22.03.2009 | Czytano: 1952

Nie płacze(+zdjęcia)

Nowotarskie koszykarki zostały zdruzgotane, ale nie ma się co dziwić, ustępowały rywalkom nie tylko warunkami fizycznymi, ale także wiekiem. Były młodsze o dwa lub rok od swoich rywalek...

- 140 punktów nam rzucą – przepowiadał przed meczem Bogdan Szeliga. Gdyby obstawiał wynik w zakładach bukmacherskich, to zgarnąłby niezłą sumkę. Trafił z dokładnością szwajcarskiego zegarka.

- Przeciwnik w poprzednim sezonie grał w półfinale mistrzostw Polski. Jest więc ograny, a wzrostowo mu bardzo, ale to bardzo ustępujemy – tłumaczył z kolei Wojciech Polak.

Wzrostowo koszykarki z Wieliczki wyglądały imponująco. Nie wiem czy była chociaż jedna zawodniczka w ich zespole mniejsza od góralek. Oczywiście najbardziej w oczy rzucała się Ewa Rybczyk, nie tylko wysoka, ale „robusna” dziewczyna, potrafiąca się rozpychać pod tablicami. Nic więc dziwnego, że przyjezdne do niej dogrywały piłki w strefę podkoszową. Robiła obrót i rzucała do „dziury”. Na szczęście dla nowotarżanek nie zawsze trafiała, niemniej zaraz zbierała piłkę lub robiły to jej koleżanki i zdobywały serynie punkty. Taka taktyka przypomniała mi ekipę ZSRR z „wieżowcem” Ulą Semionową. Tak samo do niej dogrywali piłkę, a piwot załatwiał sprawę. Takie akcje w wykonaniu przyjezdnych nagminne były, gdy ta zawodniczka przebywała na parkiecie. Ona oraz Sandra Frankowska i Kamila Ciężadło zdobyły 50% punktów swojego zespołu! Były nie do zatrzymania, przez kruchutkie i niewysokie góralki. Często więc traciły piłkę. Wypadałoby się tylko rozpłakać. To słowo w końcu padło. – Tylko nie płacz – powiedział trener do Martyny Przybyło, która po jednej z nieudanych akcji zwiesiła nos na kwintę. – Nie płacze – padła kategoryczna odpowiedź.
- Przeciwnik nie pozwolił nam na zbyt wiele – mówi trener Mirosław Ćwikiel. – Nie potrafiliśmy wyprowadzić piłki spod kosza, w taki sposób, żeby można było skonstruować dobrą akcję. Dużo strat, niedokładnych podań, złe wychodzenie na pozycję, zwłaszcza przy rozbiciu zony przeciwnika. Potem dochodziło do łatwego zdobywania przez niego punktów. Zagraliśmy bojaźliwie w ataku. Trzy, cztery zawodniczki przejawiały chęć atakowania pod kosz, a reszta stała i przyglądała się co się dzieje na boisku. W obronie skupialiśmy się na strefie podkoszowej, nie kryjąc zawodnika za którego było się odpowiedzialnym. Dlatego przeciwnik miał dużo możliwości oddania swobodnych rzutów. Nawet gdy nie trafił, zbierał piłkę z tablicy i dobijał.

Gorce Steskal Nowy Targ – Górnik Wieliczka 33:140 (12:52, 9:24, 9:34, 3:30)
Gorce: D. Cyrwus 2, Jachna, Piędel 4, Długopolska 9, Przybyło, Szopińska 1, Rokiciak 10, Kubowicz, S. Cyrwus, Pytelewska 4, Jachymiak 5, Głąb 4. Trener Mirosław Ćwikiel.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama