05.09.2011 | Czytano: 1830

Jednak nie wystartuje

W Bratysławie rozpoczynają się mistrzostwa świta w kajakarstwie górskim. Od pewnego czasu są zawirowania wokół jednego z najbardziej utytułowanych zawodników, wychowanka Pienin Szczawnica, Grzegorza Polaczyka, olimpijczyka z Aten. Raz wyrzucają go z kadry, za chwilę do niej wraca, by w końcu nie znaleźć się na liście startowej.

- Związek nie zgłosił go do zawodów. Tym samym nie mamy zespołu K1 mężczyzn, a to przez dziesiątki lat była gwarancja medali mistrzostw świata. Przyjechałam specjalnie na odprawę list startowych, na której był też trener Janusz Żebracki. Słowem nie pisnął, a mógł dogłosić Grzegorza. Brakiem zawodnika tej klasy byli zdziwienie konkurenci. Nie kryli oburzenia szefowie ekip światowych. Oczywiście podzieliłam się informacjami, które doprowadziły do przedwczesnego nokautu Grzegorza. Tu idzie o kwalifikacje olimpijskie i wszystkie chwyty są dozwolone. Nie tędy jednak droga – mówi mistrzyni świata Maria Ćwiertniewicz.

Trener Żebracki złożył pisemny wniosek o wykreślenie Grzegorza ze składu i ten wniosek został przyjęty zdecydowaną większością głosów przez zarząd PZKaj.

- Szef szkolenia Witold Pawelec powiedział mi: „Marysiu ty się nie liczysz i nie masz nic do powiedzenia”. O tym przekonalam się już wielokrotnie, zapomnieli nawet jak się pisze moje nazwisko. Zapominają, iż antypatia do mnie dodaje mi tylko skrzydeł w walce o dobro polskich kajaków. Mam teraz więcej czasu, gdyż przechodzę na emeryturę i gwarantuje, że jeszcze nie raz o mnie usłyszą, jeśli nie zmienią swojego podejścia do kajaków górskich. Nieprzychylne decyzje zarządu i wniosek trenera o wykreślenie zawodnika z kadry, daje wiele do myślenia. Trener, wieloetatowiec, ma swoich zawodników, których widział z Grzegorzem na krakowskim rynku po mistrzostwach Polski. Są to zawodnicy utytułowani i chlebodajni dla trenera. Z tego powodu nie otrzymali nagany, a na Grzegorza, Janusz Żebracki miał już w rękawie listę, na której znalazły się domniemane przestępstwa. Dziwi mnie, że nie wezwał policji, aby sprawdziła zawodników, czy byli pod wpływem alkoholu, tylko szybko złożył wniosek, w którym napisał, że Grzegorz pił alkohol. Poinformował mnie o tym sekretarz związku, Tadeusz Wróblewski. Ile musi mieć nienawisci, człowiek ze Szczawnicy do Grzegorza, przekonałam się kilkakrotnie. Nawet sportowa złość zawodnika po nieudanym przejeździe była ością w gardle szkoleniowca. Uderzył wiosłem o kajak, bo wiedział, że mu się nic nie stanie, bo to solidny sprzęt wyprodukowany przez ojca. Śledzę sytuacje na miejscu i stwierdzić muszę, iż jest napięta. Zebraliśmy wszystkie siły, jakie jeszcze mamy i postanowiliśmy trenować, gdyż do Londynu jeszcze jest trochę czasu, a wrota jeszcze nie są całkowicie zaparte. Energię wykorzystam służąc pomocą Joannie Polaczyk Mędoń w szlifowaniu formy na mistrzostwa świata, w których wystartuje prywatnie. Część kosztów pokryje klub, a resztę sami. Jak widać, dla jednych są pieniądze, a dla drugich trener wystawia wnioski. Ciężki jest żywot naszych podhalańskich slalomistów – kończy Maria Ćwiertniewicz.

W mistrzostwach świata wystartują podhalańscy kajakarze. W K1 biało - czerwone barwy reprezentować będzie Mateusz Polaczyk oraz Joanna Mędoń Polaczyk i Agnieszka Nosal ( te dwie ostatnie na koszt klubu i własny). Na starcie staną też kanadyjki dwójki – bracia Filip i Andrzej Brzezińscy oraz Dariusz Chlebek wraz z Patrykiem Brzezińskim ( na koszt klubu).
 

Komentarze









reklama