06.10.2011 | Czytano: 983

Uda się uratować Podhale?

- Czy uda się uratować Podhale, najbardziej zasłużony klub w historii polskiego hokeja? – pytam byłego hokeistę i nowotarskiego radnego, Jacka Kubowicza.

- Podhale jest uratowane. Po wielkich perturbacjach gra w lidze. Są przyznane przez miasto pieniądze na ten sezon. 250 tysięcy złotych do końca tego roku i taka sama kwota od stycznia do maja 2012 roku. Padły słowa burmistrza, rada to przyklepała i na ten sezon wpływu nie będzie miał wynik referendum. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że jest to tymczasowa pomoc.

- Pytanie w referendum jest dość chytrze sformułowane: „Czy jesteś za współfinansowaniem z pieniędzy podatnika udziału drużyny seniorów w rozgrywkach Polskiej Ligi Hokejowej?". Co się stanie, jeśli nowotarskie społeczeństwo powie NIE?
- Wyników referendum jeszcze nie znamy. Nie wiem jak będzie wyglądała sytuacja za pół roku. Może przyjdzie dobry wujek Wojas i powie, że daje 2 mln. złotych i robimy mocną drużynę? Wtedy pomoc miasta może się zmniejszyć, a może też zostać utrzymana na tym samym poziomie. Miasto od 2-3 lat pomaga hokejowi. Jakby nie było hokej w mieście przeżył 80 lat i mam nadzieję, że jeszcze pożyje.

- Dobry wujek jak dotychczas nie pojawił się i jest mała szansa, że się pojawi.
- Sytuacja ekonomiczna nie jest ciekawa. Wszystkich dopadł kryzys. Wiele firm „przykrywa” się kryzysem, niemniej są tacy, którzy na nim robią kokosy. Może sternicy klubu szukają sponsora nie w tej grupie co trzeba? Kryzys wiecznie nie będzie trwał. Wojas przed dziesięciu laty też przyszedł do klubu znienacka. Pamiętamy jak wyglądał pierwszy sezon. Też nie było ciekawie. Cierpliwość została nagodzona dwoma tytułami mistrza kraju. Dorzucił do budżetu klubu, znalazł pomocne firmy i jakoś to się kręciło.

- Zdobył mistrzostwo Polski, a sponsor się nie znalazł?
- To prawda, że nie sprzedaliśmy się w odpowiednim momencie i za odpowiednie pieniądze. Zarząd poszukuje pieniędzy, ale widocznie nie puka do odpowiednich drzwi. Mamy Tatrę, ale jak na tak dużą kampanię reklamową, to pieniądze nie są za wielkie. Niemniej dobre i to. Od czegoś trzeba zacząć. Może to jest marketingowy haczyk, na który złapią się inni.

- Działacze bronią się, że hokej jest niszową dyscypliną i sponsorzy się do niej nie graną.
- Pięć lat temu hokej też był niszowy, a jednak Janusz Filipiak wyłożył w Krakowie pieniądze na hokej. Unia znalazła możnego darczyńcę, mocno Sanokowi pomaga Ciarko i Bank. Prawda jest też taka, że PZHL nie pomaga klubom. Pierwszy przykład z brzegu, mecze we wtorki. Dla kogo w dniu pracy? Stąd też frekwencja na stadionach jest znikoma, bijąca po kieszeni kluby. Przecież można było rozłożyć kolejki na grudzień, który jest wolny, a także na kwiecień. Czy my musimy najwcześniej kończyć ligę? Wtedy kiedy jest najlepszy do tego czas? Tylko dlatego, by trener reprezentacji musi mieć czas na przygotowania do mistrzostw świata.

- Ostatnie wyniki „Szarotek” dają mocny argument dla przeciwników hokeja w mieście.
- Referendum zostało uchwalone dwa miesiące temu. Wtedy można było powiedzieć, że Podhale ma mnóstwo sympatyków. Teraz nie mówię, że się odwrócili, ale niektórzy, zaciekli fani „Szarotek”, wybierają podróże do Popradu na KHL. To jest przygnębiająca sprawa i sternicy klubu muszą się zastanowić, dlaczego tak się dzieje. Czy tylko decyduje poziom gry? Nie sądzę. A wyniki? Drużyna ma za mało wartościowych zawodników, a do tego nawiedzona plagą kontuzji. To jest jednak wkalkulowane w ten zawód i każdy powinien dysponować odpowiednią długa ławką pełnowartościowych zmienników.

- Być może klub zbyt późno dostał dotację z miasta, albo zbyt małą, by skompletować mocniejszy skład?
- Teraz możemy tylko gdybać. Gdy w grudniu przyjdzie bogaty wujek, to będziemy się usprawiedliwiać, dlaczego nie w czerwcu? Zarząd powinien zaryzykować, tym bardziej, iż wiedział jak przebiegają rozmowy z miastem. Wiedział, jakie zapadną rozstrzygnięcia, że nie będzie gorzej niż w zeszłym sezonie.

- W Tychach i Sosnowcu miasto założyło spółkę w klubami, by w kryzysie ekonomicznym ratować hokej. Tą drogą nie może pójść Nowy Targ?
- Muszą być chęci z trzech stron – sponsora, klubu i miasta. Te dwa ostatnie podmioty nie wyraziły chęci pozytywnej współpracy, a sponsora nie ma. Wszyscy wymienieni muszą wejść z takim samym kapitałem. Niemniej za trzy lata, a może i wcześniej, spółka musi powstać, bo taki będzie wymóg gry w PLH. Za rok mamy wybory w centrali, która musi coś dać klubom, a nie wszystko narzucać i wymagać. Nie powinno się dopuścić, by mocny ośrodek hokejowy w Gdańsku rozpadł się. Może nowi ludzie w PZHL będą dążyć do przyspieszenia reform?

- Równie dobrze można przeprowadzać referendum pytając podatników czy z ich pieniędzy można zrobić to lub owo w mieście.
- Może będą następne referenda. Od czegoś trzeba było zacząć.

- Podhale utrzyma się w PLH?
- Oczywiście, chociaż dwa wygrane mecze nie napawają optymizmem. Nie spoglądajmy teraz w tabelę, bo najważniejsze mecze czekają nas w marcu. Liczę, że drużyna będzie w formie, będzie ograna i przede wszystkim się wzmocni. Wzmocnienia to konieczność. W kilku meczach byliśmy bliscy urwania punktów, ale zabrakło chłodnej głowy. Potrzeba 2 - 3 doświadczonych graczy, którzy potrafią przytrzymać „gumę” w newralgicznych momentach meczu.

Rozmawiał Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama