08.10.2011 | Czytano: 1540

Gwiazdy września

Wrzesień w liczbach i nie tylko. Kto błyszczał na taflach PLH we wrześniu? Kto był najlepszy w bramce, obronie i ataku? Kto rozczarował, a kto oczarował? Dokonaliśmy podsumowania pierwszego miesiąca w polskiej ekstraklasie. Zapraszamy do lektury.



Najlepszy bramkarzArkadiusz Sobecki (Tychy)
Bilans września: 6 spotkań, 12 puszczonych goli, 1 mecz bez puszczonej bramki
Najgroźniejszym rywalem tyskiego golkipera był Rafał Radziszewski (Cracovia). Ten, mimo iż dwa spotkania zakończył na zero, ma przepuszczonych 21 krążków. To dość duża średnia. To pokłosie chimerycznej gry krakowian.
Sobecki od lat jest pewnym punktem zespołu z miasta piwnego. Przede wszystkim miał mało wpadek. Zawsze skupiony, opanowany, jakby bez nerwów. Spokój sprawia, iż jego interwencje są skuteczne. To, że Tychom tak dobrze idzie, to w dużej mierze jego zasługa.


- Ostoja spokoju – mówi nasz ekspert, Jacek Kubowicz. – Ilość puszczonych goli mówi sama za siebie. Zgrany z obroną, co ma niebagatelny wpływ na jego postawę między słupkami. Bez nich nie wykonywałby dobrej roboty. Jakoś nie może odnaleźć się w kadrze. W lidze czuje się jak ryba w wodzie.
*
Najlepszy obrońca Nicolas Besch (Cracovia)
Bilans września: 9 spotkań, 7 punktów ( 4 gole + 3 podania), 14 minut kar.
Reprezentant Francji bardzo szybko wkomponował się w nowy zespół. Widać u niego międzynarodowe obycie.

 


- Punktowy bilans robi wrażenie. W końcu to obrońca – mówi Jacek Kubowicz. – Zawodnik opanowany, pewny w interwencjach i grający ofensywnie. Posiada mocny, niesygnalizowany strzał i świetny przegląd sytuacji. Wychodzi na przewagi i osłabienia. Bardzo szybko wkomponował się w zespół.
*
Najlepszy napastnikLeszek Laszkiewicz (Cracovia)
Bilans września: 9 spotkań, 21 punktów (11 goli + 10 podań), o minut karnych.
Bezapelacyjne zwycięstwo. „Laszka” jest jak wino, im starszy tym lepszy. Młodzi muszą się jeszcze wiele uczyć. Nie wiem co zrobiłaby Cracovia bez niego. Zawodnik, który nie punktował tylko w dwóch meczach, dwukrotnie z Tychami. Czyżby Jacek Płachta, niedawny kolega z reprezentacji, znalazł sposób na najlepszego polskiego hokeistę?

 


- Już tyle zostało powiedziane o Leszku, że tylko można się powtarzać – mówi Jacek Kubowicz. – Gracz pełną gębą. Wychodzi z niego cwaniactwo sportowe. Tyle lat gry w hokeja nauczyło go wyrachowania i zachowania na tafli. Może nieraz oszczędny w ruchach, ale zawsze jest tam, gdzie być powinien. Decyduje o obliczu drużyny. Wykorzystuje wszystkie słabości przeciwnika, a szczególnie tego słabszego, na którym kompletuje punkty. Tacy zawodnicy nie rodzą się na kamieniu. Talent poparty pracą daje tak dobre efekty.
*
ObjawienieBartłomiej Neupauer (Podhale)
Bilans września: 9 spotkań, 9 goli, 5 podań, 16 minut karnych.
- Dobrze, że w tym gronie znalazł się gracz z Podhala, bo powiem szczerze, że przed sezonem nie spodziewałem się błysku z jego strony. Tymczasem punktuje, jest liderem zespołu. Praca i serce wkładane w każdym meczu owocuje wysoką pozycją w punktacji kanadyjskiej. 14 punktów to dobry wynik. Umie się ustawić. Ma 2-3 sytuacje i zdobywa gola. Bez wątpienia nie byłoby tych osiągnięć, gdyby nie pomoc chłopaków z formacji. On odwdzięcza się im podaniami - ocenia Jacek Kubowicz.

 


– To nie tylko moja zasługa, ale także kolegów, którzy świetnie rozgrywają „gumę” – mówi skromnie Bartek Neupauer.
*
RozczarowanieFilip Drzewiecki (JKH)
Bilans września: 8 spotkań, 1 asysta, 4 minuty kar.
Bez bramki, z zaledwie jednym punktem. Taki rezultat nie przystoi zawodnikowi z reprezentacyjnymi aspiracjami. Od momentu, gdy opuścił Kraków, nie może odzyskać formy. Nawet swojski, nadmorski klimat nie poprawił jego dyspozycji. Czyżby był to zmierzch zadziornego hokeisty?

 


- Jastrzębianie muszą być mocno rozczarowani, bo chyba zdecydowanie więcej obiecywali sobie po tym zawodniku – mówi Jacek Kubowicz. – W Sanoku nie dogadywał się z trenerem, ale widać to nie szkoleniowiec na niego się uwziął. To nie kwestia czy ktoś go lubi, czy też nie. Po prostu jego forma gdzie się ulotniła. Wrócił na stare śmieci do Gdańska i nic wielkiego nie pokazał. W Jastrzębiu inny klimat, inny trener i zawodnicy, a też zaledwie jeden punkcik na koncie. To zdecydowanie za mało na zawodnika, który ma kadrowe aspiracje.
*
Superatak Leszek Laszkiewicz, Damian Słaboń, Daniel Laszkiewicz (Cracovia).
Bilans września: po 9 spotkań każdy, 48 punktów (19 goli + 29 podań).
Krakowianie nie brylują w lidze jak w poprzednich sezonach. Mieli we wrześniu dużo wpadek, ale pierwsza formacja „Pasów” nie schodzi poniżej pewnego pułapu. Można na nią liczyć jak na Zawiszy. Zresztą wystarczy spojrzeć na osiągnięcia. Stulatkowie trafiają jak na zawołanie, imponując dorobkiem punktowym. Dlaczego stulatkowie? Leszek ma 33 lata, jego brat dwa lata więcej, a dowódca formacji - 32 wiosny. W sumie 100 lat!

 

Daniel Laszkiewicz


- Na taki jubileusz nie wypada nie trafiać do siatki. Niebagatelne znaczenie ma fakt, iż gramy dość długo w tym zestawieniu – mówi Leszek.

 

Damian Słaboń


- Przez to, że grają ze sobą bardzo długo, znają się jak łyse konie. Momentami grają na pamięć. Zawodnicy po trzydziestce i wiodą prym w ekstraklasie. Pytanie gdzie są młodzi? – zadaje Jacek Kubowicz.
*
Najlepszy obcokrajowiec Lukaš Řiha (Unia)
Bilans września: 8 spotkań, 15 punktów (3 gole + 12 podań), 20 minut kar.
Już w ubiegłym sezonie dał się poznać z jak najlepszej strony. Zawodnik obdarzony świetnym przeglądem sytuacji. Nie sępi na bramki, dostrzega partnerów. Z 12 jego podań gole zdobywali koledzy z drużyny. Z Sanokiem zaliczył cztery asysty.

 



Liczby września

 3 – w 10 minucie i 56 sekundzie na ławkę kar powędrował Petr Lipina (JKH). Sędzia wznowił grę w tercji jastrzębian po lewej ręce Kamila Kosowskiego. Jastrzębski, wprost z bulika, po 3 sekundach trafił w przeciwległe okienko. - Wydaje mi się, że ręka arbitra czasowego za wolno zareagowała, bo krążek wpadł do siatki co najwyżej po 1,5 sekundzie. Gol Jastrzębskiego zasługuje na uznanie. Wykazał się sprytem, wykorzystując przy okazji niefrasobliwość bramkarza – twierdzi Jacek Kubowicz.
4 – tle goli w meczu z Podhalem zdobył Leszek Laszkiewicz (Cracovia). Tyle podań zaliczył w tym meczu jego brat Daniel i Řiha (Unia) z Sanokiem.
6 – tyle punktów (4 gole + 2 podania) zdobył w meczu z Podhalem Leszek Laszkiewicz.
10 - tyle sekund potrzebowali sanoczanie (Maciejeski i Vozdecky) w meczu z Podhalem, by zdobyć dwa gole
11 – najszybsza odpowiedź na gol rywala (Brodowski – L. Laszkiewicz) w meczu JKH – Cracovia.
21 - Tychy wzorem NHL honorują swoich wybitnych hokeistów, wpisaniem do „Galerii sław”. Pierwsza koszulka, jaka zawisła pod sufitem hali w Tychach miała numer 6. Przez długie lata z tym numerem występował na polskich taflach jeden z najlepszych polskich obrońców Henryk Gruth. Przed meczem z Cracovią obok tej koszulki zawisła druga, z numerem 21- Mariusza Czerkawskiego, cenionego gracza NHL.
27 – tyle sekund brakowało do końca trzeciej tercji, kiedy Cracovia zdobyła zwycięskiego gola z Podhalem.
27 – tyle karnych minut otrzymał Tobiasz Bernat (Zagłębie) w meczu z Unią.
31 – tyle sekund potrzebowały Tychy gry w podwójnej przewadze, by zdobyć gola z Cracovią.
34 – w tej sekundzie Řiha (Unia) zdobył bramkę z Podhalem. Najszybszy gol od rozpoczęcia meczu.
42 – tyle bramek (najwięcej) przepuścił Tomasz Rajski (Podhale)
44 – tyle sekund cieszyli się oświęcimianie z prowadzenia nad JKH.
51 – tyle sekund wystarczyło sanoczanom (Radwański, Maciejewski, Vozdecky), by zaaplikować „szarotkom trzy gole.
55 – tyle sekund potrzebowali hokeiści z Jastrzębia, by zdobyć dwa gole i doprowadzić do wyrównania z Podhalem.
60 – 60:00, najpóźniej zdobyta bramka w regulaminowym czasie. Kral do pustej bramki z Zagłębiem.
103 – tyle minut karnych nałożyli sędziowie w meczu Unii z Zagłębiem - 53 dla Unii i dwie minuty więcej ( o 2 techniczne) dla Zagłębia .
335 – tyle sekund potrzebował Michał Woźnica (Tychy) by ustrzelić klasycznego hat tricka. A wszystko to działo się w końcówce meczu, gdy ważyły sie losy pojedynku. Szacun dla Woźnicy, bo do 54 minuty prowadzili sanoczanie 1:0, a zeszli z lodu pokonani 1:3.
– Jestem pod wrażeniem wyczynu napastnika Tychów – mówi Jacek Kubowicz. – Zrobić hat trick w niespełna 6 minut, to majstersztyk. Rzutem na taśmę załatwił mecz na szczycie. Tychy zdobyły cenne punkty, bo drużyny pierwszej piątki muszą u siebie wygrywać, a jeśli coś ugryzą na wyjazdach, to będzie na ich plus i zdecyduje o awansie do czwórki.

*
Cytaty miesiąca
- Krew się burzy, gdy przegrywa się w takich okolicznościach – powiedział napastnik Unii, Mikołaj Łopuski, po przegranym meczu z Zagłębiem. Jego zespół prowadził już 3:0 i 4:1, a dał się doścignąć. 55 sekund przed końcem dogrywki, z rzutu karnego, Artur Ślusarczyk zdobył zwycięską bramkę.
- Wielki szacun dla kolegów za walkę do samego końca. Wreszcie przełamaliśmy kompleks Unii – powiedział rozradowany zdobywca zwycięskiej bramki.
*
- Rozwaliły mi się kapcie – powiedział Sebastian Łabuz, zapytany, dlaczego nie dokończył meczu.
*
- Najważniejsza jest tabela. Ona, jak cyganka, prawdę ci powie – Jacek Kubowicz o miejscu Podhala w tabeli.
*
- Nie sposób przejść obojętnie do tego, co się wydarzyło w Sanoku. Nie można tego inaczej nazwać jak wielkim wstydem. Ten mecz i jego rezultat dla mnie, i myślę, że także dla zawodników, jest bardzo wstydliwy. Tak jednak krawiec kraje jak mu materii staje. Na wychowankach opieramy skład, w dodatku ci najbardziej utalentowani grają dla innych klubów – trener Podhala, Jacek Szopiński po najwyższej porażce w historii klubu 1:13 z Sanokiem.
*
- Myślę, że jedziesz dołożyć bratu – żartował tuż przed wyjazdem do Sanoka, kierownik techniczny drużyny Podhala, Zbigniew Stanek. - To jest mój cel. Gdybym nie miał takiego zamiaru, to nie miałaby sensu tak daleka podróż – odparł Piotr Ziętara, którego brat Marek jest trenerem sanoczan. Markowi nawet przez chwilę serce mocniej nie zabiło. Jego podopieczni szybko rozwiali jakiekolwiek marzenia o dobrym wyniku Podhalan. Piotrek był zaś tym, który zdobył honorowe trafienie. Dodajmy, na otarcie łez, 34 sekundy przed końcową syreną. Było 1:13 w plecy.


Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama