w piłkę i w kolejnym meczu rozgromili Błyskawicę 7:3. Dobra seria zakończyła się w Ludźmierzu w dziewiątej kolejce, ale fatalna z początku sezonu już nie wróciła.

Plusy

  • odrodzenie - po pięciu porażkach z rzędu na początku sezonie zespół odrodził się jak Feniks z popiołów. Zaczął wygrywać i wydostał się ze strefy spadkowej.

Minusy

  • plaga kontuzji - już na początku sezonu wyeliminowały czterech graczy - Darlewskiego, Lichonia, Mastalskiego i Bobaka. Ten ostatni to największa starta, bo to podstawowy golkiper. W pierwszym meczu doznał zerwania torebki stawowej.
  • marna skuteczność - szczawniczanie mieli najsłabszy atak. Musieli mieć kilkanaście pozycji w meczu, by zdobyć gola.

/uploads/galleries/l/1dc4ddd234635792d249bbb67e40ecf1.jpg

System gry - najczęściej preferowany to 4-4-2. Takim systemem grała Brazylia w mistrzostwach świata w 1994 roku. W poprzednim sezonie zdawał egzamin, więc nie było potrzeby go zmieniać. Czy jesienią zdał egzamin? Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć trener.

Postać zespołu – Grzegorz Borucki
Filar zespołu. Niebezpieczny przy stałych fragmentach gry. Precyzja i siła uderzenia powodują, iż drżą bramkarze, gdy podchodzi do piłki. Gole zdobywał tylko z wolnych (jeden z karnego). Do historii przejdzie jego uderzenie z 60 metrów, po którym piłka wpadła za kołnierz bramkarzowi Wierchów i zatrzepotała w siatce. Takie bramki to rzadkość nawet w tej klasie rozgrywkowej.

Objawienie – Szymon Wójcikiewicz
22- letni golkiper wskoczył na miejsce kontuzjowanego Jakuba Bobaka i... objawił się nowy talent. Bobakowi wyrósł groźny konkurent. Zapowiada się wiosną ciekawa rywalizacja o miejsce między słupkami.

Rozczarowanie – Krzysztof Ciesielka.
Odszedł z Tylmanowej, bo dostawał tam mało szans gry, ale często trafiał do jedenastki kolejki. W Szczawnicy częściej przebywał na boisku, ale osiem spotkań nie wystarczyło, by zasłużyć na miano snajpera. Tylko raz trafił piłką do siatki, jak na napastnika to wstydliwy wyczyn. Wydaje się, że Jarmuta nie zrobiła na nim interesu.


Zapora Kluszkowce
Miejsce IX.
Bilans: 16 punktów; 4 zwycięstwa – 1 remis – 8 porażek; stosunek bramek 18-32.
U siebie: 3 z – 1 r – 4 p; bramki:11-15.
Na wyjeździe: 1 z – 0 r – 4 p; bramki: 6-20.
Żółte kartki: 24 (najwięcej: Łukasz Jędrol - 6).
Czerwone kartki: 1 (Dawid Leoniak).
Najlepszy strzelec: Witold Skupień i Dawid Leoniak – po 3).
Najlepiej punktujący: Dawid Leoniak – 5 pkt.
Najwyższa wygrana: 4:0 z Orawą.
Najwyższa przegrana: 1:8 z Orkanem.

Komentarz: Kluszkowianie szczęśliwie uratowali się przed spadkiem. Długo okupowali ostatnią pozycję, mimo iż często korzystali z zawodników mniowskiego Lubania. Teraz bez nich radzą sobie znacznie lepiej. Zrobili krok do przodu, a trzeba zaznaczyć, że nie mają trenera. Zajęcia prowadzi prezes. Oczywiście problemów nie brakuje, bo też większość zawodników pracuje poza miejscem zamieszkania i z treningami różnie bywa. Nie można więc mówić o idealnym zgraniu. Często dochodzi na boisku do zabawnych sytuacji, nieporozumień.

Ciekawą postacią jest Dawid Leoniak, który z Lubelszczyzny za dziewczyną przywędrował nad jezioro czorsztyńskie. Już interesuje się nim maniowski Lubań. Niespodziewanie odkryto też bramkarza. Po wyjeździe Marka Janczego, do bramki wskoczył Przemysław Sikora, którego dwa razy wybierano do postaci meczu.

Drużyna o dwóch twarzach. Inne oblicze prezentowała na własnym boisku, inne na wyjazdach. Na obcych boiskach nie było ono radosne. Wyraźnie kluczkowianie czuli się nie swojo. Wygrali tylko jeden mecz. Głównym powodem była katastrofalna gra w defensywie. Zapora jak przegrywała to z kretesem - 0:6, 1:8, 0:4.

Plusy

  • odporność – mimo wielu przeciwności, dostawania łupnia, zawodnicy za każdym razem się podnosili i potrafili uzbierać 16 „oczek”.
  • rezygnacja z maniowskich graczy – w zeszłym sezonie z piłkarzami czwartoligowego Lubania kluszkowianie mieli mnóstwo problemów. Wstrząsnęły one nawet podokręgiem ( zanosi się, że polecą głowy).
  • trafne transfery – szczególnie pozyskanie bramkarza Marka Janczego i Stanisława Janczego z ZOR Frydman odmieniło oblicze zespołu. Chociaż już tradycyjnie Marek w połowie rundy zostawił drużynę i wyjechał na saksy do Niemiec.

Minusy

  • brak trenera – środki nie pozwalają na zatrudnienie fachowca. Role szkoleniowca pełnił prezes.
  • mała frekwencja na treningach – spowodowana jest pracą poza miejscem zamieszkania. Utrudnia to prowadzenie treningów.
  • gra obrona – w niektórych meczach była dziurawa jak markowy ser szwajcarski. W kilku przypadkach wystawiała piłkę rywalowi jak na srebrnej tacy.

/uploads/galleries/l/f05409423c680ed17f1894915f634000.jpg

System gry – 4-4-2 z dwoma stoperami. Chodziło o wzmocnienie środka pola, by uniemożliwić konstruowanie akcji przeciwnikowi. Nie zawsze zdawało to egzamin. Pomocnicy próbowali rzucać piłki za plecy obrońcom, na szybkich napastników – Łukasza Jędrola i Dawida Leoniaka. Często napastnicy wycofywali się, by wyciągnąć obrońców z pola karnego i zrobić sobie miejsce do szybkiej kontry.

Postać zespołu - Łukasz Jędrol
Szybki, dynamiczny napastnik. Potrafi się zastawić, grać tyłem do bramki. Zdobywał gole, ale również asystował. Trudno wyobrazić sobie zespół bez Łukasza.

Objawienie – Dawid Leoniak
Przybysz z Lubelszczyzny, który oczarował piłkarskich fanów, i nie tylko, Zapory. Niezwykle silny i mocny w nogach. Strzelał kluczowe bramki, w bardzo ważnych momentach meczu. Do pełni szczęścia brakuje mu zgrania z kolegami, ale jest z nimi zbyt krótko.

Rozczarowanie – Michał Jandura
Doświadczony obrońca i bardzo nieobliczalny. Mało trenował i na boisku braki kondycyjnie nadrabiał ostrą grą. Bezmyślnymi faulami i pyskówkami z zawodnikami i sędziami osłabiał drużynę.


Babia Góra Lipnica Wielka
Miejsce X.
Bilans: 12 punktów; 3 zwycięstwa – 3 remisy – 7 porażek; stosunek bramek 16-28.
U siebie: 3 z – 1 r – 3 p; bramki: 11-10.
Na wyjeździe: 0 z – 2 r – 4 p; bramki: 5-18.
Żółte kartki: 11 (najwięcej: Paweł Kucek - 3).
Czerwone kartki: 0.
Najlepszy strzelec: Tomasz Kramarz – 5 goli.
Najlepiej punktujący: Tomasz Kramarz – 6 pkt.
Najwyższa wygrana: 3:1 z Jarmutą.
Najwyższa przegrana: 6:0 z Lubaniem.

Komentarz: Lipniczanie mieli nieudaną wiosnę, więc zmienili trenera. Tomasz Sum miał być tym, który odmieni oblicze zespołu. Nie odmienił. Jesień w wykonaniu zespołu Stanisława Wojtusiaka była nieudana. Zbyt dużo było wpadek, nijakich spotkań. Zespół nie miał stylu, źle był poukładany, a do tego spustoszenie zrobiły kontuzje. Wypadło z gry sześciu podstawowych graczy – Kamil Kucek, Grzegorz Lach, Maksymilian Węgrzyn, Marcin Kudzia, Emil Sitarz, Andrzej Mikłusiak. Całkowicie rozsypał się środek.

Lipniczan czeka pracowita zima, bo chyba nie chcą, by ich prezes, oddany futbolowi, dostał zawału serca. W kilku meczach był bliski stanu przedzawałowemu. Nie poznawał drużyny, która gdy debiutowała w lidze gryzła trawę, nadrabiając braki techniczne ambicją, walecznością i sercem. Wtedy rywale drżeli przed lipniczanami, a na swoim boisku byli niezwykle groźni. Czy tacy będą wiosną? Chociaż ambicji niektórym piłkarzom nie można odmówić, bo ratowali zespół ( często gołą jedenastka) grając z niewyleczonymi do końca urazami.

Plusy

  • fair play – grali czysto, sędziowie najmniej razy wyciągnęli żółte kartoniki (11 razy). Ani jednej czerwonej kartki.

Minusy

  • brak napastnika z prawdziwego zdarzenia - stąd kłopoty ze zdobywaniem goli.
  • warunki fizyczne – najsłabsze w lidze. Brysia w zespole nie uświadczysz. No może trener, który dwa razy wystąpił na bramce, miał piłkarskie gabaryty.
  • krótka ławka – wielu zawodników zrezygnowało, kilku leczyło kontuzje i przyszło w końcówce grać goła jedenastką.
  • braki kondycyjne – przespano okres przygotowawczy, nie z winy trenera, który objął zespół dopiero trzy dni przed inauguracją ligi. Gdy nie ma kocura, to myszy rajcują. Tak było w przypadku piłkarzy, którzy odpoczywali latem, zamiast ładować akumulatory, a jesienią w wielu meczach oddychali rękawami.

/uploads/galleries/l/30b8016000b25d130e7ce9a562d56dde.jpg

System gry – zaczynali potyczki ustawieniem 4-4-2, ale często cofano napastnika, wzmacniając środek pola. System 4-5-1 również nie zdał egzaminu. Preferowano atak pozycyjny. Wysoko przegrywając grano otwarcie. Nie grano z kontry.

Postać zespołu – Tomasz Mikłusiak
Wybór był bardzo trudny, bo zespół jest bez gwiazd. Padło na Tomka Mikłusiaka, tylko dlatego, że jako jedyny wziął udział we wszystkich meczach drużyny. Kapitan. Jak na obrońcę to nawet za czysto grający piłkarz. Nie ma na koncie żadnej kartki.

Objawienie – Tomasz Kramarz
Mimo, iż nie pierwszy sezon występuje w drużynie, to jesień może zaliczyć do udanych. Zdobył pięć goli, a więc prawie 1/3 zespołu. Potrafi grać tyłem do bramki. Jeden z roślejszych i korpulentnych zawodników, umiejący przepychać się w polu karnym. Tylko jedną bramkę zdobył głową.

Rozczarowanie – Paweł Kucek
Do tej pozycji kandydatów nie brakowało. Wybraliśmy zawodnika, który grał w wyższych ligach, reprezentując barwy Huraganu, Porońca i Orawy. Z tak bogatym doświadczenie powinien kreować grę w środku pola. Forma z dawnych lat uleciała i nie poradził sobie z kierowaniem zespołem.


Błyskawica Kacwin
Miejsce XI.
Bilans: 11 punktów; 3 zwycięstwa – 2 remis – 8 porażek; stosunek bramek 20-41.
U siebie: 1 z – 1 r – 4p; bramki: 9-19.
Na wyjeździe: 2 z – 1 r – 4 p; bramki: 11-22.
Żółte kartki: 25(najwięcej: Marcin Wójcik - 4).
Czerwone kartki: 0.
Najlepszy strzelec: Łukasz Kubasek -6 goli.
Najlepiej punktujący: Jacek Tomasz – 8 pkt (3+5).
Najwyższa wygrana: 5:3 z Chabówką.
Najwyższa przegrana: 7:3 z Jarmutą.

Komentarz: Beniaminek rozpoczął dobrze, ale potem dostał zadyszki. Są opinie, że zapłacił frycowe. Mówiąc trywialnie – wyniki są zdecydowanie gorsze niż gra. Zespołowi brakowało szczęścia, przychylności losu. A jak ważne są to atrybuty – nie trzeba nikogo przekonywać. Mimo niskiej pozycji w tabeli drużynie nalezą się słowa uznania. Pojawili się w klasie A nowi ciekawi gracze, jak Jacek Tomasz czy też Łukasz Kubasek.

Błyskawica prezentowała się przeciętnie jak na możliwości niektórych zawodników. Jedenaste miejsce i 11 punktów nie cieszy kibiców. Mecze w wykonaniu drużyny były nierówne, uzależnione od dyspozycji poszczególnych zawodników, po sobotnich wyskokach młodych zawodników, którzy nie mają jeszcze pewnego miejsca w jedenastce.

Plusy

  • charakter – walka do końca o każdą piłkę, niezależnie od wyniku.
  • umiejętność rozgrywania piłki w środku pola na szybkich napastników.

Minusy

  • problemy ze skompletowaniem optymalnej jedenastki – wielu zawodników pracuje poza miejscem zamieszkania i nie zawsze są do dyspozycji trenera.
  • defensywa – brak zgrania, stąd też wiele nieporozumień i aż 41 straconych goli, najwięcej w lidze.

/uploads/galleries/l/1e7594d7a6f3c515cea6f0342a66ed2b.jpg

System gry – trudno mówić o taktyce, jeśli zawodnicy bez przerwy się zmieniali. Najczęściej grano w ustawieniu 4-4-2.

Postać zespołu – Jacek Tomasz
Najlepiej punktujący zawodnik zespołu. Umiejętnie kieruje grą kolegów, potrafi rzucić długą i dokładną piłkę. Groźny jest przy stałych fragmentach. Wiele razy postraszył golkiperów, lecz miał problemy z wstrzeleniem się.

Objawienie – Mariusz Cholewiński
Przez przypadek znalazł się w zespole. Szybko się zaaklimatyzował. Zdobył dwa gole, a przy trzech asystował. Widoczny w każdym meczu.

Rozczarowanie – Paweł Bednarz
W poprzednim sezonie bardzo dobrze spisywał się w bramce, w tym rozegrał tylko jeden mecz. Na treningach pojawiał się sporadycznie, nie wspominając już o meczach.


Czarni Czarny Dunajec
Miejsce XII.
Bilans: 9 punktów; 2 zwycięstwa – 3 remisy – 8 porażek; stosunek bramek 23-37.
U siebie: 2 z – 0r – 4 p; bramki: 14-15.
Na wyjeździe: 0z – 3 r – 5p; bramki: 9-22.
Żółte kartki: 15 (najwięcej: Marcin Pająk -6).
Czerwone kartki: 1 (Bartłomiej Tylka).
Najlepszy strzelec: Marcin Pająk – 10 goli.
Najlepiej punktujący: Marcin Pająk – 14 pkt..
Najwyższa wygrana: 5:0 z Błyskawicą.
Najwyższa przegrana: 9:1 z Podhalem. .

Komentarz: W Czarnych nie pracuje się z młodzieżą i od razu odbija się to na wynikach. O obliczu zespołu decydują niezniszczalni – 50 –letni Dariusz Cholewa oraz grający trener Marcin Pająk i Stanisław Bandyk. A młodzi? Przed sezonem twierdzili, że zawojują świat. Zawojowali, ale dyskoteki. Na boisku starczało im sił zaledwie na 30 minut. Potem symulowali kontuzje, a jeszcze później zniknęli z horyzontu. Wstyd im było, że stare repy ich ośmieszają na boisku. Nic dziwnego, że Czarnym trudno było zmontować jedenastkę nawet na występ przed własną widownią.

Jedyny zadaszony stadion na Podhalu i... No właśnie. Starsi wiecznie nie będą kopać piłki, nawet, gdy to kochają i mimo tego, że nie brakuje im zapału do treningu. Dlatego czarnodunajczanie są w ogonie ligowej tabeli i sporym rozczarowaniem jesieni. Przecież jeszcze nie tak dawno liczyli się w walce o najwyższe cele. Dużo w okolicach klubu mówi się o zmianie trenera. Z pewnością odświeżyłoby to atmosferę. Problem w tym, że zwalniając trenera trzeba byłoby także pozbyć się zawodnika, a ten akurat robi za gwiazdę w drużynie. Zdobył najwięcej goli.

Plusy

  • waleczni rutyniarze – bez nich ta drużyna nie miałaby serca. To waleczni „rycerze” i niezwykle zaangażowani w to, co robią. Są przykładem poważnego podejścia do futbolu. Ich następców w Czarnym Dunajcu nie widać.
  • powrót Andrzeja Gacka – miał konflikt z trenerem, lecz gdy przyszło pomóc drużynie, nie zważał na to i wrócił na murawę. Był wyróżniającym się defensorem. Doświadczeniem, ustawieniem nadrabiał zaległości w zwrotności i kondycji.
  • bramkarz Marek Jakubczak – grał bez zmiennika, nieraz z kontuzją. To charakter godny podziwu.

Minusy

  • rozrywkowy tryb życia zawodników – kilku obcujących zawodników, kibice nie poznawali... na murawie, bo miejsca pozasportowe częściej odwiedzali.
  • luzackie treningi – nie przykładano się do treningów. Ot, pokopano zabawowo piłeczkę i... Potem w drugiej połowie piłkarze oddychali rękawami. Po 50- 60 minutach zgłaszali kontuzje, a gołym okiem było widać, że „uszło z nich powietrze”.
  • statyczna gra – zawodnicy nie potrafili wyjść na wolne pole, bo sił nie mieli do biegania. Brak gry z klepki.

/uploads/galleries/l/8e7a0d6bb069ccc67ae281b5fd53dd33.jpg

System gry - 4-4-2 z dwoma stoperami jak... dysponowali jedenastką. Jeśli nie zebrali jedenastu graczy, to wtedy grano bez napastnika. Któryś z pomocników podwieszał się do ataku. Sytuacja wymuszała grę z kontry.

Postać zespołu – Marcin Pająk
Grający trener jest najlepszym strzelcem i podającym zespołu. Szybki, umie się zastawić, przewidzieć co wydarzy się na boisku. Sprytnie zachowuje się w polu karnym, często wymuszając karnego. Sędziowie już go znają i zwracają na niego baczną uwagę. Często nie nabierają się na jego pady. Gdy wrócił z Sandecji był bardziej skuteczny, lepszym i cenionym piłkarzem. Spuścił z tonu, gra teraz bardziej cwaniactwem. Preferuje grę indywidualną, pod siebie, z czego nie bardzo są zadowoleni współpartnerzy. W kilku meczach pokazał, że potrafi jednak rzucić dokładną piłkę do kolegów i padały z tego bramki. Zbyt często popada w konflikt z piłkarskim prawem i łapie mnóstwo żółtych kartek.

Objawienie – Łukasz Strączek
To jeden z tych młodych wilczków, który nie zszedł na manowce. Puszczony został na głęboką wodę, grywał na stoperze, ale najlepiej mu idzie na boku. Mizernej postury, ale z wielkim sercem. Waleczny. Szybko wkomponował się w zespół, szkoda, że w słaby. Oby nie zatracił w nim walorów, którymi zaimponował jesienią.

Rozczarowanie – Matthew Głowacz

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 2

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. KS Zakopane II 5 11
2. Gronik Gronków 6 11
3. Sokolica Krościenko 4 10
4. Gorc Ochotnica 5 10
5. Spływ Sromowce Wyżne 6 7
6. Watra Białka Tatrzańska II 4 6
7. Spisz Krempachy 5 3
8. Łęgi Nowa Biała 5 3
9. Biali Biały Dunajec 4 1
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama