29.03.2009 | Czytano: 1482

Trzecie nieudane podejście

Na derby Nowego Targu ostrzono sobie zęby. Dotychczas, w większości przypadków były ekscytujące i decydowały o mistrzostwie Polski. Zawsze jednak championi w decydujących momentach ( czytaj: finał play off) byli lepsi od Górali. Nie inaczej jest w tym sezonie.

Trzecie podejście Górali do „złamania” mistrzów również się nie powidło, przy czym w dwóch pierwszych konfrontacjach sezonu zasadniczego zostali kompletnie rozbici. Teraz stawiali opór.

- Wyrównana tercja, ale wielkiego unihokeja nie widziałem – ocenił pierwsze 20 minut Dziurdzik, były gracz Szarotki, który większą cześć tego sezonu spędził na Łotwie. Jego drużyna odpadła w ćwierćfinale play off z faworytem do mistrzostwa, więc mógł pokibicować dawnym kolegom.

Ta część meczu miała dwa oblicza. Na początku dominowali nominalni goście, którzy udokumentowali swoją wyższość dwoma golami. Pierwsza bramka zdobyta została, gdy Szarotka grała w przewadze, a druga po stracie piłeczki w środku pola przez Siaśkiewicza. Odpowiedź Górali przyszła w najmniej spodziewanym momencie, gdy grali w osłabieniu. Naciskany w środku pola Kasperek, stracił piłeczkę, a Podraza kapitalnie odegrał ją tyłem do wychodzącego na czystą pozycję M. Mirka. Ten uderzył po długim rogu i Karaś był bezradny. W samej końcówce odsłony strzałem nie do obrony wyrównał Podraza. Jeszcze w ostatnich sekundach Chrobak mógł dać prowadzenie wicemistrzom kraju, lecz interwencja Karasia była przedniej marki.

Druga tercja podobna do pierwszej. Napór mistrzów i trzy gole w „sieci” Górali. Dwa autorstwa wszędobylskiego Chlebdy. Najpierw pięknie z obrotu zaskoczył golkipera przeciwnika, a potem wykazał się spostrzegawczością, wyczuciem dystansu i refleksem, trafiając do siatki po odbiciu się piłeczki od bandy, po strzale Głodziaka. Między 27 a 28 minutą padły dwa gole. Najpierw ze zdobyczy bramkowej cieszył się Ossowski (trzeci gol) i jego drużyna, zaś 53 sekundy później przyszła odpowiedź gospodarzy. Podraza zza bramki dograł do Kosteli, który z pierwszego nie dał szans ostatniej instancji gości. Chwilę później Bełtowski ostemplował słupek.

- Górale w obu tych odsłonach zaczynali grać, gdy przegrywali – komentuje 40 minut gry największa trenerska osobowość polskiego unihokeja, Ryszard Kaczmarczyk. W pierwszej tercji do 10 minuty nie istnieli, by po stracie drugiego gola nagle zacząć grać i wyrównać. W drugiej tercji to samo. Rozpoczęli ją jakby byli jeszcze w szatni i zostali skarceni trzema trafieniami. Zaś w ostatnich 10 minutach Szarotka nie oddala strzału na ich bramkę. Różnica miedzy tymi zespołami jest taka, że Szarotka potrafi wykorzystać dogodne sytuacje, a przeciwnik gra nerwowo i nie potrafi skierować piłeczki nawet do pustej bramki. Źle też rozgrywał przewagi. Strzały opóźniają i są one blokowane przez przeciwnika. Niemniej wynik jest jeszcze sprawą otwartą. Jeśli Górale szybko złapią kontakt, to trzecia tercja może być jeszcze ciekawa.

Górale, nie mający nic do stracenia, rzucili się na mistrzów. Mieli sytuacje, by zmienić rezultat. Siaśkiewicz nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Bisaga dwa razy z bliska przestrzelił. Najlepszą jednak okazje zmarnował Podraza, nie trafiając z metra do pustej bramki. – Mogłem przyjąć i dopiero dokładnie przymierzyć. Niepotrzebnie się pospieszyłem. Było sporo czasu – tłumaczył kolegom na ławce rezerwowej niepocieszony, niefortunny strzelec.

Tymczasem Szarotka jak wytrawny bokser. Pozwoliła się wyszumieć rywalowi i cierpliwie czekała na swoją szansę. Doczekała się w 58 minucie, przeprowadzając zabójczą kontrę. Co prawda Górale 47 sekund później odpowiedzieli trafieniem Gotkiewicza, ale nawet podwójna przewaga ( wycofali bramkarza 30 sekund przed syreną) nie zmieniła już rezultatu.

- Obawialiśmy się tego meczu – twierdzi kapitan Szarotki, Lesław Ossowski. – Mamy problemy ze składem. Wielu graczy leczy kontuzje. Ostanie treningi przeprowadzaliśmy w dziesięciu i nie było możliwości przećwiczyć schematów gry. Baliśmy się też o kondycję, bo Górale grali na trzy piątki. Wygrana cieszy, ale nie zagraliśmy dobrze. Aby obronić mistrzowską koronę musimy dużo rzeczy poprawić, od koncentracji po stronę fizyczną. Gdy Górale nas przycisnęli, było gorąco.

- Szarotka bardzo spokojnie grała. My bardzo chcemy i to nas paraliżuje. Nie mamy zimnych głów – przekonuje grający trener Górali, Dominik Siaskiewicz. – Powinniśmy grać wolniejszą piłeczką, szanować ją, a tak sami stwarzamy sobie chaos w grze. To był mecz o prestiż, najważniejsze konfrontacje z lokalnym rywalem czekają nas w finale play off.

X3M Górale Nowy Targ – Szarotka Nowy Targ 4:6 (2:2, 1:3, 1:1)
0:1 – Ossowski – Kulesza (10:18 w przewadze),
0:2 – Ossowski – Chlebda (11:33),
1:2 – M. Mirek – Podraza (12:32 w osłabieniu),
2:2 – Podraza (17:48),
2:3 – Chlebda – Kasperek (21:00),
2:4 – Chlebda (25:04),
2:5 – Ossowski – Głodziak (26:41),
3:5 – Kostela – Podraza (27:34),
3:6 – Chlebda – Ossowski (57:14),
4:6 – Gotkiewicz – Podraza (58:01).

Kary: 12 – 14 min.

X3M Górale: Pawlik; Cholewa (2) – Mirek (2), Chrobak (2) – Gotkiewicz; Kostela (2) – Podraza (2) – Bisaga, Firek (2) – Rusnak – Sąder, Siaśkiewicz – Lipkowski – Bełtowski.
Szarotka: Karaś; Kasperek (2) – Budzoń (2), Ligas (2) – Wojtak (2); Ossowski (2) – Chlebda (2) – Głodziak, Bocheński – Kulesza – Augustyn (2).

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcie Marcin Zapała www.mzapala.com

Komentarze







reklama