08.11.2011 | Czytano: 952

V liga: Podhalańscy liderzy

PODSUMOWANIE OSTATNIEJ KOLEJKI: Czternasta kolejka w nowosądeckiej V lidze nie była już tak pomyślna dla naszych podhalańskich drużyn jak poprzednia, w której wszyscy nasi w niej przedstawiciele wygrali, ale też nie najgorsza, bo KS Zakopane i Poroniec Poronin zajmują po nie dwa pierwsze miejsca dające awans do IV ligi.

Oba kluby wygrały: zakopiańczycy z Glinikiem Gorlice 3-0, poronianie z Olipmią Pisarzowa 3-1. Ponieważ najgroźniejszy konkurent Podhalan w wyścigu o awans Łosoś Łososina Dolna przegrał w Krynicy z Zuberem 0-2 na pierwszym miejscu jest KS Zakopane z 37 punktami, drugi jest Poroniec mający 34 punkty. Dwa inne nasze kluby Jordan Jordanów i LKS Szaflary sprawiły jednak swoim fanom przykrość przegrywając u siebie: Jordan z Korzenną 1-2 a Szaflary zostały rozgromione przez Kobylankę 1-5. Mimo tego Jordan jest na 4 miejscu a Szaflary na 5. Gdyby na koniec rozgrywek tabela wyglądała tak jak po XIV kolejce chyba nie byłoby na Podhalu takiego kibica, który nie miałby satysfakcji z postawy naszych zespołów w V lidze.

Zakopiański lider po dobrym meczu pokonał jeden z najbardziej zasłużonych małopolskich klubów Glinik Gorlice 3-0. Oczywiście Glinik to już nie ta drużyna z III ligi, ale grają w nim jeszcze piłkarze, którzy pamiętają dobre czasy gorlickiej piłki. Wygranie z takim klubem zawsze dodaje splendoru. Trener zakopiańczyków Bartłomiej Walczak, jako szkoleniowiec Huraganu Waksmund czy Lubania Maniowy zawsze miał szczęśliwą rękę do konfrontacji prowadzonych przez siebie zespołów z gorliczanami.

- Istotnie tak było, że prowadzone prze ze mnie zespoły osiągały dobre wyniki z Glinikiem i byłbym nieuczciwy mówiąc, że nie liczyłem, że także i tym razem będzie podobnie - mówi trener Bartłomiej Walczak. - Oczywiście trzeba było przygotować właściwą taktykę a później zrealizować ją na boisku. I muszę powiedzieć, że poza pierwszą sytuacją, w której cudem nie straciliśmy bramki reszta spotkania przebiegała pod nasze dyktando. Pozwalaliśmy rywalom na swobodną grę tylko na ich połowie na naszej graliśmy już pressingiem z założeniem przejścia do błyskawicznej kontry. I tak też zdobyliśmy pierwszą bramkę. Dwie następne padły z bardzo dobrze rozegranych rzutów rożnych, które ćwiczymy na treningach. Niewątpliwie spory udział w zdobyciu tych goli miał Mateusz Babicz ale właśnie on ze soją dobrą techniką akurat bardzo pasował do przyjętych przez nas założeń na ten mecz. Chciałbym dodać, że poza trzema golami mieliśmy jeszcze dobre okazje na strzelenie bramek a nasi rywale już więcej klarownych okazji poza pierwszą minutą nie mieli. To też dobrze świadczy o naszej grze obronnej.

Pewne zwycięstwo 3-1 nad jednak znacznie słabszym zespołem od Glinika Olimpią Pisarzowa odniósł Poroniec Poroniec. Ta wygrana dała naszej drużynie pozycję wicelidera. Samo spotkanie Porońca z Olimpia nie było wielkim widowiskiem. Wygrana naszej drużyny nie była w zasadzie zagrożona, ale tego meczu kibice Porońca zbyt długo pamiętać nie będą. Sami zawodnicy też powinni szybko zapomnieć o tym jak wygrali ze słabym rywalem.

- Największą i najważniejszą korzyścią z tego spotkania jest tylko wynik i to, że nikt nie doznał kontuzji - twierdzi trener Porońca Tomasz Rogala - nad sposobem naszej wygranej wolałbym jednak zapomnieć, chociaż spraw do przemyśleń jest wiele. Mecz to nie elektryka nie da się przełączyć nastawienia do spotkania za pomocą wyłącznika, pstryk i gramy inaczej. Myślenie, że jeżeli przeciwnik zajmuje odległe miejsce w tabeli to już się nam podłoży i będzie tylko czekał na wykonanie egzekucji jest z gruntu błędne. Tymczasem wystarczyło, że rywale trochę pobiegali, trochę poprzeszkadzali nam w grze i już z wynikiem było kiepsko. Szybkie zdobycie bramki pewnie ustawiłoby ten mecz a tymczasem męczyliśmy się do ostatniej minuty pierwszej połowy, kiedy to Maciek Ustupski strzelił wreszcie gola. Mentalne nastawienie do meczu ma kolosalne znaczenie, bo jeżeli w szatni przed spotkaniem są „śmichy chichy” to później trudno przestawić się na poważną grę na rzetelne wykonanie zadania.

Trener Rogala starał się oczywiście czy to w szatni czy w trakcie meczu zmobilizować swoich piłkarzy do energicznej gry, ale nie przynosiło to skutku. Wszystko jednak dobre, co się dobrze kończy, bowiem poronianie zdobyli w końcu drugą bramkę i potrafili szybko odpowiedzieć po kontaktowej bramce Olimpii. Bramka dla Olimpii to był jednak gol kontrowersyjny, bowiem sędzia asystent najpierw zasygnalizował spalonego, po czym gdy piłka znalazła się w siatce wycofał się ze swojej decyzji. To jednak powinno być nauczką dla poronińskich piłkarzy, że grę przerywa tylko gwizdek głównego arbitra.

Poroniec wygrał, chociaż po słabej grze natomiast wielkie rozczarowanie przeżyli kibice w Jordanowie gdzie miejscowy Jordan przegrał z Korzenną 1-2.

- W tej rundzie gramy na zasadzie dwa kroki do przody krok do tyłu. Poza jednym przez nas zremisowanym meczem zazwyczaj po dwu z rzędu wygranych przychodził porażka. Myślałem, że ten cykl podtrzymamy i po wygranej z Kobylanką na wyjeździe wygramy i u siebie z Korzenną. Liczyliśmy na trzy punkty, bo nasi rywale przystąpili do tego meczu osłabieni brakiem trzech podstawowych piłkarzy. My zagraliśmy praktycznie najmocniejszym składem, na jaki nas obecnie stać. Liczyłem na powtórkę gry z Kobylanki. Niestety o ile w tamtym meczu z naszej strony walczyło jedenastu piłkarzy to w spotkaniu z Korzenną zawsze ktoś odstawał. Gdzieś tworzyła się luka i efekt jest taki, że ponieśliśmy porażkę. W tym meczu tylko na początku i w pierwszym kwadransie drugiej połowy graliśmy poprawnie i wtedy zagrażaliśmy rywalom. Resztę czasu tego spotkania to była walka w środku pola. Gdybyśmy w okresach tej przewagi zdobyli gola obraz meczu byłby zapewne inny, bowiem rywale zagrali zdecydowanie na kontrę. I tak naprawdę pierwsza ich kontra przyniosła im sytuację, z której zdobyli bramkę. Utrata gola nie podziałała na nas w sposób pobudzający nadal gra się nam „nie kleiła” brak było dokładności, nie było spójności w zespole. Druga bramka moim zdaniem padła po ewidentnym spalonym, niestety pani sędzina raczej się w tej sytuacji nie popisała, bowiem zawodnik wyszedł do piłki z pozycji spalonej. Nie zmienia to jednak faktu, że zagraliśmy słaby mecz i nawet piękna bramka strzelona przez Wróbla nie może być usprawiedliwieniem naszej postawy w tym spotkaniu. Nadzieja jest taka, że zwykle po porażce wygrywaliśmy i tak powinno być w ostatnim naszym meczu tej rundy.

Bardzo wysokiej z Kobylanką, bo aż 5-1 porażki doznały Szaflary, co się tej drużynie na swoim boisku raczej nie zdarzało. Trzeba jednak przyznać, że okoliczności tej przegranej były dla naszej drużyny bardzo niesprzyjające. W 37 minucie czerwoną kartką został ukarany bramkarz Rafał Gawron a ponieważ drugi bramkarz Grzegorz Szczepaniec jest kontuzjowany miejsce bramce zajął nominalny obrońca Dariusz Baboń.

- Trudno mi się odnosić do gry moich zawodników w tym meczu, ponieważ uważam, że głównym negatywnym bohaterem tego spotkania był sędzia. Uważam, że zostaliśmy po prostu skrzywdzeni. Jeżeli po problematycznym faulu z boiska został wyrzucony nasz bramkarz i podyktowany przeciw nam rzut karny to, dlaczego arbiter w znacznie bardziej klarownej sytuacji nie przyznał nam rzutów karnych po faulach na Florku Kamińskim i Jarząbku. A skoro po meczu twierdził, że ci zawodnicy symulowali to, dlaczego nie ukarał ich żółtymi kartkami za wymuszanie rzutów karnych. Gdzie tu logika, gdzie konsekwencja, gdzie jednolita interpretacja przepisów? Po takim meczu odechciewa się pracować w piłce nożnej. Gdyby nie nasza ochrona to nie wiem jak sędzia główny wyjechałby z Szaflar. Nie mam pretensji do sędziów asystentów, chociaż konkluzja jednego z nich, że każdy może się pomylić chyba nie wyczerpuje tematu. O naszej postawie w tym meczu mogę powiedzieć, że mimo osłabienia i właściwie bez bramkarza graliśmy otwarty futbol ambitnie i z zaangażowaniem. Nie zamierzaliśmy przegrywać w najniższych rozmiarach, ale dążyliśmy do zdobycia choćby honorowej bramki. I udało się, aczkolwiek w tej sytuacji na korzystniejszy rezultat nie mieliśmy szans. Jedyny zysk z tego meczu to nieznaczna ilość kartek dla naszych zawodników. Uspakajałem ich jak mogłem, bo we wszystkich się aż „gotowało” - podsumował ten mecz trener Szaflar Paweł Podczerwiński.

Ryb

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 1

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Skałka Rogoźnik/Stare Bystre 6 10
2. Unia Naprawa 5 13
3. KS Luboń Skomielna Biała 6 12
4. Szarotka Rokiciny Podhalańskie 5 10
5. Skawianin Skawa 6 8
6. KS Lawina Spytkowice 6 8
7. Delta Pieniążkowice 6 7
8. Janosik Sieniawa 5 4
9. Podgórki Krauszów 6 3
10. Krokus Pyzówka 5 0
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama